Dodany: 11.02.2009 22:59|Autor: Admin

Czytatnik: Adminnik

O wolności słowa ... (3/3)


(Ciąg dalszy przypowiastki o Klubie Pasjonatów, w której Organizatorzy i Członkowie Klubu nie mogą za bardzo żyć bez siebie nawzajem w ramach Klubu, ale że czasami życie wspólne obfituje w dyskusje i różnice zdań, a do klubu wstęp ma każdy, zgadzają się na zatrudnienie Bramkarza).

O wolności słowa, czyli przypowiastka admińska (3/3)


Ciągnąc analogię dalej, chciałem zamieścić listę niektórych rzeczy, na które nie ma miejsca w Klubie Pasjonatów (lub których nie wypada robić, jeśli chcemy, by inni się z nami dobrze czuli, a Organizatorzy cieszyli się z tego, że przychodzimy), a co do których często występują pewne niedomówienia lub drastyczne różnice zdań. Wszystkie przykłady są oparte na faktycznych zdarzeniach, jakie miały miejsce w kilkuletniej już historii BiblioNETki :).

- Publiczne przechwalanie się brakiem znajomości Regulaminu jest wyrazem bezgranicznego braku szacunku dla wszystkich tych, którzy dla dobra otoczenia go przestrzegają. Ustawiczne dyskusje publiczne na temat tego, czy taki Regulamin jest potrzebny, czy aby nie jest zbyt surowy albo czy nie jest aby fanaberią, pozostają poza granicami dobrego tonu i kwalifikują dyskutanta do opuszczenia Klubu w trybie pilnym.

- W Klubie nie ma miejsca na monopolizowanie dyskusji, siłowe propagowanie swoich politycznych przekonań, nawracanie niewiernych. Wszystkie takie zachowania spotykają się z reakcją Bramkarza (tj. moderacją, administracją), z którym nie należy prowadzić żadnych publicznych negocjacji, gdyż są one bezcelowe (nie tędy droga, są na to inne sposoby).

- Pomyłką jest publiczne kwestionowanie kompetencji czy decyzji Bramkarza w Klubie, w którym on pracuje. Nie chodzi o to, że wynika to z jego insecurities, ale po prostu nie jest to ani miejsce, ani sposób, w jaki można wymusić na nim jakąkolwiek pobłażliwość. Dyskusje na forum na temat prerogatyw Bramkarza są bezcelowe, ponieważ Bramkarz zatrudniany jest przez Organizatorów, i to oni definiują jego zakres obowiązków i rozliczają go z ich wykonywania.

(Kto w tej kwestii ma inne zdanie, powinien spróbować przekonać policjanta o błędnej decyzji dotyczącej mandatu argumentując, że policjant zatrudniony jest z jego podatków. Efekty takich dyskusji bywają ciekawe).

W przypadkach błędów popełnionych przez Bramkarza należy szczegółowo je opisać i zgłosić bezpośrednio do Organizatorów (Redakcji) , którzy dbając o dobro Klubu zapewne natychmiast odbędą stosowną rozmowę korekcyjną z Bramkarzem, a w przypadkach krytycznych zatrudnią nowego specjalistę, poprzedniego usuwając w internetowy niebyt.

- Jeszcze większym nietaktem i brakiem dobrego wychowania jest publiczne (na forum Klubu) odsądzanie od czci i wiary samych Organizatorów, szczególnie jeśli ktoś w Klubie od niedawna i Klub okazuje się nie spełniać jego oczekiwań. Organizatorzy zawsze są ciekawi opinii klubowiczów i nic nie stoi na przeszkodzie, by swoje sugestie przesłać Organizatorom w stosownym liście lub wypowiadać się w specjalnie stworzonym do tego wątku. Niemniej przychodzenie na cudzą imprezę, i rozwalanie jej od środka wg własnego "widzimisia" zawsze spotykało się, spotyka i będzie spotykać z bardzo agresywną reakcją Bramkarza. Ten bowiem z definicji pracuje nad tym, by przede wszystkich chronić to, co już zostało zbudowane i co powoduje, że do Klubu przychodzą jego członkowie.

- Każdy, kto przychodzi do Klubu i w nim zostaje, robi to dlatego, że coś czerpie z kontaktu z innymi lub z infrastruktury Klubu. Klub nie jest Jedynie Oświeconym Sposobem na tworzenie takich społeczności, gdy ktoś traci poczucie celowości swojego członkostwa, zawsze może przestać przychodzić lub założyć swój własny Klub. To naturalne. Jeśli mimo wszystko będzie mu zależało na Klubie, to w dobrym tonie jest poinformowanie Organizatorów, co mogłoby być lepiej, tak by mogli to przemyśleć i stosownie zareagować, zanim będzie za późno.

- Publiczne trzaskanie drzwiami, wyrywanie włosów z głowy i ostentacyjne pożegnania połączone z koncertem omdleń i festiwalem globusów (bez wcześniejszego informowania Bramkarza czy Organizatorów o problemie lub w ramach szantażu) są zarówno bezproduktywne, jak i stawiają wszystkich (włącznie z delikwentem) w sytuacji faktu dokonanego, od którego nie ma już odwrotu. Wszystkim zebranym pozostaje więc patrzenie na to wszystko jak na wypadek samochodowy w zwolnionym tempie: nikt nie może oderwać wzroku, ale wszyscy wiedzą, że za chwilę stanie się coś bardzo niefajnego albo żałosnego, i każdy (może z wyjątkiem trolli) chce, żeby już było po wszystkim. Włącznie z odchodzącym, który nagle np. przekonuje się, że ma wielu fanów, no ale nie wypada mu już zostać, i musi grać swoją rolę do końca. A potem odkrywa, że tak naprawdę to ludzi ma dość, ale polecanki dalej mu się przydają, więc zakłada nowe konto, a potem ręcznie i żmudnie kopiuje swoje oceny do nowego profilu.

- Negatywne emocje szkodzą, każdy, kto przychodzi do Klubu i wyłącznie marudzi i narzeka, sam prosi się o pytanie, dlaczego tutaj ciągle jeszcze jest, skoro tak strasznie cierpi i tak bardzo jest mu tutaj źle, niezależnie od tego, czy jest nowym członkiem, czy weteranem. Nie należy być zdziwionym, gdy Bramkarz zapyta "Przepraszam, ale dlaczego tutaj przychodzisz?". Nikt, kto przychodzi tutaj z własnej nieprzymuszonej woli, komu jest tu dobrze lub kto korzysta z urządzeń czy biblioteki Klubu, nie będzie miał problemów z odpowiedzią na takie pytanie. Brak jasnej odpowiedzi powinien być dla każdego sygnałem, że może nie jest to miejsce idealne dla niego, może są miejsca, gdzie można swój czas spędzać fajniej i zdrowiej?

- W Klubie Pasjonatów członkostwo jest darmowe, dotyczy to także różnych napojów, ciastek oraz nagród w nieodpłatnych konkursach. Ogół pracy Organizatorów i członków wykonnywany jest w tzw. czynie społecznym, Klub nie jest bowiem przedsiębiorstwem ani firmą, która może oferować satysfakcję gwarantowaną za 2 PLN + VAT. Wszelkie datki są dobrowolnymi darowiznami i jako takie nie upoważniają nikogo do oczekiwania zysków czy realizacji działań wymaganych przez płacącego od Organizatorów. Narzekanie publiczne na to, że poncz jest zbyt słodki, zasłony niedoprane, a ogólna jakość usług jest pod psem jest nie tyle nie na miejscu, co podpada pod niedobory treningu społecznego. Bardzo mile widziane są próby niepublicznej krytyki konstruktywnej, a z entuzjazmem Organizatorzy witają każdego, kto chce zrobić coś, co jest w danej chwili naprawdę potrzebne.

- Organizatorzy też są ludźmi, Klub traktują jak swoje dziecko, i kiedy publicznie źle się o nim mówi, najnormalniej w świecie może im się wielu rzeczy odechcieć. Zadaniem Bramkarza jest również zapobieganie takim sytuacjom, bo o ile bez kilku zniechęconych członków można dalej prowadzić spotkania, to bez założyciela i Organizatorów wszystko się rozpada dla wszystkich.

- Podejście roszczeniowe do osób pracujących na rzecz Klubu, członków Redakcji, publiczne i imienne rozliczanie czyjejś pracy na rzecz Klubu, jest najlepszym sposobem na to, by stać się persona non grata dla Organizatorów. W sytuacjach drastycznych, dla ochrony motywacji osób, które poświęcają swój wolny czas dla innych (choć mogłyby w tym czasie oglądać TV lub narzekać na innych wolontariuszy), Bramkarz może trwale i nieodwołalnie odebrać komuś kartę wstępu do Klubu, jeśli dana osoba nie zrozumie toksyczności swojego zachowania. Niedociągnięcia, problemy, czyjeś błędy można i należy zawsze zgłaszać Bramkarzowi bezpośrednio, tak by miał szansę zadziałać w jakiejś kwestii, zanim straci pole manewru na skutek festiwalu globusów.

- Negatywna, destrukcyjna krytyka nie jest ani w dobrym tonie, ani skuteczna, bo produkuje jedynie zniechęcenie. Nawet Sowieci swojego czasu, poszukując zwierząt do lotów w kosmos, odkryli, że psy i małpy o wiele lepiej wykonują zadania, gdy dostają sok w nagrodę, niż elektrowstrząsy za karę. To samo dotyczy wszystkich pracujących w Klubie. Nie chodzi o to, by dostarczać tylko "głasków", pochwał i cmoków, ale by krytyka była wyważona, konstruktywna i kulturalna, pozbawiona szantażu i presji pozamerytorycznej, rozdzierania szat i wspomnianych globusów. Zadaniem Bramkarza jest również ochrona Organizatorów i współpracowników Klubu przed toksycznym marudzeniem i zrzędzeniem, które, choć nie odzwierciedla całości konkretnego zdarzenia, może skutecznie zniechęcić do angażowania się w dalszą pracę. Bramkarz ma prawo i obowiązek w sytuacjach krytycznych interweniować, zasygnalizować problem i nalegać na wspólne rozwiązanie problemu.

- Wszelkie decyzje dotyczące konkursów lub polecanych recenzji są domyślnie wewnętrznymi decyzjami Organizatorów (chyba że zostało to osobno opisane), i nie jest tak, że imiennie odpowiada za nie jedna osoba, na którą można wywierać presję w celu zmiany decyzji lub promocji własnej twórczości. Organizatorzy polecają to, co uznają za odpowiednie do polecenia (ale tak, by nadmiar linków nie zalał tego, co absolutnie wyjątkowe), decyzje Redakcja podejmuje na podstawie licznych przesłanek (liczy się nie tylko styl recenzji, ale i autor recenzowanej książki, jej temat, albo najnormalniej w świecie coś, co Organizatorów subiektywnie zaciekawiło). Organizatorzy nie mają obowiązku ze swoich decyzji się tłumaczyć (co zwykle powoduje tylko więcej nacisków na konkretne decyzje i więcej lobbingu). Jest to warunek, by taka funkcjonalność jak "polecane recenzje" w ogóle istniała: Organizatorzy nie mają czasu, by tłumaczyć się z tego, co im się podoba (jest dużo innych pożytecznych rzeczy, które można robić w tym czasie). W przypadku zbyt licznych dyskusji, walki o prestiżowe miejsce na liście, alternatywą jest po prostu usunięcie tej funkcji z BiblioNETki, czego jednak raczej mało kto by zapewne chciał.

- Klub nie ponosi odpowiedzialności za rozwój literacki młodych talentów pisarskich, nie ma obowiązku udzielania darmowych lekcji licznym świetnie zapowiadającym się talentom i nie ponosi odpowiedzialności za czyjeś naruszone ego w przypadku, gdy jego teksty zdaniem Organizatorów nie nadają się do bazy BiblioNETki. Wszelkie publiczne roszczenia w tej kwestii są nie na miejscu, i oznaczają zbyt wygórowane oczekiwania w stosunku do Organizatorów, którzy mają na głowie wiele innych, ważniejszych spraw.

- Bramkarz i Organizatorzy nie są w stanie odpowiadać na wszystkie pytania, majle i sugestie. Po prostu nie ma takiej fizycznej możliwości. Choć nie jest to idealne rozwiązanie, często jest tak, że odpowiedź dostaje ten, kto jest najbardziej zmotywowany i po prostu się dobija na różne sposoby. Nie należy zaczynać korespondencji od pretensji z powodu braku wcześniejszej reakcji na swój pomysł, bo nie pomaga to we wzajemnej współpracy. Jak wszyscy inni, nie mamy wpływu na to, że czasem pada deszcz, tak samo uciążliwy jest fakt, że w dobie są tylko 24 godziny (nie licząc przejścia na czas zimowy).

Ostatnie dwie uwagi, chyba najważniejsze:

- Bramkarz ma uprawnienia, nadane przez Organizatorów, by jednym ruchem usunąć danego użytkownika z terenu posesji Klubu, jeżeli narusza on Regulamin. W przypadku zwarcia z Bramkarzem, w jednej chwili można stracić trwale dostęp do serwisu, jeśli będzie to konieczne do ochrony portalu. Jeżeli już raz Bramkarz kogoś wyrzucił, powrót będzie zależał wyłącznie od tego, czy w prywatnej rozmowie, bez publiki, uda nam się go przekonać, że nie będzie już więcej z nami problemów. Dlatego warto jest się porozumieć, zanim będzie za późno .

- Bramkarz może zwrócić komuś uwagę na dwa sposoby: dyskretnie i w cztery oczy, albo z podium, publicznie i powszechnie. Oczywiście ten pierwszy sposób jest skuteczniejszy, niemniej w przypadku, gdy ktoś swoim publicznym zachowaniem powoduje problemy, może zdarzyć się, że w ten sam sposób zostanie uprzejmie poproszony o zmianę swojego zachowania. O ile może to nie mieć znaczenia dla nowego użytkownika, dla kogoś znanego/szanowanego może być bardzo trudne do przełknięcia. O wiele lepiej prowadzić takie dyskusje prywatnie, ponieważ mało kto czuje się komfortowo tłumacząc się ze swoich poczynań ze światłem reflektora na twarzy.

.
.
.


BiblioNETka jest właśnie takim Klubem. Z tą różnicą, że legitymacje ma 70 000 ludzi, dziennie odwiedza go kilka tysięcy osób, a każdy przychodzi na spotkanie w masce na twarzy i ze świadomością, że o ewentualnych wygłupach nie dowie się żona, dzieci, ojciec czy szef w pracy (choć znane są legendarne już przypadki, gdy stało się inaczej :)).

Czy w BiblioNETce panuje wolność słowa? Oczywiście tak, ale tylko w ramach Regulaminu. Czy to znaczy, że ci, którzy uważają inaczej, są prześladowani i tępieni? Nie, każdy, kto ma lepszy pomysł na rozwiązanie takich kwestii może założyć własny klub, w którym wprowadzi własne zasady.

I właśnie na tym polega wolność słowa w Internecie: każdy sam sobie może stworzyć miejsce, gdzie będzie mówił, co tylko będzie chciał. W najgorszym razie nikt nie będzie chciał go słuchać, ale to już nie jest problem wolności wypowiedzi, lecz raczej swobody słuchania tego, na co ma się ochotę :).

Mam nadzieję, że w miarę upływu czasu coraz łatwiej i coraz lepiej będzie się nam wszystkim współżyło i współpracowało. Ze swej strony zapewniam, że wszystkie Wasze uwagi i propozycje są przez grono redakcyjne rozpatrywane i omawiane. Nie wszystkie są możliwe do spełnienia, nie na wszystkie możemy odpowiedzieć, nie wszystkie zgodne są z założonymi przez organizatorów portalu koncepcjami. Niestety, jak każdy organizator, jesteśmy zmuszeni dokonywać wyborów. Często bardzo trudnych. Staramy się jednak, w miarę naszych możliwości, brać pod uwagę zgłaszane nam problemy i szukamy dla nich rozwiązań. Wierzę, że większość bywalców BiblioNetki ma tego świadomość i nas rozumie.


PS. Meszuge dziękuję za ostateczne natchnienie :).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1900
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Meszuge 12.02.2009 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: (Ciąg dalszy przypowia... | Admin
Ależ proszę bardzo... :-)


„Czy w BiblioNETce panuje wolność słowa? Oczywiście tak, ale…”

Ale wolność bardzo często myli nam się z samowolą. Polska może nie być zbyt dobrym przykładem, ale niech to będzie któryś z krajów skandynawskich, Niemcy czy Holandia – w krajach tych panuje wolność, która jednak nie oznacza, że ich obywatele mogą napadać na innych obywateli, kiedy im tylko na to przyjdzie ochota i w formie jaką sami uznają za stosowną, jaką lubią. Czy ludzie są wolni? Tak – dopóki nie przeszkadzają i nie szkodzą innym.

Mój znajomy, w naszej pipidówce, zarobił kiedyś mandat za przechodzenie przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Była godzina trzecia w nocy, a przez to skrzyżowanie od dwudziestej trzeciej do czwartej trzydzieści nie przejechał żaden pojazd.
Wiele razy przechodziłem skrzyżowania na czerwonym świetle w Niemczech i robiłem to na oczach policjantów – była noc, zero ruchu, a więc nikomu nie przeszkadzałem, nie stwarzałem żadnego zagrożenia. Nigdy nie interweniowali.

I tak, mnie więcej, rozumiem swoje obecne zadania moderatorskie. Regulamin nie jest sztuką dla sztuki, ani nie ma być przestrzegany „dla zasady” czy „bo tak!”. Regulamin ma chronić interes i dobro większości. A jeśli żadne dobro nie zostało naruszone…



„Ciągnąc analogię dalej, chciałem zamieścić listę niektórych rzeczy, na które nie ma miejsca w Klubie Pasjonatów (lub których nie wypada robić, jeśli chcemy, by inni się z nami dobrze czuli…”

Przez te wszystkie lata zauważyłem, że prawdziwy i poważny problem sprawiają ludzie, którym właśnie nie zależy na tym, żeby inni się z nimi dobrze czuli, albo już nie zależy, a nawet wprost przeciwnie.

Swoją czytatkę zakończyłem konkluzją dotyczącą oczekiwań. Jeśli ktoś ma wobec jakiegokolwiek tworu internetowego zupełnie nierealistyczne oczekiwania, dotyczące na przykład potrzeby uznania, ekspiacji, zaistnienia, a zwłaszcza i szczególnie ukojenia samotności – może, nie musi, ale właśnie może, bardzo się rozczarować i zawieść.

Rozczarowania i zawody kończą się zwykle na jeden z dwóch sposobów:

- wycofaniem się - „nie dostałem od was tego, czego chciałem, oczekiwałem, potrzebowałem, a więc odchodzę, a wy czujcie się winni tego stanu rzeczy, bo bardzo się przez was zawiodłem”. O dziwo zawsze znajdzie się ktoś, kto w poczucie winy da się wmanipulować.

- agresją - „nie doceniliście mnie, ignorowaliście, nie zauważyliście mojej wielkości, dobroci, wyjątkowości, no, to mnie popamiętacie”. Tacy ludzie nie mogąc przełamać bariery samotności i nie potrafiąc nijak zwrócić na siebie uwagi sposobami „pozytywnymi”, chwytają się metod i chwytów „negatywnych”. W USA wchodzą na dach wieżowca ze sztucerem i strzelają do wszystkiego, co się rusza, w Internecie trollują, w dość szerokim zakresie tego słowa.

Jednak prawie zawsze chodzi o samotność i dramatyczny krzyk: „Zauważcie mnie! Nie zostawiajcie mnie samego!”.
Użytkownik: miłośniczka 12.02.2009 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ proszę bardzo... :-)... | Meszuge
Nie na próżno mówi się, że twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna ona ograniczać czyjąś wolność. :-)
Użytkownik: Meszuge 12.02.2009 17:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie na próżno mówi się, ż... | miłośniczka
Dokładnie tak. Albo gdy odbywa się to kosztem innych dóbr drugiej osoby.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: