Dodany: 20.12.2008 14:19|Autor: Franco1987

Książka: Ona
Haggard Henry Rider

1 osoba poleca ten tekst.

W drodze do samopoznania - czyli Jungiem podszyty sir Haggard


Haggard jest uznawany za jednego z klasyków fantastyki podróżniczej. Klasyk czy nie, jest momentami dość nudnawy, zbyt angielski, mało kunsztowny i bynajmniej nie wybitny. Nie o to jednak chodzi. Haggard jest w dużej mierze dzieckiem swojej epoki – pragnie niezwykłości, szuka przygód, chce wyrwać się z uporządkowanego świata, jest przy tym do szpiku przesiąknięty XIX-wiecznym etosem – grzeczny, gładki i przepraszający.

Jakkolwiek "Ona" nie jest dziełem wybitnym, ani Haggard pisarskim wcieleniem geniuszu, czyta się go lekko i z zaciekawieniem. Nie można mu także odmówić istotnego wkładu w gatunek literacki, który po części stworzył. Co jednak pobudza moją wyobraźnię i odsyła do głębszej warstwy znaczeń w tej książce? Otóż jest to jungowska koncepcja męskiej nieświadomości.

Tytułowa Ona w powieści Haggarda jest długowieczną kobietą o niezwykłych mocach, która zamieszkuje groty i jaskinie grobowców. Jest ponad wszelki wyraz piękna, budzi pożądanie i przeraża, albowiem „to, co nieznane budzi powszechny lęk, bynajmniej nie z powodu przyrodzonej człowiekowi zabobonności, ale ponieważ aż nazbyt często kryje w sobie rzeczy przerażające”*. Ten, kto czytał u Junga na temat męskiej animy – nieświadomej części istoty mężczyzny oraz symboli, które ją wyrażają, od razu odczuje narzucającą się analogię.

Podróż, której podejmuje się „królewski syn słońca” – piękny Leon, spadkobierca starożytnego rodu, aby odnaleźć Oną, staje się symbolem wyruszenia w drogę do samopoznania, wejściem w zmaganie z wieczną, ukrytą, nieświadomą kobiecością o demonicznych atrybutach. Ona jest jednocześnie zła i dobra, oferuje miłość, ale przynosi także śmierć. Okoliczności, w którym przyjdzie się znaleźć bohaterom, do złudzenia przypominają etapy alchemicznego dzieła, które w symbolach materii i przemiany oddało proces przekształcania się ludzkiej psyche.

Znajdujemy więc na potwierdzenie naszych domysłów – syna słońca i księżycową piękność. Mistyczne zaślubiny w ogniu, odarcie z szat, zwiedzanie grobowców i konfrontacje ze śmiercią, burzę na morzu, którą przeżywają podróżnicy przed dotarciem do Onej, której śmierć się nie ima. Spotkanie żywego z umarłym, a w końcu śmierć i odrodzenie się syna słońca z najgłębszych ciemności, w których - paradoksalnie - tętni życie.

Dla prześledzenia i odkrycia tych zdumiewających analogii, odsyłam do „Psychologii przemiany” C.G. Junga, w której opisał on po kolei etapy alchemicznego opus, gdzie notabene znalazłem wzmiankę o książce Haggarda, na której temat właśnie piszę. Jest to ciekawe przede wszystkim dla tych, których fascynuje odkrywanie tego, jak symboliczne i nieświadome warstwy znaczeń funkcjonują w na pozór zwykłych i klasycznych dziełach. Jak funkcjonują właściwie wszędzie, jeśli tylko zacznie się zwracać na nie uwagę.

Jest to pewien dowód na to, że podstawa naszej duszy jest nieśmiertelna oraz stała i podobnie jak Ona, czeka od tysięcy lat na odkrycie, na odważnego śmiałka, który nie zawaha się stawić czoła paradoksom. Jest w tym także podnosząca na duchu jedność psyche, która wychodzi naprzeciw dzisiejszej dezorientacji filozoficznej, moralnemu zagubieniu i powątpiewaniu w istnienie Boga.



---
* H.R. Haggard, "Ona", tłum. Ewa Krasińska, wyd. Czytelnik, Warszawa 1987, s. 38.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1968
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Rosco 05.04.2018 15:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Haggard jest uznawany za ... | Franco1987
Nie sięgnełabym po tak starą książkę, gdyby nie ta intrygująca recenzja. Zapowiada ona bogactwo znaczeń, archtypow, podtekstow. Ja się w tej książce niedopatrzyłam żadnych odwołań filozoficznych lub psychologicznych. Czytelnik niemający do czynienia z psychologią odbierze tę książkę jako typową przygodówke; grupa mężczyzn wyrusza na męską wyprawe i trafia do plemienia ludożerców, którymi rządzi nieśmiertelna, tajemnicza kobieta. Tak przerażająco piękna, że każdy kto ją ujrzy oszaleje z pożądania.

Czytało się całkiem dobrze i wystawiłam wysoką ocenę, mimo lekkiego rozczarowania, bo liczyłam na coś innego. Niestety, moja znajomość psychologii jest zbyt mała, żeby docenić przekaz autora.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: