Dodany: 12.12.2008 15:08|Autor: tilia8
Efektowne, powierzchowne
To dziwne, bo wszystko OK, fabuła zgrabna, postacie, niektóre sceny wręcz hipnotyczne, a jednak... odkładając książkę, nie odczułam tej słynnej katharsis... uspokojenia... miałam tylko wrażenie, że zapoznałam się z modnym autorem, no i cacy, ale, ale... to nie to, to nie to...
Książka przypomina mi barwny, bardzo starannie narysowany komiks, rozmówki są cool, postacie dowcipne, i nawet dużo mądrości się tu kryje, na przykład ten wątek o opowieściach, o tym, że każdy z nas jest nicią - a także to, że tak naprawdę wygrywają opowieści dowcipne, przebiegłe, po prostu LUDZKIE, a nie te brutalne, pełne przemocy, drapieżne.
Czemu więc zatęskniłam za nudnym "Żołnierzem Arete" Wolfe'a? (to akurat ostatnia przed Gaimanem pozycja fantasy, jaką czytałam). Czemu?
Naprawdę nie wiem. Może za dużo w Gaimanie powierzchowności, efekciarstwa, chłopakowatości... Maybe. Tu nie ma czyhających przepaści, tu wszystko jest poznane i zbadane, nawet zaświaty, i choć może to bawić, nie pociąga tajemnicą.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.