Dodany: 03.12.2008 19:38|Autor: zielkowiak

W szkole wyglądaliście jak truposze w formalinie na wystawie w muzeum, czy dziś wzbudzicie emocje?


„Rozpoczęło się cywilizacyjne przyspieszenie, które trwa do dziś. Kultura bombarduje nas ofertami - oglądamy po kilka filmów dziennie, pracujemy po kilkanaście godzin, jeździmy z prędkością 160 km\h. Pakujemy na siłowni. A wszystko po to, żeby oderwać się od... Nieważne od czego. Ważne, że nie znajdujemy czasu na refleksję. Co z tego, że czytamy książka za książką, skoro nie mamy czasu, by ją przemyśleć?”[1]

No właśnie, to często i mój problem. Zabieganie, ciągłe życie „w niedoczasie” i prześlizgiwanie się przez litery. Wstyd przyznać, ale przez wiele lektur szkolnych nie przebrnęłam. Wielu w ogóle nie zaczęłam czytać. Wiele przeczytałam, ale nic z nich nie zrozumiałam... Teraz jednak postanowiłam nadrobić braki w edukacji. Nie tylko dlatego, że „Jeśli chcesz być człowiekiem z klasą, pamiętaj - z klasą to tak jak ze spodniami - trzeba je czasami podciągać”[2], ale po prostu dla przyjemności. Wydaje mi się, że już do niektórych książek dorosłam i mogą zacząć mi się podobać. Ale co wybrać?

W dokonaniu wyboru pomogły mi felietony Staszka Dutki. W zabawny, czasami irytujący sposób przedstawia on bohaterów książek, które znajdują się w kanonie lektur szkolnych.

Pewnie ponownie sięgnę po „Krzyżaków”, by znów spotkać się z Jagienką. „Ona rozumie pierwotne samcze potrzeby: mieć dom, spłodzić syna i zjeść dobrze ugotowaną golonkę”[3].

Po raz pierwszy zaznajomię się z Balzakiem, bo „Męczą mnie jednak pytania: czy dorosłość to koniec niewinności? Czy idealizm to tylko zaleta młodości, od której wszyscy wymagają, by była czysta, bezinteresowna, współczująca i z odruchu serca? Czy dorosłość chowa idealizm do szuflady, by bez balastu piąć się wzwyż?”[4].

Zajrzę do „Don Kichota”, choć, albo właśnie dlatego, że „bohater jest twardzielem, któremu nigdy nic się nie udaje. Na koniec każdej przygody dostaje takiego łupnia, że każdemu innemu by się odechciało. Ale piękne w Don Kichocie jest to, że jemu się nie odechciewa”[5].

Może przebrnę nawet przez „Nad Niemnem”, skoro skłoniło belfra Staszka do następującej refleksji: „W moim odczuciu feminizm nie polega na eliminowaniu mężczyzny z życia kobiety. Raczej na promowaniu takiego modelu kobiety, która miałaby odwagę zmieniać kulturowe przyzwyczajenia. Kobiety niezależnej i odważnej. Ale nie przeciw mężczyźnie. Jeśli to możliwe - za rękę z nim”[6].

Byleby tylko nie przeintelektualizować się, bo „w myśleniu trzeba znaleźć umiar. Nadmiar myśli paraliżuje twoją wolę. Leżysz jak kłoda na łóżku - ogarnął cię egzystencjalny zwis"[7].

Poza zachętą lub „zniechętą” do poszczególnych książek Stanisław Dutka dostarczył mi dużo pożywki do przemyśleń o szkole. Wiele jego myśli podkreśliłam sobie w moim egzemplarzu czerwoną kredką. Np. takie: „Podczas lekcji ćwiczyliśmy szczękościsk, żeby nie ziewać. Nauczyciele rozwijali naszą pamięć, wrzucając nam do głowy tak obszerną wiedzę, że przez resztę życia będziemy bawić się w zgaduj-zgadulę, po co nam ona”[8].



---
[1] Staszek Dutka, „Lektury belfra Staszka”, wyd. Siedmioróg, 2006, s. 213.
[2] Tamże, s. 275.
[3] Tamże, s. 50.
[4] Tamże, s. 80.
[5] Tamże, s. 92.
[6] Tamże, s. 132.
[7] Tamże, s. 87.
[8] Tamże, s. 33.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1025
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: