Dodany: 13.11.2008 18:14|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Co poeta (pisarz) chciał powiedzieć... do mikrofonu


Zdaje się, że tą pozycją, studiowaną z górą półtora tygodnia, pobiłam tegoroczny rekord długości czytania jednej książki; powieść tej objętości zajmuje mi zwykle góra dwa-trzy dni, a jeśli nie mam nic innego do roboty, bywa, że i mniej - tu jednak ze względu na samą materię sprawy nie można było sobie pozwolić na bezrefleksyjne połykanie tekstu jednym ciągiem, trzeba było zerkać do rozmaitych źródeł i do własnych notatek z wcześniejszych lektur.

Od czasu wydania, a tym bardziej od czasu odbycia zawartych w niej rozmów (1996-2001) upłynęło ładnych parę lat. Prawie każdy z indagowanych twórców zdążył w międzyczasie wzbogacić swój dorobek jednym albo i paroma tytułami, a dla niektórych (Kapuściński, Lem, Miłosz) były to ostatnie w życiu dzieła. Jednakże fakt, że w dialogach nie znajdziemy nawiązań do najnowszych utworów, nie zubaża w sposób istotny panoramy literatury polskiej przełomu wieków, rysującej się podczas lektury w wyobraźni czytelnika. Z konieczności jest ona niepełna; biorąc pod uwagę orientacyjną liczbę tworzących w Polsce prozaików, poetów i dramaturgów, nawet gdyby uwzględnić tylko tych, którzy debiutowali przed zakończeniem zbierania przez autora materiału do tej książki, i tylko tych, którzy na owym debiucie nie zakończyli swojej literackiej działalności, można domniemywać, że przeprowadzenie z nimi wszystkimi choćby najkrótszych wywiadów i ich opracowanie zająć by mogło pół życia… We wstępie wymienia Bereś około setki indagowanych literatów; przeciętny zapis rozmowy mieści się na +/- 20 stronach, toteż nawet gdyby nie dodawać żadnych innych nazwisk (a każdemu miłośnikowi literatury nasunie się ich przynajmniej kilka!), byłby to już materiał na dobrych kilka tomów. I tak by się może stało, gdyby nie nieubłagany „proces wtórnej utylizacji kaset”[1], wskutek którego przepadła znaczna część niepowtarzalnych nagrań. Ostatecznie autorowi udało się ocalić i przelać na papier 45 wywiadów, z których 23 znalazły się w niniejszym tomie. Czy wszystkie najbardziej reprezentatywne, najlepiej oddające kształt naszej literatury - można by dyskutować.

Czy właściwa jest proporcja poetów i prozaików, a między tymi ostatnimi powieściopisarzy i dokumentalistów? Twórców starszej generacji, nieomal już klasyków, i literackiej młodzieży (co jest pojęciem dość względnym, bo ledwie jeden rozmówca w chwili przeprowadzania z nim wywiadu liczył sobie mniej niż 30 lat)? Rozmów o biografii i jej wpływie na twórczość, i o samych kwestiach warsztatowych? Jak znam życie, tyleż samo będzie osób skłonnych na każde z powyższych pytań odpowiedzieć twierdząco, co przecząco. I nic w tym dziwnego, bo przecież każdy z nas czego innego w literaturze szuka, na co innego kładzie nacisk, innymi środkami wyrazu się zachwyca. Toteż najpewniej każdy znajdzie tu coś dla siebie - czy to będzie nieoczekiwane spotkanie z nieżyjącym już pisarzem, dzięki czemu przypomnimy sobie jego głos, sposób mówienia, może zwrócimy uwagę na jakąś wypowiedź, której za jego życia nie poczytalibyśmy za ważną - czy klucz do zrozumienia choćby jednego utworu - czy bodziec do zapoznania się z twórczością człowieka znanego dotąd jedynie ze słyszenia lub zgoła wcale. A może jeszcze coś innego?...

Przegryzienie się przez blisko 600 stron dialogów, toczonych to w języku dość wysublimowanym i hermetycznym („synonim parnasistowskiej estetyzacji języka”[2], „ciemniejszy aspekt książki jest aluzją do ciemnej strony piekielności tamtego archiwalnego sezonu”[3]), to potocznym lub bardziej niż potocznym („No bo potem, k…, wysłali mnie do Rzeszowa, gdzie było już takie g…, że koniec”[4]), gęsto usianych nazwiskami i tytułami utworów, wymaga sporo wysiłku. I czasu, oczywiście. Ale jaka satysfakcja, gdy się w wypowiedzi uznanego twórcy wytropi niemal dosłowne powtórzenie jakiejś własnej myśli („czasem też jest tak, że nawet w najgorszej książce można coś ważnego odnaleźć (…). Na przykład ostrzeżenie dla siebie, wskazówkę, czego unikać… (…) A czasem przeciwnie, nagle znajdujesz jedno wspaniałe zdanie…”[5]), jaka przyjemność ze śledzenia samych rozmów dociekliwego literaturoznawcy z luminarzami pióra, balansujących od wyrafinowanej wymiany zdań między wysokiej klasy specjalistami do towarzyskich pogawędek dwóch właścicieli ciętego języka!

Jeśli zrealizowana została przez wydawcę zapowiedź ukazania się drugiego tomu wywiadów Beresia, nie mam wątpliwości, że prędzej czy później i on znajdzie się na mojej półce.



---
[1] Stanisław Bereś, „Historia literatury polskiej w rozmowach. XX-XXI wiek”, wyd. WAB, Warszawa 2003, t. I, s. 9.
[2] Tamże, s. 273.
[3] Tamże, s. 392.
[4] Tamże, s. 414.
[5] Tamże, s. 437.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2564
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: WBrzoskwinia 16.12.2008 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdaje się, że tą pozycją,... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dot miła, zdradź proszę, w czyjej wypowiedzi padło "k..." i "g..." - żebym wiedział, kogo nie czytać.
Jeśli tom I wyszedł w 2003, a II dotąd nie ma, to marnie widzę jego szanse... - to jest, właściwie nasze, bo skoro tak mówisz, to zamierzam to sobie sprawić.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 16.12.2008 16:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Dot miła, zdradź proszę, ... | WBrzoskwinia
Rzeczony cytat pochodzi z wypowiedzi Stasiuka - ale to jest Stasiuk sprzed ponad 10 lat, od tego czasu na szczęście już się zdążył trochę pozbyć nawyku okraszania wszystkiego wulgaryzmami; w "Jadąc do Babadag" jeszcze jakieś pojedyncze były, ale w "Fado" (cymes!) już nie.
P.S. Kupiłam w promocji na Merlinie, ale gdzieś ze 3 miesiące temu.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: