W poszukiwaniu szczęścia
„Gertruda” to pozornie powieść tylko o miłości. Nieszczęśliwe uczucie, jakie przeżywa główny bohater jest tylko „przykrywką” do filozoficznych rozmyślań, często pojawiających się w dialogach między postaciami, a dotyczących tak uniwersalnych problemów, jak młodość i starzenie się, cierpienia duchowe, choroba, egoizm bądź altruizm. Wbrew pierwszemu wrażeniu, nie możemy mówić o pesymistycznym wydźwięku powieści. Owszem, razem z młodym, początkującym kompozytorem przeżywamy jego rozterki kaleki, który być może jest skazany na ciągłą samotność, lecz wreszcie udaje mu się znaleźć receptę na tak zwane „szczęśliwe życie”. Na początku książki wydawało mi się, że wypożyczyłam trochę lepiej napisany romans, ale kiedy akcja się rozwinęła, aby zakończyć się niespodziewanym wydarzeniem, a dodatkowo została okraszona piękną puentą, zrozumiałam, że mam do czynienia z wielkim twórcą. No cóż, może recepta Hessego na udane i pogodne człowieczeństwo jest nieco banalna, lecz czy nieskuteczna? Ten jest szczęśliwy, kto żyje dla innych – proste przesłanie i ciągle aktualne. Los jest zazwyczaj okrutny, a odpoczynek może czeka na nas dopiero w raju, ale już za życia ludzie mogą wygrać z przeciwnościami. Mogą kochać (choćby bez wzajemności), obdarzać się przyjaźnią i nadzieją. Mozaiki pozytywnych, ludzkich uczuć nie zniszczy niejednokrotnie złośliwy przypadek. I co najważniejsze – ludzie zostali obdarzeni zdolnością tworzenia, czasem z niczego. Dzięki temu mogą zmieniać ponurą rzeczywistość, a po sobie zostawić cząstkę nieśmiertelności. Muzyka, literatura, sztuka – oto dzieła człowieka dające radość i upiększające świat. Non omnis moriar („nie wszystek umrę”) uświadamia nam Hesse, obserwując „pomniki” stawiane przez ludzi. Jakże pokrzepiające słowa odnajdujemy na ostatnich stronach powieści: „Nie potrafimy z życia wyłączyć naszego serca, ale możemy je tak ukształtować i pouczyć, by zwyciężało nad przypadkiem i umiało niezłomnie przyglądać się temu, co bolesne”*. Myślę, że sens tych słów dałby nadzieję niejednemu fizycznie bądź psychicznie nieuleczalnie choremu człowiekowi. Hesse zdaje sobie sprawę z ludzkich słabości i nieodłącznych od naszego życia chwil zagubienia, ale w swej krótkiej powieści wskazuje, że zawsze można odnaleźć drogę wiodącą ku harmonii i spokojowi duszy.
---
* Hermann Hesse, „Gertruda”, przełożyła Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska, wyd. Przedświt, Warszawa 1991, s. 198.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.