Dodany: 04.10.2008 22:37|Autor: Kuba Grom

Małe, czarne książeczki


W naszym domu jak stały, tak dalej stoją na półkach rozliczne i rozmaite książki, najwyżej się wymieniwszy w części z upływem lat - nie w jakiejś szczególniejszej obfitości, ot, parę półek nad szafką, nad barkiem, pod półką na radio - wystarczająco, aby w małym dziecku, którym niegdyś byłem, rozbudzić chęć ich przeczytania. Jedną z półeczek, stojąc przez większą część lat za rzędem oprawionych w szary papier książek ogólnoliterackich i lekturowych, zajmował rząd małych, czarnych książeczek, niewielkich objętością i formatem. Tam zgromadzona była drobna kolekcyjka książek z serii "Fantazja - Przygoda - Rozrywka", ściślej, książek fantastycznych - jednych z pierwszych, jakie z tego gatunku czytałem.

Dziś wiem już dobrze, że w zbyt młodym wieku pewnych książek lepiej nie czytać. Dziecko - co na własnym przykładzie spostrzegłem - ma trudności nie tyle ze zrozumieniem, co dostrzeżeniem pewnych niuansów, ironii i niedomówień, które nieraz decydują o wartości danego tekstu. Dziwne są dla niego co zawilsze metafory czy nawiązania; a przede wszystkim, już z samej racji młodego wieku nie będąc oczytanym, nie rozeznaje się za dobrze w stylach.

Ja zatem byłem takim dzieckiem, i książki Prostaka, Wójcika, Trepki, Borunia czy Krzepkowskiego nastrajały mnie nieodmiennie depresyjnie. A to ktoś umierał, ale tak, że w istocie nie wiadomo, czy na pewno; a to ktoś leciał w pustkę kosmiczną kosmolotem i wypadki natury kosmicznej, technicznej, czy psychicznej powodowały jego śmierć; a to działy się jeszcze inne niepewne historie. Na przykład opowiadanko "To ja odkryłem Prawdę", bodaj Prostaka, było przeze mnie odbierane jako nie dość, że niezrozumiałe, to jeszcze smutne. To, że na pewne rzeczy jestem jeszcze za młody, zrozumiałem nie mogąc przebrnąć przez wstęp do "Głosu Pana" w wieku lat 12.

Będąc starszy przekonałem się, że rzeczone opowiadanie jest w istocie pełne podtekstów i ironii, i mogłoby być nawet zabawne. Przy okazji stwierdziłem, że nie tylko dlatego mi się wyżej wymienionych panów ciężko czytało, bo za młody byłem, ale i z powodu zbyt ciężkiego stylu i słabych historii, jakie tworzyli. Przy okazji przejrzałem stopki redakcyjne, stwierdzając, że to w istocie jedna autorsko-wydawnicza klika - Redaktorem jest Krzepkowski bądź Wójcik, a serię prowadzi bodaj Prostak, choć różnie jest to w stopkach zaznaczane.

Jakoś się jednak ostało z półeczki kilka książek nieruszanych, w tym "Ożeniłem się z brzydką dziewczyną" Michała Markowskiego, pomimo zachwalania przez mamę i faktu, iż intrygujący rysunek z okładki, narysowany świecowymi kredkami przez siostrę, tkwił przez parę lat na chropowatej szybie w drzwiach mojego pokoju.

Książka ma podtytuł "Baśń fantastyczna", i spośród dotychczas wydanych książeczek serii wyróżnia się bardzo pozytywnie. Przede wszystkim nie jest to fantastyka naukowa, a raczej historia ocierająca się o groteskę, o rzeczywistości opisanej tak, iż metafory i opisy godne poety przeplatają się z nierealnymi, fantastycznymi właśnie scenami - bo o ile opisy smutku wyrzucanego za kołnierz z drugiego piętra czy gadającej maszyny do pisania dają się zrozumieć jako metafory, o tyle nie da się tego powiedzieć o kolumnach, które uciekły z hallu, szukając uznania w świecie. Jest to historia Andrzeja - nazywanego dalej Piotrem, który odwiedza dom o fasadzie przywodzącej na myśl twarz kobiecą, i zaproszony przez właściciela - zwanego dalej Łabędziem, mimo braku podobieństwa do tego ptaka - zostaje tam. Dom jest odosobniony, w pewien sposób wydzielony ze świata. Nurt rzeczywistości go omija, zaś kilkoro ludzi odnajduje w nim swoje miejsce na ziemi, mały kącik szczęścia w przepełnionym nieszczerością, obojętnością i pośpiechem świecie.

W istocie piękna baśń. Ocenę daję niską, bo jednak nie całkiem zrozumiała.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1244
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: