Dodany: 03.10.2008 13:17|Autor:

Książka: Kielonek
Mabanckou Alain
Notę wprowadził(a): agnesines

nota wydawcy


Rytmiczna, komiczna, deliryczna i tragiczna historia baru "Śmierć kredytom" spisana przez jego stałego bywalca, Kielonka.

Kiedy właściciel powierza Kielonkowi dwa zeszyty i misję uwiecznienia słynnej na całe Kongo spelunki, ten nie protestuje. Nie chce jednak robić za murzyna, czuje się wolnym twórcą i nie zamierza nikogo oszczędzać. Tak powstaje jedyna w swoim rodzaju opowieść o klientach baru: człowieku w pampersach, o Drukarzu, który "zaliczył Francję", ożenił się z białą kobietą i wrócił pokonany przez własnego syna, o słynnej Spłuczce, z którą nikt nie mógł się równać w wykonywaniu pewnej codziennej czynności, oraz jej legendarnym pojedynku z Kazimierzem, a także o samym Kielonku, niegdyś szanowanym obywatelu, dziś człowieku przegranym.

Literatura afrykańska? Proszę bardzo: bez wielkich liter, bez kropek, tekst, który się leje bez ładu i składu… Czego się można było spodziewać? Bo chyba nie ponad setki aluzji i cytatów ze światowej literatury poukrywanych między wierszami… A jednak! Już sama nazwa baru nawiązuje do dwóch powieści Céline’a, a imię jego właściciela, Uparty Ślimak, to tytuł książki algierskiego autora, Rachida Boudjedra. Wspomniany pojedynek Spłuczki i Kazimierza jako żywo przypomina pewną scenę z "Gargantui i Pantagruela" Rabelais’go i tak dalej, i tak dalej…

Ta groteskowa, burleskowa wręcz powieść to z jednej strony satyra na Afrykę, z jej kompleksami, poczuciem niższości i wykluczenia, z drugiej – na świat zachodni, próżny i traktujący innych z protekcjonalną wyższością. Mabanckou niczym Gombrowicz gra wszystkim na nosie. Rozbija klisze, wysadza w powietrze zasady interpunkcji i kulturowe stereotypy. "Kielonek" to literacki majstersztyk, który łączy w sobie humor i powagę, lekkość formy i doniosłość treści. Tę książkę trzeba czytać na głos, skandować, rapować i poddać się obezwładniającemu rytmowi jej fraz.


"Pisarstwo Mabanckou to żywioł, który jak wezbrana rzeka porywa wszystko, co napotka na drodze: słowa, hipokryzję, konwenanse, tradycję, polityczną poprawność, afrykańską tożsamość. A nawet interpunkcję: zostały tylko przecinki, nie ma kropek!"

Bernard Pivot

[Wydawnictwo Karakter, 2008]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2205
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: carmaniola 15.11.2009 08:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Rytmiczna, komiczna, deli... | agnesines
"Literatura afrykańska? Proszę bardzo: bez wielkich liter, bez kropek, tekst, który się leje bez ładu i składu… Czego się można było spodziewać? Bo chyba nie ponad setki aluzji i cytatów ze światowej literatury poukrywanych między wierszami… A jednak!".

Omatko! Toż to jakieś myślenie z XIX wieku chyba! I na dodatek mam wrażenie, że takie nastawienie Europy do twórców pochodzących z Afryki chciał napiętnować i wyśmiać Mabanckou...
Użytkownik: misiabela 15.11.2009 10:21 napisał(a):
Odpowiedź na: "Literatura afrykańska? P... | carmaniola
Droga carmaniolo, mam wrażenie,że nie doczytałaś recencji do końca, albo nie całkiem zrozumiałaś, o co chodzi jej autorce. Akapit, który zacytowałaś obrazuje właśnie stereotypowe podejście przeciętnego czytacza do literatury nie tylko afrykańskiej, ale każdej "innej"; czytacza, który nie dostrzega, że środki stosowane przez autora, to zabieg celowy i przemyślany. Przecież o tym właśnie pisze autorka recencji!
Użytkownik: carmaniola 15.11.2009 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Droga carmaniolo, mam wra... | misiabela
Autorowi... ;-) Poza tym nie czepiam się środków, ale właśnie sugestii, że po literaturze afrykańskiej - po jej twórcach - trudno się spodziewać nawiązań do literatury światowej. Ponieważ jest to notka z okładki, myślę że, zupełnie niepotrzebnie sugeruje się czytelnikom tego typu podejście do literatury afrykańskiej; jakby takie nawiązania dziwem jakowymś były i zaskoczeniem, wyjątkiem i czym tam jeszcze... Jakby pochodzenie pisarza, z góry zakładało jego nieznajomość literatury na świecie, bo takiej notki ze świecą by szukać przy książkach napisanych przez Europejczyka. To mi się po prostu źle kojarzy.
Użytkownik: Czajka 15.11.2009 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Autorowi... ;-) Poza tym ... | carmaniola
A ja właśnie (osobiście) nie chciałabym w literaturze afrykańskiej spotkać nawiązań do Rabelais'ego. Rozczarowałyby mnie tak samo jak bożonarodzeniowe dzwoneczki i Dostojewski u Murakamiego. Nie sugeruję w tym momencie oczywiście, że nie może ich być, tylko wtedy dla mnie taka literatura to literatura światowa, nie japońska czy afrykańska.
Konkludując moją wypowiedź - nie uważam, że brak takich nawiązań jakkolwiek świadczy o poziomie takiej literatury.
Użytkownik: carmaniola 15.11.2009 11:45 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja właśnie (osobiście) ... | Czajka
Hihihi, ja też nie uważam, że brak nawiązań do klasyki dyskwalifikuje jakąkolwiek literaturę, ale też nie podoba mi się sugestia, że ja myśleć, że Kali wyjść z lasu i nie umieć czytać. Tym bardziej, że ten Kali wykładać literatura francuska i frankofońska na hamerykański uniwersytet.

Mam wrażenie, że literatura, podobnie jak cała reszta, podlega procesowi globalizacji i to mogą być ostatnie chwile, kiedy udaje się ją sklasyfikować jako przynależną do jakiegoś narodu/kontynentu. Z drugiej strony mam nadzieję, że nie wszystko się do siebie upodobni tak do końca - szkoda by było.

"Kielonka" dopiero zaczęłam, ale wydaje mi się, że bez względu na literackie nawiązania, akcentów afrykańskich w niej nie zabraknie. Mam taką nadzieję. :-)
Użytkownik: Czajka 15.11.2009 11:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihihi, ja też nie uważam... | carmaniola
Właśnie przyleciałam z druga częścią myśli. Mnie też się nie podoba klasyfikacja Kali z Afryki, ale bardziej w sumie nie podoba mi się oczekiwanie, że w afrykańskiej literaturze powinny być nawiązania do europejskiej - bo to faktycznie jest szowinistyczne patrzenie z europejskich wyżyn. Zauważ przy tym, że światowa jakoś automatycznie kojarzy się z europejską.

Tak samo też myślę o globalizacji, pewnie tego się nie da uniknąć i będzie tak samo jak z MacDonaldem - wszędzie taki sam. Chociaż w Meksyku podobno dodają do hamburgera czekoladę (albo mrówki może).
:)
Użytkownik: carmaniola 15.11.2009 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie przyleciałam z dr... | Czajka
Czajko, zacznij pisać horrory - świat, w którym kraje możemy odróżnić wyłącznie po nadzieniu hamburgera to jakieś okropieństwo! Całe szczęście, że tego nie dożyję! ;-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: