Dodany: 24.09.2008 13:54|Autor: p.a.

Feralne skutki pewnego wypadku


Nie należę do fanów "Christine". Jakoś nie przekonuje mnie pomysł, by obiektem budzącym grozę był samochód, jakiekolwiek byłyby jego właściwości. Dlatego też ze sporą dawką rezerwy podchodziłem do "Buicka 8". I chociaż książka ta mocno różni się od "Christine", wygląda na to, iż moje obawy się potwierdziły - to jedna z najsłabszych powieści Kinga.

Początek może się podobać. Poznajemy Neda, syna tragicznie zmarłego Curtisa Wilcoxa. Rozpoczyna on pracę w tej samej jednostce policji, w której do niedawna pracował jego ojciec. Policjanci przyjmują go ciepło i traktują "jak swojego". Pewnego dnia Ned zauważa w jednym z baraków lśniącą powłokę buicka. Nietrudno się domyślić, iż pragnie dowiedzieć się, co ów pojazd tam robi. Wkrótce też jeden z policjantów, Sandy, rozpoczyna długą historię o buicku, której początek sięga o ponad 20 lat wstecz.

I tak oto dochodzimy do być może sedna problemu. Większość stron "Buicka 8" wypełnia opowieść o dawno minionych dniach, co siłą rzeczy ogranicza możliwości np. stopniowania napięcia. Na dodatek opowieść ta jest chyba zbyt szczegółowa, a same wydarzenia związane z buickiem mają charakter mocno powtarzalny, co powoduje, iż książka dosyć szybko przestaje zaskakiwać, o straszeniu już nawet nie wspominając. Bo też wydarzenia te bardziej zadziwiają, niż straszą, a samą książkę wygodniej nazwać powieścią grozy, niż horrorem.

Buick po prostu pojawia się któregoś dnia na stacji benzynowej. Ponieważ jego właściciel zniknął bez śladu, policjanci rekwirują pojazd. Szybko dochodzą do wniosku, iż przypomina on raczej atrapę buicka, że to tak naprawdę nie jest samochód. Czym więc jest? Policjanci - w szczególności dowódca i Curtis - próbują się tego dowiedzieć, lecz rozwiązanie zagadki nie jest łatwe. Samochód co jakiś czas wytwarza coś w rodzaju bezgłośnych błyskawic, a w jego otoczeniu gwałtownie spada temperatura. Przede wszystkim jednak należy wspomnieć o tym, iż w dniu, w którym buick pojawił się na stacji, jeden z policjantów zniknął...

Większość właściwości buicka poznajemy na pierwszych stu stronach. Później książka zaczyna nudzić. Co prawda może podobać się rodzinna, sentymentalna atmosfera panująca wśród policjantów, pewna zażyłość cechująca ich wzajemne stosunki, lecz przecież taki obrazek często oglądamy w amerykańskim kinie policyjnym. W motywie śmierci ojca Neda z łatwością można dopatrzyć się wątków autobiograficznych, chociaż - jak pisze King w posłowiu - powieść zaczęła powstawać jeszcze przed feralnym czerwcem 1999 roku, kiedy to pisarz został potrącony przez samochód. A sama książka jest kolejnym argumentem na poparcie mojej tezy, iż pisarstwo Kinga ucierpiało w tym wypadku mocniej niż sam autor.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1537
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: