Dodany: 21.09.2008 21:10|Autor: tomcio

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Żołnierze żyją
Cook Glen

2 osoby polecają ten tekst.

...i zastanawiają się dlaczego


Czarna Kompania już cztery lata przebywa w krainie Hsien, do której przybyła na koniec tomu "Woda śpi". Od czterech lat nikt nie zginął, ale teraz wszyscy szykują się do walki z Protektorką, więc tak cudowny stan rzeczy nie może trwać długo. I nie będzie.

To już koniec cyklu. Glen Cook planuje co prawda dwie nowe powieści, ale one będą musiały mieć zupełnie inny charakter niż ostatnie części. Pierwszy tom powstał w 1984 roku. Cook siłą rzeczy nie mógł już wtedy przewidzieć, jak to wszystko się potoczy. Na pewno nie planował, że kiedyś walka przeciw Pani się skończy, że Kompania uda się na południe, do miejsca swojej genezy, że Pani będzie jej sojuszniczką, ba, żoną głównego bohatera. Z punktu widzenia pierwszych tomów losy wszystkich postaci potoczyły się wręcz zdumiewająco. Pamiętam, jakim ciekawym posunięciem był już sam awans Konowała na Kapitana. A to przecież wydarzyło się siedem części temu, potem akcja jeszcze wielokrotnie zmieniała swój bieg. Mimo bardzo wciągającego nurtu coraz to nowszych zdarzeń, gdzieś, z tyłu głowy, pozostawała jednak wątpliwość - czy autor nad tym panuje? Czy ma ustalony choćby mniej więcej zarys dalszych losów Czarnej Kompanii i świata, a właściwie światów, jakie przyszło jej przemierzać? A jeśli nawet nie, to czy w kolejnych, końcowych częściach da radę je domknąć tak, by finał opowieści był spójny z tym, co działo się poprzednio, a jednocześnie był akcentem mocniejszym niż wszystko to, co wydarzyło się dotąd? Przyznam, że z pewną obawą przystępowałem do "Żołnierze żyją". Nie zawiodłem się jednak. To świetne podsumowanie cyklu.

Owszem, ma pewne wady - także wynikające z tego, o czym wspomniałem powyżej. Cook nie panuje nad wszystkimi wydarzeniami, jakie uruchomił w biegu akcji. Między dwoma ostatnimi tomami udało mi się dostrzec co najmniej dwie niekonsekwencje - konkretnie dotyczące losów Długiego Cienia i Córki Nocy. Prawdopodobnie w poprzednich tomach były inne nieciągłości fabuły, niektóre zagadki pewnie zostały bez odpowiedzi, być może wiele tomów temu zdarzyło się coś, co było niespójne z tym, co miało miejsce teraz, na koniec. To właściwie nieważne, znakomita większość losów wielkiej liczby postaci, miejsc, zdarzeń, jakie w toku cyklu Cook powołał do życia, zazębiło się na koniec i we właściwy sposób domknęło.

"Żołnierze żyją" to, jako oddzielny tom, część bardzo dobra. Myślę, że spokojnie można ją porównać do początkowych powieści. Dzieje się dużo (jedynie na początku mamy parę drobnych, ale trochę denerwujących dłużyzn i powtórzeń), zwrotów akcji jest mnóstwo, a trzeba przyznać, że objętość tomu jest znacznie większa od "Czarnej Kompanii" czy "Cienia w ukryciu". Bardzo przyjemne jest też rozdrobnienie akcji na kilka miejsc i postaci naraz, tak jak to było właśnie na początku serii. Niewielkim minusem jest to, że tak duża liczba postaci, które udało się autorowi doprowadzić do ostatniego tomu, nie ma, siłą rzeczy, zbyt wiele czasu, by się zaprezentować. Trochę szkoda, że losy wielu ciekawie zapowiadających się postaci nagle stają się dość marginalne.

Podsumowując, "Żołnierze żyją" to bardzo dobry osobny tom. Ale inną sprawą jest to, jak prezentuje się on jako podsumowanie dziesięcioczęściowej serii. O tym jednak trudno pisać tak, żeby nie zdradzić zbyt wiele z fabuły. Dalszy ciąg recenzji jest więc przeznaczony wyłącznie dla tych, którzy powieść przeczytali bądź chcą sobie zepsuć przyjemność z ewentualnej jej lektury.

"Żołnierze żyją. I zastanawiają się dlaczego"*. To motto, które przewija się przez całą powieść w przemyśleniach Konowała. Tego starego już człowieka prześladuje wciąż myśl: jak to się stało, że to on właśnie przeżył wszystkie walki i zawieruchy, podczas gdy jego niegdysiejsi towarzysze odeszli? Jak to możliwe, że on wciąż trzyma się na nogach i ciągle jest świadkiem śmierci kolejnych przyjaciół? Śmierć Jednookiego to dopiero początek zagłady takiej Czarnej Kompanii, jaką jej lekarz i kronikarz pamięta. A każdego kolejnego przyjaciela Konował ekspediuje w tę ostatnią drogę słowami "Żołnierze żyją...".

Warto przypomnieć sobie niegdysiejsze obowiązki Konowała jako kronikarza. Był on odpowiedzialny za odnotowywanie braci, którzy zginęli. Teraz ten obowiązek wraca do niego z okrutnie zwielokrotnioną siłą. I wciąż prześladują go myśli - dlaczego ja zostałem? Co powiedzieliby Kapitan, Porucznik, Elmo, co by teraz zrobili? Co powiedzieliby na to, że Konował jest ojcem, jak z kolei zareagowaliby na jego łzy nad martwym ciałem córki? To nie wszystko. Gdy, jak duch, zza grobu powraca fałszywy Goblin, Konował jest zmuszony walczyć z nim, a później zabić własnego przyjaciela. To nie jedyny głęboko poruszający moment. Kapelusz Jednookiego, który ten przygotował dla Goblina, to dowód wielkiej, długotrwałej przyjaźni między dwoma pozornie nieznoszącymi się magami.

Kolejny dramat, jaki przeżywa Konował, to jego córka, obecnie będąca wcieleniem bogini-demona. Konował jest rozdarty między ojcowską miłością, której nie miał okazji na dobre poczuć, a chęcią zgładzenia potwora, jaki kryje się w ciele jego własnego dziecka. Podobny dramat przeżywa Pani, co okazuje się dla niej katastrofą. Jakby tego było mało, okazuje się, że Pani nie zmieniła się całkowicie od czasów rządów nad Północnym Imperium. Wciąż pożąda mocy i gotowa jest dla niej zrobić wiele. Dlatego, mimo swojej miłości, Konował uzmysławia sobie, że nie jest w stanie pozostać blisko żony.

Wszystkie te mocno poruszające motywy ciągną się na tle planowanej przez cztery lata wojny - wytoczonej teraz Duszołap, Mogabie, Narayanowi, Kinie i wszystkim, którzy podnieśli wcześniej rękę na Czarną Kompanię. Wojnie precyzyjnie planowanej, a która mimo wszystko jednak w pewnym momencie wymyka się spod kontroli. Jej ofiarami padają niemal wszyscy - Sahra, Murgen, Śpioszka, Wierzba, Klinga... Wobec śmierci rodziców Tobo, który wedle przepowiedni Hong Tray, Goblina i Jednookiego ma być przyszłością nie tylko Kompanii, ale i całego świata, upada. Daje się ponieść okrutnej zemście, która obraca się nie tylko przeciw niemu, ale i przeciw Taglios i Kompanii. Wszyscy ponoszą tu klęskę, niektórzy mają nadzieję, która jednak skazana jest na powolne bądź gwałtowne obumarcie. Kompania jednak przetrwa, choć z zupełnie innymi żołnierzami, pod wodzą niedoświadczonego jeszcze Suvrina.

A Konował dobija niezwykłego targu z demonem Shivetyą. Otrzyma dostęp do całej wiedzy o wszystkich światach, wiedzę o całej teraźniejszości - wieczny raj kronikarza. A w jego wiecznej pamięci, gdy wiecznymi nocami wspomina, wciąż i wciąż powracają wszyscy ci, którzy odeszli. Co mówią? Żołnierze żyją i zastanawiają się dlaczego.



---
* Glen Cook, „Żołnierze żyją”, tłum. Jan Karłowski, wyd. Rebis, Poznań 2001, w wielu miejscach.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3518
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: