Dodany: 08.09.2008 11:19|Autor: koczowniczka

Jane musi umrzeć


W recenzji zdradzam treść książki.


Zacznę od tego, o czym nie powinnam chyba pisać, ale to pytanie od dawna krąży mi po głowie. Otóż nie do końca rozumiem osoby, które zdecydowały się udostępnić obcym wspomnienia o swoich zmarłych dzieciach. Przecież nie wszyscy czytelnicy są życzliwi, istnieją tacy, którzy będą krytykować styl książki, którzy może stwierdzą, że ich córka za bardzo rozczulała się nad sobą, znajdzie się też jakaś dewotka, która powie: "musiała ta dziewczyna coś bardzo złego zrobić, skoro Bóg aż tak ją ukarał". Albo odrzucą książkę po kilku kartkach, stwierdzając: "nuda". Słowem, sprawią przykrość rodzinie, znieważą pamięć zmarłej. Czy warto?

Książkę pisali oboje rodzice, choć nie da się ukryć, że decydujący głos miał Victor Zorza. Człowiek ten pochodził z Polski, był Żydem, w czasie okupacji wymknął się za granicę. Mieszkał w Stanach, a gdy jego córka zachorowała, przyjechał do niej do Anglii i wraz z żoną towarzyszył jej do końca. Potem zaangażował się w rozwój ruchu hospicyjnego, przerażony tym, w jak tragicznych warunkach umierają chorzy na raka - cierpiąc potworne bóle, na twardym łóżku w szpitalu, wśród obojętnych pielęgniarek, lub też w domu, gdzie bliscy nie są w stanie sprostać trudnej opiece. Szczególnie tragicznej "opieki" doświadczali chorzy w Związku Radzieckim, a kraj ten znany był Zorzy z lat wojennej tułaczki.

Książka została wydana w roku 1980 i przetłumaczona na prawie wszystkie języki europejskie, a także na japoński, lecz jakimś dziwnym trafem nie została przetłumaczona na polski. Dopiero w roku 1999 została wydana w Polsce dzięki inicjatywie odnalezionej krewnej Zorzy. O szczegółach tego spotkania można dowiedzieć się z przedmowy.

A teraz krótkie porównanie. W Polsce bardzo popularna jest książka Czasami wołam w niebo (Zwierzyńska-Matzke Tamara, Matzke Sven). Tematyka podobna, obie są bardzo wzruszające, tyle że książka Zorzy jest... o niebo lepsza. Dlaczego lepsza? Dlatego, że pisana jest przez czlowieka, który był dziennikarzem i bardzo dobrze władał piórem. Jest nieporównywalnie bogatsza w treści, zawiera ogrom informacji na temat objawów nowotworu, sposobów leczenia, hospicjów. Zorza opisał wszystkie szczegóły choroby, wszystkie etapy rozpaczy Jane, wszystkie rozterki rodziny związane z tym, czy powiedzieć jej, że ma wyrok śmierci, czy nie mówić, uniknął przy tym powtórzeń i nadmiernego sentymentu. Nie idealizował zmarłej, wskrzesił Jane z krwi i kości, osóbkę z charakterem, osóbkę, która zawzięcie sprzecza się z ojcem, złości się na personel i nawet w ostatnich dniach, nie mając już sił choćby na podniesienie ręki, decyduje jeszcze, która pielęgniarka ma przy niej być, a która podejść nie może. Zorza relacjonuje przebieg tych okrutnych miesięcy nie wybierając, co nadaje się do pokazania, a co nie, opisuje wszystko, nawet tak wstydliwe sprawy, jak trudności z "załatwieniem się", niechęć umęczonej córki do mycia się i swój gniew na nią, obojętność szpitalnego personelu, prośbę o eutanazję... Porusza cały szereg problemów moralnych i psychologicznych, jakie gnębią rodzinę skazańca.

Bezdusznemu szpitalowi przeciwstawione zostało hospicjum koło Oksfordu, gdzie pielęgniarki są oddane, lekarze nie żałują morfiny i tłumaczą, że stan psychiczny pacjenta jest równie ważny jak uśmierzenie bólu. Rodzice otrzymują pokój do dyspozycji, a Victor nawet gabinet do pracy. Ci nieszczęśnicy, których dopadł rak, tak właśnie powinni umierać: w otoczeniu przyjaciół, bez bólu, bez lęku, bez odleżyn, do końca zachowując sprawny umysł.

Jane miała 25 lat, gdy zmarła. Nie żyje już także jej ojciec, ale przed śmiercią zdążył się przekonać, że warto było wydać tę książkę. Świadczyły o tym listy napływające z całego swiata, wzrastające zainteresowanie hospicjami, które, przedtem uważane za umieralnie, stały się w świadomości ludzi najlepszymi miejscami do odbycia ostatniej podróży.

To jedna z najbardziej wzruszających książek, z jakimi zetknęłam się w życiu. Przy jej czytaniu niejedna łza napływa do oka...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1898
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Marylek 08.09.2008 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: W recenzji zdradzam treść... | koczowniczka
Piękna recenzja, Kaczątko! Dziekuję. A książkę dodaję do schowka.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: