Dodany: 01.08.2008 20:57|Autor: martini_rosso

Lektury utracone


Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal – jak bardzo nieadekwatne do rzeczywistości jest to przysłowie, widać chyba najlepiej na przykładzie literatury. Myśl o tym, jak wiele arcydzieł mogło zostać pochłoniętych przez zmienny bieg historii, jest dość bolesna dla każdego książkowego mola, i ten fakt jest zapewne powodem, że tak rzadko mówi się o literaturze, której nie ma, ale która przecież mogłaby być.

Stuart Kelly ma duszę kolekcjonera. Dość typowe upodobanie do katalogowania rzeczywistości ujawnił w nietypowy sposób: postanowił napisać tekst o książkach, które utraciliśmy – wiele z nich już bezpowrotnie. „Księga ksiąg utraconych” to kolekcja nieistniejących pereł literatury, to inwentaryzacja strat, list gończy za zaginionymi, ale także i za zapomnianymi tekstami. Myślę, że warto przekonać się, ile dobrej literatury przepadło już bezpowrotnie.

Struktura dzieła Kelly’ego jest bardzo logiczna: mamy tu rejestrację ksiąg utraconych ujętą w chronologię, od czasów najdawniejszych do najnowszych, od malowideł z Lascaux i bryłki ochry z Blombos do tajemniczej powieści Sylvii Plath. Czytanie dzieła tak erudycyjnego to ogromny sprawdzian dla naszej czytelniczej próżności, ale także dla całkiem ludzkiej cierpliwości. Kelly wyjątkowo dużo miejsca poświęca autorom angielskim i brytyjskim – autorom, którzy nam, przyuczonym do oddawania pokłonów Szekspirowi, wydają się nieco drugorzędni i nieistotni, bądź są właściwie kompletnie nieznani. Spotykamy się także z poetami i twórcami kręgu kulturowego islamu – Muhammadem Ibn Ishakiem oraz Ahmadem ad-Dakkikim. Jednak grono to staje się jakże zacne i znajome, gdy wymienimy Dostojewskiego, Flauberta, T.S. Eliota, Dickensa, Racine’a, Moliera, Cervantesa, Goethego, Kafkę, Rimbaud, Gogola. Kilka stron poświęconych zostało nawet Brunonowi Schulzowi.

„Księga ksiąg utraconych” to skarbnica wiedzy pozornie niepotrzebnej – zachowuje pamięć o utworach, które zaginęły, zostały zniszczone lub też po prostu nigdy nie powstały. Jednocześnie jest to również źródło literackich anegdot oraz ciekawostek, co ważne, okraszonych specyficznym humorem kolekcjonera-kronikarza Stuarta Kelly’ego. Dowiemy się, jak zginął Ajschylos, dlaczego wątpliwa jest intencja testamentu Kafki oraz dlaczego literacko-naukowe plany Leibniza nie mogły zostać zrealizowane.

Oczywiście pojawia się pytanie, czy warto czytać o dziełach, których nie ma. Cóż nam jednak pozostaje? Czy tak wiele kosztuje zachowanie o nich pamięci? Nostalgia za nieznanym ma swój nieodparty urok, i chyba dobrze jest czasem wiedzieć, co utraciliśmy. Kelly opowiada głównie o arcydziełach potencjalnych, nie zaś dziełach możliwych. Chyba tylko nad arcydziełami warto rozrywać szaty – niewątpliwie zaś należy cenić te arcydzieła, które przetrwały, i należy mieć nadzieję, że nadal trwać będą.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 854
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: