Dodany: 31.07.2008 22:08|Autor: joannasz

Książka: Krąg biblijny
Brandstaetter Roman

2 osoby polecają ten tekst.

Biblia – księga życia


Roman Brandstaetter (1906–1987), poeta, dramato- i powieściopisarz, przekonał mnie, że można zakochać się w Biblii oraz znaleźć w niej swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Swoją tęsknotę, powołanie i śpiew radości.

Mała – wielka książka „Krąg biblijny” zawiera pewne piękne i jednocześnie smutne wspomnienie z czasów wojny. Oto młody człowiek siedzi na gruzach kamienicy warszawskiej. Gdzieś spomiędzy cegieł i desek wygrzebuje Pismo Święte, otwiera je na trenach Jeremiasza i trafia m.in. na słowa:

Klęska za klęską - wieść niesie,
bo uległa spustoszeniu cała ziemia.
Natychmiast zostały zburzone moje namioty,
w mgnieniu oka - moje szałasy.
Dokądże mam oglądać godła wojenne
i słuchać dźwięku trąb? (Jer 4,20)[1]

W jednej chwili uświadamia sobie, że fragment ten równie dobrze może dotyczyć jego rodzinnego miasta. Zwierza się: „Czytanie Biblii jest rzeczą bardzo łatwą. Trzeba ją tylko sobą wypełnić, a wtedy wszystko stanie się jasne”[2]. „Krąg biblijny” opowiada o właśnie takim przemienianiu Pisma Świętego w księgę własnego życia.

Brandstaetter zawarł w „Kręgu...” głównie krótkie teksty wspomnieniowo-refleksyjne. Dowiadujemy się, że miłość do Słowa Bożego budowały w pisarzu: szczególna atmosfera domowa, nauki dziadka, rozważania i lektury, praca nad przekładami, pobyt w Ziemi Świętej... Kiedyś na przykład natrafił w pismach Grzymały-Siedleckiego[3] na jego wspomnienie spotkania ze Stanisławem Wyspiańskim. Pewnego poranka autor „Wesela” siedział skulony pod drzwiami kawiarni Szmida w Krakowie; wyglądał okropnie – czerwone, podkrążone oczy, zgaszony, zziębnięty. Na pytanie zaskoczonego Siedleckiego: „Co się stało?” odpowiedział, że przed chwilą skończył czytać Stary Testament. Dzieje Izraela śledził z zafascynowaniem przez bite 36 godzin bez przerwy, a potem po prostu uciekł z własnego domu, bo nie mógł przebywać w miejscu, „gdzie się to wszystko odbyło”. Cóż za wyobraźnią obdarzony był Wyspiański, skoro potrafił „przenieść” do swojego mieszkania postaci biblijne?

Brandstaetter po mistrzowsku nakłada na siebie dwa światy. Z jednej strony obserwujemy krajobrazy Palestyny – łagodne pola Genezar, góry, wąskie uliczki Jerozolimy; poznajemy Jakuba, króla Dawida, Judytę, Zacheusza, z drugiej strony wciąż tkwimy we współczesności. Biblia żyje tu i teraz.

Miejscami „Krąg biblijny” przemienia się w podręcznik rozważania Pisma Świętego, któremu czasami warto przyglądać się jak naukowiec, a czasami jak wrażliwe dziecko. Autor zachęca, by śmiało sięgnąć po ołówek i robić notatki na marginesach lub spróbować modlić się tekstami Biblii.

Nie wspomniałam dotąd o jednym – Brandstaetter był Żydem i przez długie lata znał tylko Stary Testament. Potem jednak przyjął Chrystusa, a w swojej książce zawarł świadectwo odkrywania prawdy o tym, że Ewangelia Chrystusowa nie dość, że nie jest sprzeczna z tradycją Izraela, ale wręcz wypływa z niej i wypełnia ją.

Ciekawostką jest ostatni rozdział, pt. „JEST czyli historia jednego przekładu”, w którym pisarz opowiada o tym, jak tłumaczył z greki na język polski Prolog Ewangelii św. Jana. Niesamowite, ile ukrytych sensów poszczególnych słów wyłania się w trakcie takiej pracy. Doznajemy olśnienia – znany, wydawałoby się, tekst okazuje się zawierać nowe i zaskakujące treści.

Przeczytałam książkę jednym tchem i już wiem, dlaczego Brandstaetter napisał: „Biblio, ojczyzno moja...”[4]. Też chciałabym tak powiedzieć.



---
[1] Biblia Tysiąclecia, wyd. Pallotinum, 1980, s. 913.
[2] Roman Brandstaetter, „Krąg biblijny” , wyd. Instytut Wydawniczy PAX, 1986, s. 67.
[3] Adam Grzymała-Siedlecki, „Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1962, s. 152-153.
[4] Roman Brandstaetter, op. cit., s. 165.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3531
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: