...a to dlatego, że, nie chwaląc się, trafiły mi się wakacje życia, zachwycające pierwsze razy, ćwiczenie wrodzonej nieśmiałości batem słonecznego szaleństwa, nowe znajomości i niezobowiązujące dyskusje skutecznie ograniczyły moje "sam na sam" z kochanymi książkami...sierpień przeznaczę na rehabilitację;-)

Oto jakie w tym miesiącu jabłka spadły na mą głowę w sadzie drukowanym:

1."Sześć przechadzek po lesie fikcji" Umberto Eco - jak zwykle książka pełna ciekawostek z życia autora, a co za tym idzie z literatury, z której/w której Pan Eco żyje. Mimo, iż tytułowe wędrówki prowadzą czasem porośniętymi chaszczami ścieżkami i o znoju przebrnąć przez ten las warto!

2."Wagina: Kobieca seksualność w historii kultury" Catherine Blackledge - prawie całą przeczytałam na głos bo nie mogłam tych zaskakujących informacji zachować tylko dla siebie - słuchał każdy, mały, duży, polsko i obcojęzyczny - byłam bezlitosna! Konkluzja: w całym świecie zwierząt (pamietając o pluskwach czy muszkach owocówkach!) "ludzki" seks jest najbardziej chyba przewidywalny i pospolity...co nie znaczy że zły ;-)

"Zaćmienie" Stephenie Meyer - musiałam pofolgować sobię trochę przy wampirach i wilkołakach - w obliczu poprzednich części Sagi Zmierzchu ta książka była chyba najmniej porywająca, ponieważ jednak tamte porwały mnie w swoisty niebyt nie było znowu tak źle...

"Zakochany duch" Jonathan Carroll - kolejna książka jednego z moich ulubionych autorów, bardzo spokojna, przemyślana i do przemyśleń zachęcająca. Ile/ilu jest ciebie w tobie? Przeczytaj a może się dowiesz!

"Złodziejka książek" Markus Zusak - intuicja, a może głód książki nakazały mi przeczytać ją jeszcze przed urlopem i dobrze się stało, bo zaryczana dziewoja na wczasach to wątpliwie pożądany widok. Historia prosta a niezwykła, dosadna i magiczna zarazem, jakich wiele a jednak niepowtarzalna...pomnik zbudowany szczerością bez użycia patosu - tak należy mówić o rzeczach najważniejszych, by takimi pozostały.