Rimbaud (mój wiersz o Rimbaudzie)
Szumią drzewa, wiatr w koronach pije.
Statki odleglejsze, dziwniejsze wściekłe wody.
Polany całe moje, odraza zamiast piękna,
w moich oczach przyszłość, sen proroczy, życie.
Serce bardziej rana – splugawiona dobroć,
niźli ma głupota, miast zbyt tłocznych śmiechy.
Pociągi odjechały, wiatr pozbierał pyły,
teraz w knajpach picie złowi nam codzienność.
Słońce wstaje z nami oblodzone, ciche,
zaleje jeziora, trawy, słowa zmieni w bełkot.
Potem deszcz obmyje ręce moje czarne,
piorun przetnie ciało, chmura mnie nasyci.
Szumią drzewa, płaczą trawy, wiatr pijany ucichł.
Z krzykiem przenikliwym gdzieś w odmętach znikłem.
Polany niespokojne, morza wciąż wzburzone,
w moich oczach przeszłość, sen proroczy, smutek.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.