Dodany: 08.07.2008 13:32|Autor:

z okładki


Ta książka o dziwnie brzmiącym tytule została przez "The New York Timesa" uznana za jedną z pięciu najlepszych powieści 2006 roku. Recenzenci docenili nie tylko język, wciągającą narrację i klimat jak z powieści Nabokova, ale niezliczone odniesienia do literatury, filmu i filozofii. Czytelnicy znajdą tu nie tylko opowieść o dojrzewaniu (trochę w tylu "Buszującego w zbożu") - jest także fascynująca zagadka kryminalna à la Alfred Hitchcock.

Narratorka, Blue de Meer, ma szesnaście lat oraz nieprzeciętną wiedzę. Swoje życiowe doświadczenia filtruje przez lektury, zadawane jej przez ojca, wykładowcę politologii. Gareth de Meer gardzi renomowanymi uczelniami; od śmierci żony prowadzi wraz z córką tryb życia współczesnych koczowników, przenosząc się z jednego małego college'u do drugiego. Każdą wolną chwilę wykorzystuje na dokształcanie córki. Mając na względzie jej dobro, decyduje się zaprzestać tułaczki i zapisuje Blue do prywatnego liceum w Stockton. Dziewczyna dołącza do elitarnej grupki pięciorga podopiecznych charyzmatycznej nauczycielki Hannah Schneider. Wspólny wyjazd na biwak kończy się tragedią. Blue znajduje Hannah powieszoną. Choć policja orzeka samobójstwo, dziewczyna wszczyna własne śledztwo, przekonana, że nauczycielka została zamordowana...

[Wydawnictwo Albatros, 2008]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4622
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: użytkownik usunięty 06.09.2008 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta książka o dziwnie brzm... | Sesolello
Na początku chciałabym uprzedzić, że przeczytałam 100/600 stron, więc nie mogę napisać recenzji tej książki. Mogę natomiast spróbować uzasadnić, czemu przeczytałam tylko tyle i czemu nie zamierzam poświęcać więcej czasu na jej czytanie.
Książka moim zdaniem jest "przeintelektualizowana". Bohaterka opowiadając nam historię swojego życia prezentuje na każdym kroku ogromną erudycję. Sposób pisania świetnie charakteryzuje bohaterkę, pokazuje czytelnikowi, iż rzeczywiście jest ona tak genialna jak twierdzi jej ojciec. I moim zdaniem tyle. Erudycja tak akcentowana na każdym kroku nie służy niczemu więcej, dla mnie jako czytelniczki nic nie daje, nie poszerza wiedzy, nie wzbogaca światopoglądu, nie bawi, nie daje wrażeń estetycznych.

Pozwolę sobie zaprezentować tu próbkę stylu w jakim napisana jest książka:

"Podróże z tatą w niczym nie przypominały wyzwalającego dla umysłu katharsis (zob.: Kerouac "W drodze", 1957), a raczej umysłową katorgę, sonetopeję, sto mil samotności w czasie uczenia się na pamięć "Ziemi jałowej". Tata potrafił skrupulatnie podzielić cały stan od granicy do granicy na równe odcinki, nie po to, aby zmieniać się za kierownicą, tylko aby wydzielić półgodzinne sesje "fiszek leksykalnych" (słownictwo, które powinien znać każdy geniusz), "aluzji literackich" ("aluzja jest fortecą myśli, najcięższą szkołą oswajania niesfornych pokrewieństw"), "czytania rozprawek" (po którym następowało dwadzieścia minut odpytywania), "wojny na słowa" (konfrontacja Coleridge-Wordsworth), "sześćdziesięciu minut dla wielkiej powieści" (w wyborze między innymi "Wielki Gatsby [Fitzgerald, 1925] oraz "Wściekłość i wrzask" [Faulkner, 1920], "godziny ze słuchowiskiem radiowym van Meera" (w repertuarze takie sztuki jak "Profesja pani Warren [Shaw, 1894], "Bądźmy poważni na serio [Wilde, 1895] oraz wybór z dzieł wszystkich Szekspira, łącznie z późnymi dramatami." [str. 33]

Sens takiego opisu podróży jest jeszcze dla mnie jasny i rozumiem zamysł autorki, ale bawią mnie i irytują jednocześnie takie zwroty jak:

Narratorka o sobie:
"Jestem naturalnie tą częściowo zasłoniętą ciemnowłosą dziewczyną w okularach o aparycji skruszonej sowy (zob.: syczek, puszczykowate w : "Encyklopedia żywych stworzeń, wyd. IV). "[str. 35]

O poznanym przystojniaku:
"Nazywał się Andreo Verduga i był najpiękniejszą istotą, jaką w życiu widziałam (zob.: pantera we: "Wspaniałe drapieżniki świata natury", Goodwin, 1987)." [str. 46]

miał..." tors gładki jak rzeczny otoczak." - jedno z moich ulubionych porównań

O pewnej pani:
"(...) oznajmiła rudowłosa stażystka, stając bardzo blisko taty i uśmiechając się do niego (zob.: mrówka rudnica w: "Poznaj owady", Buddle, 1985)." [str. 50]

Te wtrącenia zaburzały płynność czytania i drażniły do tego stopnia, że obrzydziły całą książkę. To jest oczywiście moje subiektywne wrażenie, sadząc po ocenach biblionetkowiczów, mają oni odmienne zdanie. Tej książki nie wybrałam sama, została mi polecona przez osobę, która po usłyszeniu mojej opini odparła z wyraźną pogardą w głosie: "Perły przed wieprze. Jak zwykle zresztą..." Dlatego czekam z niecierpliwością na opinie tych, którym książka, pomimo stylu narracji, a może właśnie dzięki niemu, przypadła do gustu. Może spojrzę dzięki nim na to dzieło pod innym kątem i zmienię się z wieprza w bardziej wyrobioną literacko czytelniczkę.

*wszystkie cytaty z: Pessl Marisha, "Wybrane zagadnienia z fizyki katastrof", Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2008, wyd.I.
Użytkownik: normajeane 18.09.2008 10:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku chciałabym up... | użytkownik usunięty
a miałam tę pozycję w schowku... felino - dzięki za otwarcie oczu szeroko zamkniętych. brrr, na pewno po książkę nie sięgnę. coś strasznego!
Użytkownik: Ingeborg 15.11.2008 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku chciałabym up... | użytkownik usunięty
Racja... odechciało się :/
Użytkownik: illerup 15.11.2008 22:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku chciałabym up... | użytkownik usunięty
100 stron, podziwiam, podejrzewam, że ja po przebrnięciu 5-ciu byłabym z siebie dumna, że aż tyle wytrzymałam :)
Użytkownik: Simmonides 10.12.2008 23:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku chciałabym up... | użytkownik usunięty
Mnie z kolei te "wtrąty" niesamowicie się podobały! Ale też w miarę postępu książki coraz rzadsze są, gdyż większego znaczenia nabiera akcja - do strony sto-którejś jest (bardzo długi) wstęp. Sam jeszcze książki nie skończyłem, jestem ok. 300 strony - natomiast już wiem, że stanie się jedną z moich ulubionych pozycji. Zdaję sobie sprawę z tego, że niektórych może to drażnić, natomiast przytoczone tutaj fragmenty są naprawdę wyjątkami - i będę tej pozycji bronił. Poza tym - styl jakim jest pisana! Soczysty język, pełen przymiotników, metafor i porównań - przypomina mi "Madame" A. Libery, a z nieco bardziej klasycznych pozycji - "Ojca Chrzestnego" i język Mario Puzo.
Jak dla mnie - jedna z najlepszych pozycji ostatnich lat. Polecam jak tylko potrafię.
Użytkownik: Streider 09.04.2010 15:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie z kolei te "wtr... | Simmonides
Moja opinia jest podobna. Książkę tej niestety w najbliższym czasie nie doczytam do końca, a dotarłem też gdzies do połowy, ale spodobała mi się. Te wtręty literackie, malarskie i filmowe, czy przyporządkowanie każdego z rozdziałów w ważnemu literackiemu dziełu (można się pobawić w wyszukiwanie podobieństw) to właśnie coś, czego oczekuję po książce, którą chwali się jako erudycyjną. Nie powiem, żebym czuł się po kilkuset stronach tej książki mądrzejszy, ale na pewno odrobinę bardziej zainteresowałem się pewnymi wspomnianymi powieściami. Samej fabuły nie chcę oceniać, gdyż poznałem jej tylko połowę.
Użytkownik: maggic 19.07.2010 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku chciałabym up... | użytkownik usunięty
Rzeczywiście książka obfituje w wiele takich wtrąceń czy dygresji. Moim zdaniem jednak nawet przytoczone tu przykłady bronią pisarki. Po pierwsze, wiele z nich odnosi się do zwierząt. Bohaterka razem z ojcem często bawiła się w porównywanie spotykanych ludzi do - najczęściej - owadów, dzięki czemu czytelnik mógł ich lepiej poznać. Moja wyobraźnia bardzo lubi takie wspomagacze.
Wiele z tych "nawiasów" to cytaty z ojca Blue - niebywale wykształconego, wszechstronnego i przenikliwego. Jego słowa były dla mnie jak perełki, złote myśli, zostające gdzieś w pamięci.
Myślę, że bez tego "rysu erudycji" książka byłaby bardzo przeciętna. Pierwsza część opowiadanej historii byłaby tylko suchą relacją z podróży i zmienianych często szkół Blue. Natomiast druga część - śmierć Hannah i "śledztwo", nie byłaby w ogóle możliwa - bez tak wielu kontekstów historycznych, politycznych i literackich, bez naturalnego pociągu do każdej absolutnie książki, bohaterka nie tylko nie dotarłaby do takich wniosków, ale pewnie w ogóle nie podjęłaby poszukiwań prawdy.
Osobiście - polecam gorąco! To książka, która ma w sobie coś więcej niż fabułę.
Użytkownik: Kleo_88 23.01.2011 11:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście książka obfi... | maggic
Przeczytałam tą powieść jednym tchem, mimo że prawdziwa akcja zaczyna się faktycznie koło 400 strony. Jak ktoś już zauważył, wcześniej mamy do czynienia ze wstępem i gruntownym przedstawieniem bohaterów. Muszę przyznać, że takiego stylu pisania nigdy jeszcze nie spotkałam. Pełno w niej odwołań do innych utworów, które potwierdzają tezy stawiane przez narratorkę. Momentami miałam wrażenie, że czytam pracę naukową ;). Czy te cytaty to coś złego? Uważam, że nie. Potwierdzają one nieprzeciętność Blue i niezwykłość jej wychowania. Ukazują sposób myślenia bohaterki, to dzięki nim bohaterka odkryła prawdę (magia książek).
Książka ta pokazuje, że zdobywanie wiedzy nie jest rzeczą prostą, a odkrycie prawdy ukrywanej starannie przez innych, jest bolesne. Dla wszystkich.
Osobiście polecam tą powieść również. Ma swój klimat, a także zawiera wiele interesujących cytatów i złotych myśli wartych zapamiętania.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: