Dodany: 09.02.2014 19:03|Autor: Pani_Wu

Ku przestrodze


W XX i XXI wieku, w wydawałoby się cywilizowanym kraju szczycącym się demokracją, istnieje obóz dla dzieci, podobny do tych w Chinach lub w Korei. Rodzice porzucają swoje dzieci w imię idei, widują je raz na tydzień lub raz na rok, a pranie mózgu, któremu są poddawani, jest tak szokujące, że metody, które stosowało KGB, to przy nich sanatorium. Wyzysk za psi grosz, za miskę ryżu z fasolą i nieustanne poniżanie plus inwigilacja nieznająca granic.

Gdzie? W USA. W sekcie scjentologów.

W Stanach wystarczy zarejestrować się jako Kościół, żeby mieć z głowy wszelkie kontrole dotyczące uczęszczania dzieci do szkoły, warunków ich życia, norm dotyczących pracy i snu etc. W kraju, w którym masowo produkuje się programy telewizyjne o policji wkraczającej na prywatny teren, by zabierać zaniedbane psy, sekta może wielokrotnie gorzej traktować człowieka.

Autorka i bohaterka książki niemal od urodzenia (miała cztery lata, gdy trafiła do obozu zwanego "Rancho") przebywała w sekcie. Skąd mogła wiedzieć, jak wygląda normalny dzień normalnej rodziny? Znała tylko wojskowy dryl, jednakowe mundurki, pracę ponad siły i kary. Dzieci zbudowały "Ranczo" same. Kilkulatki dźwigały drewniane belki o ciężarze ponad ich siły, kopały rowy w ziemi, malowały ściany toksycznymi farbami. Nadzorcami pracy, czyli brygadzistami, były starsze dzieci, mniej więcej dziesięcio-, jedenastoletnie. Kilkoro dorosłych prało im mózgi podczas bardzo dziwnych zajęć, które polegały m.in na wgapianiu się w ścianę bez oznak zniecierpliwienia, zmęczenia, emocji. Za niesubordynację była kara - mycie toalety szczoteczką do zębów.

Dorosłym scjentologom należącym do Sea Org., czyli będącym kimś więcej niż zwykły człowiek, który od czasu do czasu odpłatnie korzysta z usług Kościoła scjentologicznego, sekta całkowicie organizowała życie. To byli ludzie prowadzący szkolenia, rekrutujący nowych członków sekty. Pracowali za marne grosze 12-16 godzin dziennie, jedli w kantynie kiepskie posiłki, mieszkali w wieloosobowych pokojach, byli rozdzielani z rodzinami, kobiety zmuszano do aborcji, małżeństwo wolno było zawrzeć tylko za zgodą "władz" z osobą o podobnym statusie w Kościele i nie wolno im było mieć dzieci. Małżonków często rozdzielano, wyznaczając im zadania służbowe w różnych miastach. Każdy sprzeciw, bunt, niewykonanie zadania oznaczały karę nie tylko dla samego zainteresowanego, grożono, że konsekwencje poniesie cała rodzina. Także ta, z którą musieli zerwać kontakt, gdyż nie należała do scjentologicznego Kościoła.

Bohaterka opowiada o swoim życiu od czasu, gdy miała cztery lata aż do chwili, gdy w wieku dwudziestu kilku lat zdecydowała się opuścić sektę. Powoli zaczynała przecierać oczy, docierał do niej absurd życia, które prowadzi. Ostatecznie miała dość codziennych, trwających 6-8 godzin sesji audytowania, jakim była poddawana, podczas których musiała mówić o sobie wszytko, łącznie z intymnymi szczegółami jej pożycia z mężem. O tym, czy mówi prawdę, czy kłamie, decydowała trzymana w rękach tajemnicza puszka E-metr.

Ideę scjentologii wydłubał ze swojego szalonego mózgu Lafayette Ronald Hubbard, pisarz science fiction. Ozdobił ją kilkoma znanymi nazwiskami, takimi jak Tom Cruise czy John Travolta, dla których przygotowano pomieszczenia o tzw. podwyższonym standardzie na czas ich pobytu w ośrodkach prowadzonych przez Sea Org., gdzie odbywali szkolenia.

Autorka i bohaterka tego fabularyzowanego reportażu jest rówieśniczką jednej z moich córek. Kiedy nasz kraj przechodził przemiany społeczne, polityczne i rynkowe zapatrzony w Amerykę, setki amerykańskich dzieci żyło w obozach scjentologów bez opieki kompetentnych osób, zabawek, porządnych posiłków, opieki medycznej oraz, co najważniejsze, w stanie osierocenia z powodu niemożności widywania się z rodzicami. Ewentualne listy były cenzurowane i najczęściej konfiskowane.

Kiedy Ameryka, żyjąca w strachu przed widmem komunizmu, wspierała polskie starania, aby zmienić ustrój, na własnym terytorium dawała zgodę na jeszcze gorsze praktyki. W imię demokracji oczywiście.

Teraz i my mamy demokrację, a co za tym idzie, co rusz pojawiają się informacje o sektach.

Przeczytajmy tę książkę ku przestrodze.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2122
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: imarba 10.02.2014 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: W XX i XXI wieku, w wydaw... | Pani_Wu
Mnie zbulwersował fakt, że siedmioletnia dziewczynka była Oficerem Medycznym czyli czymś w rodzaju lekarza!
Na dodatek w książce wspomniana jest osoba Jeremiego Perkinsa, który zamordował matkę, był chory psychicznie, ale scjentolodzy nie uznają leków, i leczenia tego typu chorób... Ci ludzie się znali...
To potworne, ale książka wspaniała. Czytałam wypożyczoną z biblioteki, ale chcę kupić, żeby mieć na własność!

Użytkownik: Pani_Wu 10.02.2014 23:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie zbulwersował fakt, ż... | imarba
Ja także nie mogłam w to uwierzyć. Powierzano dzieciom odpowiedzialność, jakiej nie powinien ponosić niejeden dorosły.
O Jeremim Perkinsie nie słyszałam akurat, ale ta informacja brzmi zniechęcająco.
Wyczytałam na Wikipedii, że założenie tej sekty było efektem zakładu pomiędzy pisarzami sf. Dla zabawy założyli się, że taka rzecz jest możliwa. Wierzyć mi się w to nie chce, poza tym dorośli powinny znać granice zabawy.
Użytkownik: imarba 11.02.2014 09:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja także nie mogłam w to ... | Pani_Wu
Jeremy Perkins dźgnął swoją matkę siedemdziesiąt siedem razy nożem ( nie pamiętam szczegółów) gdyż jawiła mu się diabłem. Początkowo też pracował na Rancho niestety słyszał głosy. Rodzice odmówili leczenia... Wstąpił do Sea Org, ale głosy słyszał nadal, potem zdiagnozowano u niego poważną chorobę psychiczną.
Użytkownik: Pani_Wu 11.02.2014 17:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeremy Perkins dźgnął swo... | imarba
Okropne.
Użytkownik: misiabela 11.02.2014 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja także nie mogłam w to ... | Pani_Wu
Ale to jest zabawa za ogromne pieniądze, więc trudno tu oczekiwać granic.
Użytkownik: Pani_Wu 11.02.2014 17:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale to jest zabawa za ogr... | misiabela
Zatem zawiódł wymiar sprawiedliwości, bo zabawa kosztem cudzego życia to bezprawie. No, ale USA żadnych konwencji praw człowieka nie podpisało.
Użytkownik: misiabela 11.02.2014 17:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Zatem zawiódł wymiar spra... | Pani_Wu
A poza tym to jest sekta, która ma w swoich szeregach bardzo wpływowych ludzi, więc wymiar sprawiedliwości będzie jeszcze długo trzymał się od nich z daleka.
Użytkownik: Magunia_ 26.02.2014 19:11 napisał(a):
Odpowiedź na: W XX i XXI wieku, w wydaw... | Pani_Wu
Pani_Wu świetna recenzja!!!
Zaczęłam czytać książkę -temat ciekawy ale forma,styl tych wspomnień jakoś mnie nie wciąga -nie wiem dlaczego ....przeczytałam połowę i resztę na wyrywki .
Użytkownik: Pani_Wu 26.02.2014 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Pani_Wu świetna recenzja!... | Magunia_
Rozumiem, kwestia stylu to kwestia gustu :) Ja lubię książki napisane w taki sposób, jako fabularyzowany reportaż.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: