Dodany: 09.02.2014 14:58|Autor: AnnRK

Książka: Rytuał
Hayder Mo

Obcięte ręce


Nie ma lepszej zachęty do zgłębienia twórczości danego autora, niż udany debiut. Zachwycony czytelnik szybko zaczyna się rozglądać za jego następną książką. Czy będzie równie dobra? Teoretycznie powinna być jeszcze lepsza. W praktyce bywa różnie. Zachwycona debiutanckim "Ptasznikiem" Mo Hayder, szybko popędziłam do biblioteki. Cel: kolejne książki brytyjskiej autorki. Mój wybór padł na "Rytuał", gdyż już sam tytuł działa na wyobraźnię. Oczekiwania miałam spore.

Policyjny nurek, sierżant Phoebe Marley, pieszczotliwie zwana Pchłą, pewien majowy wtorek spędzała zanurzona pod wodą. Dziewięć stóp głębokości robiło swoje. "Na dole panowały całkowite ciemności, jakby zanurzyła twarz w błocie. Nie miała szans dojrzeć, co trzyma"[1]. Chwilę wcześniej jej osłonięta rękawiczką dłoń, trafiła na coś, co bez wątpienia było ludzką górną kończyną. Czyżby trup? "Na próbę pociągnęła za rękę. Spodziewała się, że poczuje ciężar reszty ciała, ale ręka bez oporu wysunęła się z mułu. W miejscu, gdzie powinien się znajdować nadgarstek, była tylko odsłonięta kość i chrząstki"[2]. Następnego dnia, policja znalazła drugą dłoń, ale co z resztą ciała? Hipoteza, że właściciel kończyn może wciąż być wśród żywych, wydaje się naciągana, choć nie taka całkiem nierealna. Trzeba się więc pospieszyć, choć oczywiście łatwo nie będzie.

Specjaliści wykluczają wypadek i samobójstwo. Wszystko wskazuje więc na to, że w okolicy grasuje ktoś, kto ofiarę o nieustalonej tożsamości pozbawił dłoni. I to za życia, stwierdzają eksperci. Komisarz Jack Caffery będzie miał nie lada zagadkę do rozwiązania. Z sierżant Marley zapuści się w te zakątki Bristolu, w których nie chcielibyście się znaleźć ani za dnia, ani tym bardziej w nocy.

Co tu dużo mówić - poziomu "Ptasznika" "Rytuał" nie ma. Jest co prawda nieco mniej brutalny, a więc bardziej strawny dla wrażliwców, ale i klimat już nie ten, i tempo nie takie. Akcja dość wolno się rozwija. Śledczy krążą wokół znalezionych dłoni i krążą, a zamiast dynamicznej fabuły mamy smutnawą historię Phoebe, która straciła rodziców w okolicznościach przez pewien czas trzymanych przed czytelnikami w sekrecie. Obecnie kobietę męczą wspomnienia, sny i przeczucia. Smuci ją zachowanie brata. Absorbują tajemnice ojca, które stopniowo wychodzą na jaw za sprawą jego dobrego przyjaciela, Kaisera. Mężczyzna wspomina coś o uwadze wtórnej, intrygujących miejscach w umyśle, do których dociera się w czasie snu, omdlenia lub hipnozy, o medytacji i narkotykach ułatwiających kontakt z ludźmi, których nie ma już wśród nas.

Smutek przeszłości ogarnia nie tylko sierżant Marley. Również Jack Caffery ma w życiorysie chwile, które wracają niczym bumerangi, wciąż nie dając mu spokoju. Wiele lat wcześniej zaginął jego brat. Nie udało się ustalić, co się z nim stało, nie znaleziono ciała. Komisarz ma pewne podejrzenia, ale brak mu dowodów. Jego powiernikiem staje się Piechur, były więzień, który dopuścił się potwornej zbrodni. Sceny z prywatnego życia bohaterów przeplatają się z jeszcze jedną historią - młodego narkomana, który właśnie dostał propozycję nie do odrzucenia. Wszystkie te historie w pewien sposób łączą się z prowadzonym śledztwem, które na szczęście w pewnym momencie nabiera tempa. Robi się w końcu mroczniej, niebezpieczniej, pojawia się też kilka mocniejszych opisów. Całość wypadła więc ciekawie, choć "Rytuał" nie dostarczył mi takich emocji, jakich spodziewałam się mając w pamięci "Ptasznika".

Połączenie policyjnego śledztwa ze złem wywodzącym się z pradawnych wierzeń wypada bardzo interesująco. Trudno niekiedy pojąć, jakie spustoszenie w umysłach mogą poczynić zabobony, jak przekonanie o skuteczności krwawych rytuałów może zaważyć na czyimś życiu. Racjonalny umysł próbuje wyprzeć nasuwające się pod wpływem lektury obrazy. A jednak wielu opiera się nie na logice, lecz podszytej strachem wierze, którą wystarczy odpowiednio rozbudzić, by stała się usprawiedliwieniem dla, w gruncie rzeczy, bardzo płytkich zachowań.

"Im głośniejszy krzyk, tym silniejsze czary"[3]. Ofiara wrzeszczy. Z bólu i przerażenia. Ludzka krew ma niespotykaną moc, a na cudzym zabobonnym strachu można sporo zarobić. Tikoloshe, zły duch, krąży wokół. Może sprowadzić na ofiarę nieszczęście, nawet śmierć. Pozwolisz mu się zbliżyć? Nie ochronisz swojej rodziny przed jego obecnością? To przecież tylko trochę krwi. Za moment nawet nie będziesz pamiętać, że jest ludzka.


---
[1] Mo Hayder, "Rytuał", przeł. Ewa Penksyk-Kluczkowska, wyd. Sonia Draga, 2010, s. 9.
[2] Tamże, s. 9-10.
[3] Tamże, s. 245.


[Recenzję wcześniej opublikowałam na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 597
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: