W książce możemy znaleźć przeżycia związane z wojną (jej akcja rozgrywa się w 1942 roku) opisane z zupełnie innej perspektywy niż zazwyczaj uczymy się na historii. Jest to perspektywa kraju, na którego terytorium walki się nie rozgrywają, ale jego obywatele walczą na frontach z dala od domu. Widzimy dorosłych, których obawy rosną w miarę pojawiania się w prasie doniesień o opanowaniu przez armię japońską kolejnych terenów, reakcje dzieci w czasie ćwiczeń w schronach przeciwlotniczych, samotne kobiety, których mężowie wyjechali na front, i nastawienie do amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Australii.

Głównym bohaterem powieści jest Frank Darragh, młody ksiądz, któremu pewien sędziwy egzorcysta wręcz nakazał, by był miłosiernym spowiednikiem. Frank najwyraźniej wziął to sobie do serca, bo przed jego konfesjonałem ciągle ustawiają się kolejki. Świat parafii Świętej Małgorzaty w Sydney jest poukładany, role są dokładnie podzielone pomiędzy proboszcza i młodego wikariusza.

Porządek ten burzy kobieta, Kate Heggarty, załamana po złapaniu jej męża przez wroga na odległym afrykańskim froncie, która prosi o spotkanie z kapłanem. Dzieli ona los wielu australijskich kobiet, jednak w życiu Franka dużo się po tej wizycie zmienia. Chciałby uchronić Kate zarówno przed nędzą, jak i przed grzechem.

Książka opisuje wątpliwości młodego wikariusza, który chce czasem postąpić zgodnie z rozsądkiem, ale musi podporządkować się nakazom Kościoła. Do tego tajemnica spowiedzi potrafi bardzo ciążyć.

W pewnym momencie dochodzi do morderstwa i powieść nabiera bardziej sensacyjnego charakteru, zaskakując coraz bardziej. Jest zdecydowanie interesująca, wciągająca i o niespodziewanym zakończeniu.



[Recenzję zamieściłam wcześniej na moim blogu]