Dodany: 31.12.2013 21:13|Autor: ejotek

Bestsellerowa historia


Minęło już 75 lat od chwili, gdy po raz pierwszy wydano powieść "Przeminęło z wiatrem" Margaret Mitchell (1936), zaś film nakręcony na jej podstawie miał polską premierę 50 lat temu. Tak pięknie układające się rocznice były jednym z czynników, które skusiły mnie do przeczytania analizy sukcesu amerykańskiej pisarki.

Margaret Mitchell napisała powieść niejako w wyniku choroby, kiedy to nie opuszczała łóżka. Pisanie ponadtysiącstronicowej historii trwało dziesięć lat, a prawa do jej sfilmowania zostały sprzedane już w roku publikacji. Jak to się stało, że nieznana pisarka ze swoim niekompletnym maszynopisem podbiła nowojorskie wydawnictwo, a potem cały świat? Co sprawiło, że najpierw powieść, a później film stały się wręcz ikonami literatury i filmu oraz zostały uhonorowane licznymi nagrodami? Odpowiedzi na te pytania spróbowali znaleźć autorzy omawianej publikacji, korzystając z dostępu do korespondencji i dokumentacji związanej z "Przeminęło z wiatrem".

W początkowych rozdziałach przybliżają nam osobę autorki. Dowiadujemy się sporo o jej rodzicach, bracie, pasjach z młodych lat, a także miłościach i małżeństwach. Napisania powieści Margaret nie planowała, jednak radość dawała jej wcześniej praca dziennikarska i to na papierze postanowiła umieścić swoje emocje i przemyślenia. Dzięki bardzo dokładnie zbadanym przez Brown i Wileya szczegółom dowiedziałam się, skąd wziął się pomysł na temat powieści (wojna secesyjna), a także - ciekawostka - że autorka pisała ją od końca! Twierdziła, że dzięki temu zabiegowi było jej łatwiej, ponieważ wiedziała, do czego zmierza. W stadium tworzenia główna bohaterka miała na imię Pansy i dopiero z końcem października 1935 roku jej imię zostało zmienione na Scarlett. Mitchell starała się pisać jasno, rzeczowo, prostym językiem, by każdy czytelnik miał możliwość zrozumienia jej myśli. Tło historyczne opisywanego regionu i okresu znała z rodzinnych opowieści, dzięki czemu nie musiała tracić cennego czasu na poszukiwanie tych informacji. Jednak gdy książka była przygotowywana do druku, wszystkie powiązania, daty i wydarzenia musiały zostać sprawdzone i potwierdzone, by czytelnik miał przed sobą prawdziwy obraz. Ta praca i tak musiała więc zostać wykonana...

Jedyną osobą wtajemniczoną w powstawanie powieści był mąż Margaret. To on pomagał jej w pisaniu, sprawdzał, oceniał i komentował. Dobra przyjaciółka pisarki, redaktorka Lois Cole, rozpoczynając pracę w Wydawnictwie Macmillan czyniła liczne starania, by dzieło ukazało się drukiem. Lois twierdziła, że Margaret ma cechy pisarki idealnej, jednak nigdy nie udało jej się otrzymać manuskryptu od przyjaciółki. Kiedy po wielu perypetiach i podchodach wydawnictwo stało się posiadaczem powieści, okazało się, że potrzebna jest ogromna praca przygotowawcza. Do Macmillana trafił bowiem stos nieopisanych kopert, zawierających tekst z niekompletnymi rozdziałami, brakami w fabule i kiepskim początkiem. Również podpisanie umowy z wydawnictwem było istną batalią, bowiem autorka miała liczne uwagi i wątpliwości. A jak wiadomo, nie istniały wtedy tak powszechnie używane obecnie telefony czy Internet. W jaki sposób udało się wydawcy zdobyć manuskrypt oraz jak przebiegał proces podpisywania umowy, dowiecie się już z książki. Zaręczam, że przeżywałam te chwile z takimi emocjami, jak podczas czytania naprawdę dobrego kryminału.

W dalszej części książki autorzy umieścili informacje dotyczące wybierania najlepszego tytułu, gorączkowych poprawek, dopisywania brakujących fragmentów, a także rozczarowania związanego z wielokrotnym przesuwaniem terminu premiery. Pierwszy nakład został wydrukowany w kwietniu 1936 roku, jednak dopiero 30 czerwca książka została oficjalnie udostępniona czytelnikom. Dlaczego data premiery była wciąż opóźniana? Jak wyglądał proces sprzedaży praw do ekranizacji? Kto zajmował się prawami autorskimi oraz decyzjami dotyczącymi wydania powieści za granicami Stanów Zjednoczonych?

Jednak przecież ta historia nie kończy się na wydaniu książki. Czytelnik poznaje jeszcze perypetie związane z powstawaniem filmu, doborem aktorów czy choćby rozstrzygnięciem problemu zekranizowania tak długiej powieści. Są też poruszane kwestie plagiatów, procesów sądowych i ciągłego pilnowania, by nie naruszano praw autorskich w innych krajach. Dzięki licznym informacjom dotyczącym zagranicznych wydań udało mi się dowiedzieć, iż "Przeminęło z wiatrem", które oczarowało autorkę, zostało opublikowane we Włoszech, zaś największe problemy związane z powieścią miały miejsce w Chile i Holandii.

Nagle, w sierpniu 1949 roku, Margaret ponosi śmierć w wyniku potrącenia przez samochód. Jednak na tym historia się przecież nie kończy. Autorzy, wkładając serce i ogromną pracę w opisanie fenomenu jej bestselleru, pozwalają nam cieszyć się informacjami o spadkobiercach zarządzających prawami, tantiemach z kolejnych wydań czy choćby pięknymi zdjęciami autorki, wydawców, członków rodziny oraz okładek książek.

"Przeminęło z wiatrem", bo taki tytuł powieść ostatecznie otrzymała, było niewątpliwym hitem. Zarówno książka, jak i film odniosły sukces na całym świecie. Ludzie szczycili się znajomością losów Scarlett i Rhetta, a jeśli ktoś przyznał się do niewiedzy na ten temat, był wykluczany z rozmowy.

"»Przeminęło z wiatrem«. Od bestselleru do filmu wszech czasów", znakomita pozycja z gatunku literatury faktu, dopracowana z zegarmistrzowską precyzją, jest doskonałym przykładem na to, że dzięki pracy wielu osób przyszłe pokolenia mają szansę poznać nie tylko powieść, ale i historię jej powstawania. Książkę czyta się dobrze i jest na tyle ciekawa, że czytelnik wciągnięty w wydarzenia nie zauważa, kiedy zbliża się ku końcowi. Są jednak fragmenty, które śmiało można usunąć, gdyż są nużące, nie wnoszą nic znaczącego do opowieści, a jedynie sprawiają, iż tworzy się bałagan informacyjny.

Po przeczytaniu książki dotyczącej tak naprawdę nie życia Margaret Mitchell, lecz historii jej dzieła odniosłam wrażenie, że napisała ona powieść przez przypadek i potem tego wielokrotnie żałowała. Niezliczoną liczbę razy pojawiają się w książce fragmenty mówiące o stresie, niechęci do współpracy z wydawnictwem czy studiem filmowym, problemach z podpisywaniem dokumentów, licznymi uwagami oraz lekceważeniem czytelników. Pisarka bowiem nie pojawiała się odczytach, odmawiała udziału w spotkaniach, a z czasem miała coraz mniejszą chęć nawet do rozdawania autografów. Jako laik w tej dziedzinie byłam dotychczas przekonana, że autorka tak znanej powieści była z niej zadowolona, szczyciła się nią wręcz. Ale nie zawsze życie autora jest łatwe, proste i przyjemne. Dla niektórych, jak widać, sukces potrafi być uciążliwy. Warto poznać jego kulisy - polecam!

[Recenzja została wcześniej opublikowana na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 657
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: