Dodany: 17.11.2013 21:03|Autor: ejotek

"Ponad wszystko"


Nigdy nie interesowałam się zbytnio tematyką zdobywania szczytów górskich. Wiedziałam o istnieniu Korony Ziemi, słyszałam o wyprawach, lawinach, tragediach oraz udanych próbach. Ale nie pogłębiałam swojej wiedzy do tego stopnia, by dowiedzieć się, kto i kiedy podejmował próby zdobycia szczytów oraz jak to wygląda z technicznego punktu widzenia. Książka Tanis Rideout, wielokrotnie nagradzanej poetki i pisarki, urodzonej w Belgii, a zamieszkałej w Toronto, pozwoliła mi poznać ten temat z zupełnie nowej perspektywy. Człowiek uczy się podobno całe życie, ja dzięki tej lekturze nauczyłam się dużo o wspinaczce.

Głównym bohaterem powieści, której akcja toczy się w latach trzydziestych dwudziestego wieku, jest angielski wspinacz George Mallory. Jego sława sięga najdalszych krańców świata i każdy, kto interesuje się wspinaczką, stawia go sobie za wzór. Jego upór i miłość do wspinaczki przewyższają nawet ogromną miłość do pięknej żony Ruth oraz trójki dzieci: Clare, Berry oraz Johna. Mężczyzna ani niedługo po ślubie, ani nawet w oczekiwaniu na narodziny kolejnych dzieci nie potrafił zrezygnować z jakże przecież niebezpiecznej pasji, jaką jest wspinaczka wysokogórska.

Autorka skupia się na roku 1924, kiedy to planowana jest trzecia próba zdobycia najwyższego szczytu Ziemi - Mount Everestu. Mimo wcześniejszych nieudanych wypraw, ofiar w ludziach oraz dużych kosztów, Anglicy chcą zdobyć szczyt, a także związane z tym honory. George Mallory obiecywał już nie tylko sobie, ale i żonie, że wyprawa z 1922 roku będzie ostatnią. Jednak jego wola słabnie z każdym dniem, jaki ma na podjęcie decyzji, czy weźmie udział w zdobywaniu Everestu. W tajemnicy przed żoną zgadza się ponownie wyruszyć do stóp góry, która już wcześniej go pokonała.

Kolejne rozdziały książki to doskonałe studium zachowań ludzi w trudnych sytuacjach, nie zawsze zależnych od nich samych. W jednej chwili jesteśmy w Anglii, w domu państwa Mallorych, by już w następnym rozdziale przenieść się w zasypane śniegiem Himalaje. Będąc w Cambridge, poznajemy codzienne życie matki, która samotnie wychowuje trójkę swoich dzieci. Każdego dnia tłumaczy im, gdzie jest ich tata, piszą wspólnie listy do niego, rozmawiają, by jakoś ukoić tęsknotę. Ruth opowiada czytelnikowi to swojej miłości do George'a, o tym jak się poznali, jak wyglądał ich ślub, podróż poślubna, a także jakie piętno na ich życiu wycisnęła wojna. Chwile spędzane w domu bez męża sprawiają, że kobieta, która początkowo była z niego dumna, cieszyła się jego pierwszym powołaniem go grupy idącej na Mount Everest (w 1921 roku), teraz nie potrafi pogodzić się z faktem, że rodzina nie wystarcza George'owi do szczęścia.

Z każdym dniem, który powinien przybliżać jej męża do celu, Ruth martwi się coraz bardziej brakiem wieści od niego. Chciałaby już wiedzieć, że szczyt został zdobyty, a on cały i zdrowy wraca do domu, do niej i dzieci. Jednak nie tak łatwo przekazać wiadomości z Himalajów. Skupiona na oczekiwaniu Ruth najprostsze czynności wykonuje zupełnie mechanicznie. Żyć przecież trzeba.

Z książki dowiedziałam się dokładnie, jak wygląda zdobywanie szczytu. Do tej pory byłam przekonana, że cała wyprawa po prostu zmierza do góry, ku szczytowi. Nic bardziej mylnego. Autorka szczegółowo opowiada o podróży do Azji i potem poprzez lodowiec aż do stóp Mount Everestu. Jednak do chwili, gdy ktokolwiek będzie mógł podjąć się zdobywania szczytu, jeszcze daleka droga. Trzeba założyć na różnych wysokościach sześć obozów, w których muszą znajdować się zapasy żywności oraz sprzęt. Uczestnicy wyprawy mają ściśle określone zadania, a dowodzący wyprawą decyduje, kto, kiedy i do którego obozu ma się udać. Poznajemy walkę tych ludzi z przyrodą, z górą, ze śniegiem, zimnem i zbliżającym się monsunem, który odbierze im szansę dokonywania dalszych prób zdobycia szczytu. Ile trzeba mieć siły, samozaparcia, nadziei oraz chęci spełnienia swojego marzenia, by przetrwać tak trudne warunki. W żaden sposób nie mogę zrozumieć tego, że czasem ktoś próbuje zdobyć szczyt za wszelką cenę, nie bacząc na czekającą na niego rodzinę, na śmierć współtowarzyszy - byle odnieść sukces.

O tym, jak przebiegała wyprawa, nie da się opowiedzieć w krótkich słowach recenzji. Nie odda to niesamowitego klimatu powieści. Opisów góry, przyrody, zmagań członków wyprawy, trudności, jakie musieli pokonywać każdego dnia.

Czy udało im się zdobyć Mount Everest, nie zdradzę. Dam jednak wszystkim radę - nie czytajcie informacji w Internecie na temat zdobywania Himalajów przed przeczytaniem książki Tanis Rideout - zepsujecie sobie przyjemność przeżywania wydarzeń.

Ta książka jest świetną lekturą dla lubiących poznawać przyrodę niedostępną im na co dzień oraz dla tych, którzy uwielbiają czytać coś innego niż kryminały, romanse czy fantastykę.

Gorąco polecam "Ponad wszystko", bo to piękny przykład związku dwojga kochających się ludzi, dla których priorytetami są jednak zgoła inne ideały, dzielące ich w codziennym życiu.


[Recenzja została wcześniej opublikowana na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 535
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: