"Pokalanie"
"Pokalanie" mnie uwiodło. Nieco wulgarne, nieco pretensjonalne, ale cholernie prawdziwe, szorstkie - choć gładko się je czyta. Obraz pokolenia dzisiejszych 30-latków w tej książce to już nie rozbite butelki - dzięki autorowi widzę w miejscu ich biografii witraż. Relacje polepione alkoholowymi oparami splatają się w logiczną całość nielogicznej codzienności.
"Pablik relejszyn" i dziennikarstwo stają pod dużym znakiem zapytania - na końcu zdania: czy to wszystko ma jeszcze sens? Mam niespełna 21 lat, przecież inni wyprzedzili mnie już o dekadę, inni się nachapali, skorzystali i korzystać będą. Czy dla mnie i moich rówieśników będzie miejsce, skoro już Czerwiński obnaża procesy, które bagatelizujemy każdego dnia, chcąc uwierzyć, że jesteśmy mądrzejsi, lepsi, sprytniejsi?
I czy miłość w tym naszym życiu nastawionym na kariery i pensje z kilkoma zerami nie jest aby skutkiem ubocznym? Pozostałością po marzeniach, które mieliśmy dawniej? Efektem samotnych wieczorów w pustych mieszkaniach? Zapchajdziurą skamlącej egzystencji? Istnieje Tofi, bo jakaś miłość być musi - najlepiej bolesna, najlepiej nieosiągalna. Musi? Narrator-autor-bohater (?) przekonuje się, że nie. Mnie już nie musi przekonywać.
Rozbijam butelki, sama skleję z nich witraże.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.