Dodany: 26.02.2008 15:16|Autor: Ambrotos

Książka: Chemia śmierci
Beckett Simon

1 osoba poleca ten tekst.

Powieść dla ludzi o mocnych nerwach


Manham było jednym z najspokojniejszych miejsc na ziemi. Życie toczyło się tutaj we własnym sennym tempie, zaś wszelkie nieszczęścia świata jakimś dziwnym trafem omijały tą małą angielską wioskę. Pewnego dnia miało się to zmienić. Mieszkańcy zostali brutalnie wydarci z tego pięknego snu przez odkrycie dokonane przez kilku chłopców. Sally Palmer, lokalna pisarka, została znaleziona martwa, zaś jej zmasakrowanym zwłokom ktoś doprawił… skrzydła. Oczywiste było, iż nie jest to zwyczajne morderstwo, lecz dzieło szaleńca. Co gorsze, mordercą nie mógł być nikt z zewnątrz, lecz ktoś, kogo mieszkańcy dobrze znali, z kim żyli, rozmawiali, pracowali od lat. Od tej chwili każdy stał się podejrzanym…

Doktor David Hunter rzuca wyzwanie szaleńcowi. Jego bronią staje się sekret, który przed laty przywiózł do Manham i zaciekle bronił przed wyjściem na światło dzienne. Wie on o śmierci więcej niż przeciętny lekarz, jest wręcz specjalistą w tej dziedzinie. Policja bardzo szybko się o tym dowiaduje i nawiązuje z nim współpracę, by wspólnie odnaleźć i unieszkodliwić psychopatę. Nie jest to jednak łatwe, szczególnie że zegar tyka i odlicza czas pozostały do kolejnego bestialskiego mordu.

Napięcie w „Chemii śmierci” rośnie z każdym rozdziałem, przy czym Simon Beckett zmienia jego rodzaj i natężenie, od czasu do czasu dodając odpowiednie składniki. Raz potęguje je, dorzucając wręcz średniowieczną mentalność rodem z Salem, czym sprawia, iż obawiamy się nie mordercy, lecz spanikowanego motłochu, który sam jest sędzią i katem. Innym zaś razem uspokaja nas, ukazując zwyczajne życie mieszkańców, którzy nawet wiedząc, iż między nimi czai się bestia, potrafią robić to, co zazwyczaj: pracować, spędzać wspólnie czas, kochać. Dodatkowo autor raczy nas kilkoma zwrotami akcji, dzięki którym napięcie osiąga apogeum, a czytelnik ma poważne problemy z oderwaniem się od lektury.

Stylowi autora także nie można niczego zarzucić. Stosuje on dwa rodzaje narracji: pierwszo- i trzecioosobową, zależnie od tego, z czyjej perspektywy chce przedstawić akcję. Jednym z narratorów jest doktor Hunter, który bardzo szczegółowo opisuje ciała i miejsca zbrodni. Robi to jednak w sposób tak ciekawy i umiejętny, że zamiast odrazy – budzi zainteresowanie. Jego opisy, wyjaśnienia i wnioski zawierają sporą dawkę wiedzy z dziedziny medycyny sądowej.

Mocnym elementem powieści są postacie. Czytelnik ma powody, by większość z nich – jeśli nie wszystkie – podejrzewać. Tajemnice z przeszłości, charakter, możliwy motyw, a nawet wykonywany zawód sprawiają, iż co chwila kto inny wydaje się potencjalnym zabójcą. Ponadto są to postacie dość „żywe”. Budzą w nas sympatię, niechęć, współczucie, a niekiedy nawet pozwalają utożsamić się ze sobą.

„Chemię śmierci” można określić jako hybrydę thrillera i kryminału, dzięki temu połączeniu powinna zainteresować zarówno wiernego fana Hannibala Lectera, jak i zagorzałego wielbiciela Myrona Boltaira. Sądzę, że również czytelnicy, którzy do tej pory nie czytali zbyt dużo utworów z tych gatunków, mogą znaleźć w niej coś dla siebie.

Powieść tę polecam każdemu, kto lubi fascynującą, pełną napięcia i naprawdę wciągającą lekturę.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5599
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: anndzi 18.03.2008 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Manham było jednym z najs... | Ambrotos
Ja również polecam. Może nie jest tak przerażająca, jak to obiecuje okładka, ale wciąga niesamowicie, jest bardzo dobrze i pomysłowo napisana.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: