Dodany: 02.10.2013 09:43|Autor: jaga-b

Rodzina po amerykańsku


Książka „Misiek do kwadratu” wpadła mi w ręce przypadkowo. Jej okładka, „Misiek” w tytule i ta sama autorka jednoznacznie wskazują, że stanowi ona kolejną (po „Opowieściach czwartoklasisty”) część przygód dwuletniego dziecięcego potwora, nazywanego przez rodziców pieszczotliwie Miśkiem. Brrr... Ale może tym razem będzie lepiej i uda mi się coś pozytywnego napisać. Czytam dedykację: „Dla mojego wnuka Elliota, światła mojego życia” – pięknie.

Na samym początku okazuje się, że Misiek, a właściwie Farley Drexel Hatcher, ma już pięć lat, jego brat Peter – dwanaście, no i jest jeszcze dwuletnia siostra Kicia (Tamara Roxanne). Czyżby ona była tytułowym „Miśkiem do kwadratu”? Cierpliwie czytam... Przede mną 244 strony tekstu...

Na razie w akcji jest Misiek... Jest i Kicia! Pierwszy wybryk... Dalej jednak nie dorównuje w zachowaniu Miśkowi, kiedy ten był w jej wieku - i tak już zostaje do końca. A pięcioletni Misiek? Jest bardzo inteligentny (jak chce jego mama) i dlatego chodzi do „grupy mieszanej"; wygłasza mowę, w której określa sytuację rodziny: „Problem z naszą rodziną polega na tym, że mamy za mało pieniędzy (...). Musimy zdobyć więcej. I to szybko”[1]. Widać, że przynajmniej on będzie się bardzo o to starał. Mama znowu radzi się Petera: „Peter, może mi coś podpowiesz?”[2], tato jest gdzieś w tle. Pojawia się także rodzina: kuzyn taty, jego żona, „Naturalne Ślicznotki” i... Farley Drexel.

Pierwsze negatywne odczucia po kontakcie z książką Judy Blume nie potwierdzają się jednak w pełni. „Misiek do kwadratu” różni się nieco od „Opowieści czwartoklasisty”. Rodzina Hatcherów robi postępy: zachowanie mamy nie jest tak beznadziejne, jak wcześniej, tato i babcia włączają się dyskretnie w wychowanie dzieci, w pewnych sytuacjach widać nawet jedność rodziny. Wydaje się, że i Misiek stopniowo, powoli „dorośleje”, choć to określenie na wyrost.

Problemy wychowawcze z Miśkiem schodzą na plan dalszy, choć sprawa jego zamiłowania do pieniędzy przypominana jest co jakiś czas, zapewne po to, aby młodzi czytelnicy nabrali przekonania, że nie wszystko można kupić. W książce ukazane są ponadto zwyczajne problemy amerykańskiej (ale nie tylko) rodziny: trudne próby ratowania słabnących więzi rodzinnych, przesadne promowanie przez rodziców urody i talentów swoich dzieci, obnoszenie się z bogactwem rodziców, snobizm.


---
[1] Judy Blume, „Misiek do kwadratu”, przeł. Aldona Możdżyńska, wyd. Egmont Polska, 2006, s. 71.
[2] Tamże, s. 23.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 661
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: