Dodany: 03.09.2013 21:10|Autor: ejotek
W imię miłości
Kiedy byłam małą dziewczynką, uwielbiałam czytać o Ani z Zielonego Wzgórza. "W imię miłości" Katarzyny Michalak jest powieścią zapowiadaną jako historia równie wzruszająca jak książki Lucy Maud Montgomery. Na okładce (Wydawnictwo Literackie, 2013) znalazłam również informację, że autorka piętnastu bestsellerów zaskakuje i zachwyca nas tą książką jak nigdy do tej pory. Najprostszą metodą (i jedyną mi znaną) stwierdzenia, czy książka jest świetna, jest jej przeczytanie. Lekturę wzruszającej kobiecej książki poprzedziła trudna literatura faktu dotycząca II wojny światowej, więc na pewno ją docenię.
Dziesięcioletnia Ania Kraska jest przestraszoną i smutną dziewczynką ze stolicy, która mimo przeciwności losu musi dotrzeć do dworu dziadka, na Jabłoniowe Wzgórze. Edward Jabłonowski już raz wyrzucił Anię i jej mamę, musiały radzić sobie same, ale teraz... Teraz sytuacja jest poważna, bo mama Ani jest śmiertelnie chora, grozi im eksmisja z warszawskiego mieszkania za nieopłacony czynsz i nie mają się do kogo zwrócić o pomoc. Dlatego nie pytając nikogo o pozwolenie, Ania wyrusza w daleką podróż do Koniecdrogi, maleńkiej i malowniczej wioski otoczonej lasami. By dotrzeć do celu dziewczynka musi się dwa razy przesiadać, a potem jeszcze czeka ją przejazd parowozem, gdyż do Koniecdrogi jeździ tylko pociąg na węgiel. Czyż to nie zbyt wiele jak na dziesięcioletnią Anię?
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Dawno już nie przeczytałam tak szybko książki podobnej grubości. Lektura mnie po prostu pochłonęła - całkowicie wciągnęła mnie historia Ani Kraski. Muszę zgodzić się ze stwierdzeniem, że autorka zaskakuje tą książką... Niewątpliwie wyjdę teraz na mazgaja (mówi się trudno), ale tylu łez to ja jeszcze podczas czytania żadnej książki nie wylałam. Nigdy w życiu. Owszem, wzruszałam się wiele razy podczas zakończeń czy tak zwanych "momentów", ale przy "W imię miłości" ryczałam jak małe dziecko (w trakcie całej lektury). To chyba jedyny minus powieści, że wydawca nie dodaje do niej chusteczek.
Powieść zawiera tyle ludzkiego cierpienia, tyle problemów i nieszczęść, że można by nimi obdzielić całe miasta. A Katarzyna Michalak większość z tego zrzuciła na barki dziesięcioletniej Ani. Historia tej małej, ale jakże przedsiębiorczej i dzielnej dziewczynki, powinna być dla wielu ludzi, i to dorosłych, przykładem, że nie należy się poddawać i walczyć, bo może właśnie kolejny e-mail czy telefon dadzą nam nową szansę. Może to, że zaufamy komuś, niekoniecznie bardzo bliskiemu, pomoże nam w trudnych chwilach i rozwiąże najważniejsze i najpoważniejsze problemy. Bo przecież zawsze znajdzie się ktoś dobry, kto pomoże. Bo przecież dzieci są niewinne i Bóg nie da ich skrzywdzić i oddać w ręce opieki społecznej. Bo przecież nawet najgorsze czyny mają jakieś wytłumaczenie, którego trzeba choć wysłuchać.
"W imię miłości" wstrząsnęło mną. Dostarczyło mi niesamowitej dawki emocji i wywołało ogrom przemyśleń. To książka, o której nie da się szybko zapomnieć, nie można przejść obok niej obojętnie. Jeśli więc macie ochotę na lekturę wzruszającą, która niesie ważne przesłanie, nie wahajcie się i sięgnijcie po książkę Katarzyny Michalak. Gorąco polecam!
[Recenzja została wcześniej opublikowana na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.