Dodany: 29.08.2013 12:49|Autor: adas

Czytatnik: nauka czytania

3 osoby polecają ten tekst.

Magiczne pudełko z książkami...


... po którym buszowały pająki, a kłęby kurzu wędrowały równie swobodnie jak po miasteczku na bardzo Dzikim Zachodzie (uwaga, to nawiązanie znajdzie swe rozwinięcie w dalszej tekstu, ostrzegam jak Pan Nabokov, który wstępy pisał tylko po to, byśmy, my, niezbyt inteligentni czytelnicy, rozumieli; i dlatego, że nie czytał Kafki, o czym wiedzieć musimy) w tzw. międzyczasie zmieniło się w całą osobną półkę, co prawda niezbyt obszerną, za to przed warunkami atmosferycznymi chronioną drzwiczkami, z zawiasami nasmarowanymi by nie skrzypiały i by wszelkie paskudztwo latające, pełzające, wijące się i snujące, dostępu nie miało; latem nadchodzi jednak ten czas, gdy biblioteki na cztery spusty pozamykane, z ochroną wpatrzoną tęsknie w przechodniów za szybą, niedziałające i trzeba do książek przez calutki rok chomikowanych (choć są i rekordziści, kto zgodnie ile to już lat nierozfoliowane Dzienniki Gombrowicza czekają? Wydanie jubileuszowe, podpowiadam) zajrzeć, przeczytać, a potem omówić, w czytatce, na blogu, notatce, recenzji...

Pejzaż w kolorze sepii (Ishiguro Kazuo)

Niby wiem, że Ishiguro to świetny stylista (widać nawet w tłumaczeniu) i zwyczajnie bardzo dobry pisarz, jednak co rusz muszę sobie to ponownie uświadamiać. Ma na koncie książki nietrafione (Niepocieszony", brr - może gdyby to potworne coś miało 150 stron, a nie 500 taaaakim maczkiem), intrygująco pomyślane, ale coś w nich jest nie tak ("Kiedy byliśmy sierotami"), jednak najciekawszy jest, kiedy po prostu pisze. O ludziach i relacjach między nimi (nami). I tak jest w "Pejzażu". Można się zżymać, że japoński Anglik (to ta z jego książek, gdy dwoistość wychowanie uderza szczególnie) najważniejsze opisuje na marginesie, boi się zajrzeć za tabu, ale dla mnie jest to postawa - że użyję tu angielskiego wyrażenia - bardzo fair. W ten sposób nadaje traumie ogólnoludzkiej (wojna) i osobistej (samobójcza śmierć córki) intymny wymiar, zbliża czytelnika do swych bohaterów. Nie wykorzystuje ich ani nie szantażuje nas erupcją emocji.

Zero osiemset (Sowula Katarzyna)

Nie potrafię przekonać się do tej książki. Niby wszystko jest ok, solidne pisanie solidnych opowiadań, a... Brak mi autora, a dokładnie - autorki. Katarzyna Sowula ma zmysł do obserwacji, do notowania banalnych wkurzających codziennych nieistotnych idiotycznych zdarzeń, podanych żywym, ironicznym, czasem brutalnym językiem, jednak słów tu zbyt mało lub zbyt dużo. Jako migawki z życia te teksty są zbyt rozbudowane, zbyt długie. Jako opowiadaniom brakuje im wyrazistości i jednak stylistycznej autonomii. Nie potrafię zapamiętać fabuły któregokolwiek z nich. Choć zadziwiająca jest potrzeba wiary bohaterów kolejnych opowiadań. Albo choćby uświadomienia sobie jej braku? Nie potrafię pojąć, czy chodzi o pustotę rytuału czy o rzeczywistą potrzebę?

Nie potrafię...

Każdego lata: Nowe opowiadania argentyńskie (antologia; Battista Vicente, Briante Miguel, Castillo Abelardo i inni)

Bardzo polecam. Na pewno wszystkim fanom literatury iberoamerykańskiej. Oczywiście jak to antologia, "Każdego lata" ma swoje wady. Jest nierówna, mi się na przykład wydaje, że rozkręca się powoli i kończy nieszczególnie. Za to środek, za to środek... potrafi zachwycić, zaskoczyć. Już w chwili wydania nie była to także proza taka "nowa", bo większość twórców miała w roku polskiego wydania (88 rok) 45-60 lat, a opowiadania są z reguły z lat 60. albo i dekady wcześniejszej. No i zbiory tekstów różnych autorów mają tendencję do zlewania się, co trochę i tu ma miejsce. Podstawowym plusem jest inna niż borgesowsko-cortazarowska perspektywa świata u części pisarzy. Mniej tu "Europy", gier z czytelnikiem, mniej boskiego Buenos. Pojawia się prowincja, ta bliska i ta bardzo odległa. Jeśli miasto, to też zahukane, jeśli jednak stolica, to jej najciemniejsze zaułki. Dla czytelnika obeznanego z najbardziej uznanymi nazwiskami argentyńskiej frakcji boomu dodatkowym smaczkiem jest odtworzenie atmosfery miejsc i czasu, w których wielcy dorastali. Czy to była ta sama rzeczywistość?

Szkoda, że bodaj tylko trzech pisarzy wydano u nas osobno. Kilku kolejnych z przyjemnością poczytałbym w większej dawce.

Potwór w pudle (Gray Spalding)

Nie bardzo jest o czym opowiadać. Niewielka książeczka to zapis monologu amerykańskiego artysty scenicznego. Napisałbym aktora, bo Gray grywał w sztukach teatralnych, i mignął w drugoplanowych rolach w całkiem znanych filmach, ale jednak dopiero "artysta sceniczny" jest sformułowaniem odpowiednio pojemnym. Gray do perfekcji opanował sztukę monologu. Sam je pisał, wystawiał i poprawiał. O czym opowiadał? O własnym życiu. O losie pewnego siebie w swym zakompleksieniu intelektualisty amerykańskiego, rzucanego od Nowego Jorku po Los Angeles, o klęskach i sukcesach, zawodowych i prywatnych. Snuł śmieszno-smutne historie o pisaniu, podróżowaniu, zarabianiu pieniędzy i ich traceniu. Czyli o tym wszystkim, czym amerykańscy artyści z nurtu, za przeproszeniem, żydowskiego, zajmują się od blisko półwiecza. Tyle, że Gray był gojem. Choć, jeśli tego nie zmyślił, a zmyślać ponoć nie potrafił, to w Izraelu uznano go za najbardziej cudownie znerwicowanego goja w dziejach.

I wiecie co? Jak druga z wydanych u nas jego rzeczy, "Wpław do Kambodży" wpadnie mi w łapy (jest też cały film), to nie pogardzę. Ale szukać natarczywie też nie będę.

Bracia Sisters (deWitt Patrick)

No już, już jesteśmy. W końcu dotarliśmy. Na Dziki Zachód, ihiha!

Ostrzyłem sobie zęby na tę powieść z genialną okładką. I nie jest rozczarowany, zachwycony ani nawet zdegustowany. Jestem zadziwiony. Niby wszystko się zgadza z opisem, z recenzjami, z opiniami. Są konie, pistolety, Indianie. Dziwaczne ogromne kapelusze, poszukiwacze złota. Bracia Sisters rzeczywiście są okrutnymi mordercami, jednocześnie będąc komiksowymi bohaterami. Bandyci, wychodźcy, barmani, dziwki, Chińczycy, Murzyni, biali cwaniacy - ichnie towarzystwo niemal w komplecie. No po prostu jest wszystko, co Ci przychodzi do głowy po włączeniu neonu z napisem Dziki Zachód. I tak, jeśli jest to hołd złożony wszystkim widzianym i czytanym westernom, wszystkim znanym mitom, to jest to hołd przewrotny. Podwójnie przewrotny. Hołd przewrotny w swej przewrotności.

DeWitt mitu mianowicie nie demitologizuje. Bo po co? Przed nim zrobili to już inni, i nawiązania da się w tekście odczytać. On "tylko" nadaje zgranym motywom humanistycznego wydźwięku. W takim skojarzeniowo najprostszym znaczeniu wskazuje - oto człowiek. Bez pustego moralizowania przypomina, że wędrowali, budowali domy, mordowali, żyli i ginęli ludzie. A nie legendarni herosi, ale też nie (tylko) bandy degeneratów.

I naprawdę nie wiem, jak tego Kanadyjczyk dokonuje w książce pozornie będącej zlepkiem ogranych motywów.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2211
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: miłośniczka 29.08.2013 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: ... po którym buszowały p... | adas
Wiesz co? Zachęciłeś mnie do sięgnięcia po "Braci Sisters". Że tak powtórzę za Tobą - jak mi wpadną w łapy, nie pogardzę. Szukać uporczywie nie będę tylko dlatego, że kolejka książek do przeczytania długa ogromnie, ledwie się z nimi mieścimy w kawalerce. ;-)

Mam pytanie odnośnie Ishiguro. Czytałeś może "Nie opuszczaj mnie"? Ciekawa jestem Twojej opinii. Zwłaszcza, jeśli masz porównanie z innymi dziełami Japończyka-Anglika. Nie wiem, czy jest aż taki nierówny, owszem, słyszałam takie opinie, sama jednak miałam okazję zapoznać się tylko ze wspomnianym wyżej "Nie opuszczaj mnie" - a w filmie na podstawie powieści po prostu się zakochałam, oglądałam 4 czy 5 razy, a to już w moim przypadku czyste wariactwo (nie jestem kinomanką, rzadko oglądam raz jeszcze coś, co już widziałam).
Użytkownik: adas 29.08.2013 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz co? Zachęciłeś mnie... | miłośniczka
Nie czytałem. Odstrasza mnie tematyka, czuję się bezradny czytając antyutopie, a Ishiguro wolę gdy pisze "proste" powieści obyczajowe, a nie gdy flirtuje z innymi gatunkami. Tak to chyba jest tym razem?

"Niepocieszony" rozwija kafkowski schemat (chociaż tę książkę czytałem naprawdę dawno temu, może by mi teraz bardziej podeszła?), "Kiedy byliśmy sierotami" to coś w rodzaju pastiszu kryminału z próbą rozliczenia kolonializmu. "Okruchy dnia", najbardziej znana książka, dzieje się w międzywojennej Anglii, a "Pejzaż" (mocniej europejski) i "Malarz" (bardziej japoński) to w sumie bliźniacy o stanie japońskiej, powiedzmy że elity, po wojnie. I wnioskując po polskich tłumaczeniach, w tych trzech powieściach (niezbyt długich zresztą) Ishiguro osiąga wyżyny eleganckiego pisania o sprawach niby zwyczajnych. O codzienności i jej rytuałach - to akurat bardzo dobre słowo. Hierarchia, obowiązki, rytuały - jakby się zastanowić to wszystko wyznacza ramy świata po którym poruszają się jego bohaterowie.

Hmm, może więc nie jest to pisanie aż tak odległe od jego "dziwniejszych" książek? Sam się muszę zastanowić. Bo może przede wszystkim, nawet w tych "prostych" książkach, pisuje Ishiguro o przymusie. Wychowania, kultury, oczekiwań.

No i sam jestem zdziwiony - przeczytałem aż 5 z 7 jego książek u nas? To naprawdę nie jest twórca, którego wielbię. Choć pisać potrafi.
Użytkownik: miłośniczka 01.09.2013 16:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałem. Odstrasza m... | adas
A jednak ciekawa jestem, jaką opinię wydałbyś o "Nie opuszczaj mnie". Może warto spróbować? Ja również muszę posmakować innych jego książek. :-)
Użytkownik: carmaniola 17.10.2013 10:36 napisał(a):
Odpowiedź na: ... po którym buszowały p... | adas
O, i tutaj już się nacięłam... wiadomo na opowiadania argentyńskie. Uparcie szukać nie będę, ale parę pozycji na bibliotecznej półeczce z literaturą ibero, których jeszcze nie czytałam stoi... może i te?

Na pocieszenie mogę sobie tylko powiedzieć, że przynajmniej po "Niepocieszonego" sięgać nie muszę chociaż Ishiguro sobie cenię i poza "Niepocieszonym" i "Malarzem świata ułudy" przeczytałam wszystko, co u nas wydano.

A tak w ogóle, to chociaż lato minęło to ja też "odkurzam" swoje własne półeczki. Powoli, bo jednak nie da się sięgać kolejno po stojące egzemplarze, bo albo nastrój nie ten, albo stan umysłu w danej chwili nie dostaje... Może jednak wybiorę się do biblioteki...
Użytkownik: adas 17.10.2013 11:46 napisał(a):
Odpowiedź na: O, i tutaj już się nacięł... | carmaniola
Tradycyjnie upraszam o wzięcie poprawki na mój czytelniczy entuzjazm. Ale antologia jest naprawdę solidna, choć jak to antologia - wrażenia zacierają się szybciej niż przy "całych" książkach.

Od razu się bać. Nieładnie! Mniej czytam i mniej piszę ostatnio, ale jak zacznę, jak zacznę!

Ekhm, ekhm. Fajnie, ze jesteś;)
Użytkownik: carmaniola 18.10.2013 09:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Tradycyjnie upraszam o wz... | adas
Dziękuję, to miłe. :) Twój entuzjazm czytelniczy w porównaniu z moimi skłonnościami do wzlotów i achów to mały pikuś. I zawsze wskazujesz nie tylko plusy, ale minusy, co pozwala na ustawienie oczekiwań czytelniczych na właściwym poziomie.

Nie przepadam za zbiorami opowiadań - pewnie dlatego opowiadania brazylijskie, które wiem, że stoją w bibliotece nadal na mnie czekają - ale fascynacje (literatura latynoamerykańska) wymagają poświęceń, więc... :)

Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: