Dodany: 20.08.2013 23:03|Autor: Marioosh

Zamiast tabletek na podniesienie ciśnienia


Pamiętam, jakby to było wczoraj – kilkanaście lat temu, kiedy miała ukazać się książka Henryka Niewiadomskiego, do więzienia w Białołęce udała się pewna dziennikarka i przeprowadziła z nim wywiad. Dziad opowiadał o swoim warsztacie literackim, mówił o formie swojej książki i gdy dziennikarka spytała: „Więc to jest coś w rodzaju strumienia świadomości?”, Niewiadomski odpowiedział: „O właśnie, wiadomości w tej książce będą płynęły szerokim strumieniem”. I ta absurdalna wypowiedź już wtedy powiedziała mi wszystko o treści tej książki. Niedawno po nią sięgnąłem i przyznam, że nie zawiodła moich oczekiwań – spodziewałem się mitomańskich bajek z mchu i paproci, służących wybieleniu głównego bohatera i takie historyjki otrzymałem.

Proces wybielania Dziad zaczyna od przedstawienia nam historii swojego życia – wynika z niego, że był on skromnym hodowcą gołębi i właścicielem kantoru, a szefem mafii wołomińskiej uczyniły go żądne krwi media. Nasz bohater bardzo szybko dochodzi do przekonania, że „w obecnych czasach opłaca się być dobrym gangsterem. Nawet przy założeniu, że pożyje się nie dłużej niż 40 lat – ale za to w luksusie i poważaniu”[1]. Podoba mi się taki podział świata: po jednej stronie „nieudacznicy i frajerzy”[2], a po drugiej „ludzie z honorem”[3]. Chyba nie trzeba dodawać, po której stronie znalazł się Dziad, ale mnie osobiście zrobiło się przykro: ja, od kilkunastu lat żołnierz Wojska Polskiego, mimo wszystko nie jestem człowiekiem z honorem. Szkoda tylko, że ten prawdziwy patriota nie żyje od sześciu lat, bo chętnie spytałbym go, co jest honorowego w kradzieży spirytusu. A w dystrybucji amfetaminy? A w zabiciu czterech przypadkowych ludzi podczas napadu na bank i traktowaniu tego jako wypadek przy pracy? Niemalże mnie krew zalała, gdy czytałem żale Dziada nad śmiercią brata, który został zabity przez naćpanego zabójcę – ale przecież tenże brat zajmował się właśnie produkcją i dystrybucją amfetaminy, więc niemalże sam kręcił sobie sznur na swoją szyję. Ale, cóż, ludzie honoru narkotyki mogą wciskać narkomanom i na nich żerować, ale nie daj Boże, żeby taki narkoman podniósł rękę na człowieka honoru. Cała książka jest w ogóle ułożona według schematu: ten ukradł tamtemu spirytus, ten zabił tamtego, tamten wystawił innego policji... I tak się toczy ten „strumień wiadomości”, sęk tylko w tym, że jest on nudny jak flaki z olejem, chaotyczny i najzwyczajniej w świecie głupi i mitomański. Niewiadomski uważa, że posiadł wielką wiedzę na temat największych afer i zbrodni, jak choćby na temat zabójstwa generała Papały czy afery FOZZ, ale jest to wiedza na zasadzie: podobno ktoś powiedział, kogoś widziano, ktoś przy wódce gdzieś usłyszał – konkretów żadnych. I ze strony na stronę jest coraz głupiej i coraz bardziej żenująco: Dziad zaleca Hannie Suchockiej i Barbarze Piwnik pójście do klasztoru, ben Ladena nazywa zbawicielem głodujących tego świata, a chłopców, którzy ginęli od kul w ulicznych wojnach widziałby w partyzanckich oddziałach walczących o niepodległość Czeczenii.

Dziad, nazywający siebie więźniem politycznym III Rzeczypospolitej, wydał tę książkę własnym sumptem – w stopce redakcyjnej pojawia się tylko jego nazwisko. Cóż, dziś każdy może napisać to, co chce i wydać to co chce, ale czy my mamy obowiązek to czytać? A najgorsze jest w tym wszystkim to, że poważne tematy nie mogą się doczekać rzetelnych analiz, tylko są nie po raz pierwszy traktowane jak materiał na pierwszą stronę brukowca. Naprawdę nie warto czytać tej książki, chyba że ktoś ma niskie ciśnienie i chce je sobie podnieść.


[1] Henryk Niewiadomski, „Świat według Dziada”, wyd. Henryk Niewiadomski, 2002, str. 80.
[2] Tamże, str. 85.
[3] Tamże.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1009
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: