Dodany: 11.08.2013 22:14|Autor: Urodzony 31 czerwca

Jak się spalić w roli ojca


Miała być powieść o przemianie, znanej zapewne większości mężczyzn, którzy swoje pierwsze dziecko mają już odchowane. Rozprawa o emocjonalnym przejściu od początkowego lęku o bycie ojcem do realnego i świadomego bycia ojcem.

Lęk ten został przez autora podrasowany narodzinami dziecka upośledzonego wielką naroślą na czaszce (wodogłowie lub guz) i diagnozą, że dziecko umrze lub ewentualnie pozostanie przy życiu, ale jako warzywo. Bohater wpada więc w popłoch, a właściwie w panikę pomnożoną przez histerię i w związku z tym ucieka w: bijatyki, alkoholizm, wyuzdany seks z kochanką, a to wszystko raptem w ciągu kilku dni, podczas których żona i dziecko (odseparowani od siebie) spędzają czas w szpitalu. Ponadto, a nawet przede wszystkim, planuje wraz z personelem medycznym zabić własne dziecko przez zagłodzenie. Cała ta suma jego reakcji jest chorobliwie przerysowana przez autora. Jak wykałaczka strugana siekierą.

Może dałoby się to jeszcze uratować, gdyby, w odpowiednich proporcjach do opisanej wyżej części, zaproponować studium wiarygodnej przemiany, która zachodzi w świeżo upieczonym ojcu. Ta część książki powinna być jej trzonem, a paniczne reakcje, jedynie wstępem do dalszych rozważań. Niestety, autor tak się rozmiłował w perwersjach swojego bohatera, że zajęło mu to jakieś 99% pojemności dzieła. Ostatecznie, młody tatuś, niczym Pomysłowy Dobromir, doznaje natychmiastowego olśnienia, którego katalizatorem jest pewien Bułgar z pobocznego, nonsensownie oderwanego od reszty wątku, sprzedający mu kilka życiowych banałów, rodem z hollywoodzkiego filmu. Zapala mu się ta magiczna lampka i jedzie do szpitala, aby odebrać dzieciaka zdumionemu, niedoszłemu współsprawcy zbrodni, czyli rzeczonemu personelowi medycznemu. Całość tej przemiany typu "Dr Jekyll and Mr Hyde" zajmuje raptem kilka kartek. Zanim udręczony czytelnik doczeka jakiejś głębszej refleksji ze strony bohatera lub narratora, musi czytać napisy końcowe.

Nie pasuje mi również język książki. Jest napuszony w swoich formułach. Mam wrażenie, że autor obficie się pocił, wyciskając z siebie różne porównania, metafory i refleksje. W efekcie, robiło się duszno podczas czytania.

Reasumując: ciekawemu pomysłowi (a są inne?) brakuje - subtelności, w miejsce topornego przerysowania; odpowiednich proporcji wątków, w miejce ciągłej fascynacji perwersją; wiarygodności decyzji i zachowań, w miejsce błyskawicznego "hokus - pokus"; więcej luzu, w miejsce nadęcia, przy ruchach piórem.
Wyświetleń: 350
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: