Dodany: 11.07.2013 20:37|Autor: ejotek

"Riko i my"


Kiedy jakiś czas temu dostałam mail z informacją, że jest możliwość zrecenzowania książki o kocie, miałam sprzeczne uczucia. Oczy na okładce (Wydawnictwo Pierwsze, 2013) patrzą tak czarująco, kociak - choć wielki - wygląda na sympatycznego, a i opis bardzo mnie zaintrygował. Zastanawiałam się jedynie, co można napisać o kotach na tylu stronach? I czy taka pozycja zaciekawi kogoś, kto uwielbia zwierzęta, ale nie ma w domu kota? Postanowiłam sprawdzić.

Riko to ogromny szarobury kocur, który pod wieloma względami różni się od przedstawicieli swojego gatunku. Samiec-kot nie opiekuje się przecież młodymi ani nie ratuje innych kociaków z opresji. Ale Riko to wyjątek. Gdy doczekał się ze swoją Szarosrebrną czterech małych kociąt, dostarczał im pożywienie, dbał o nie jak umiał i pomagał, bo przecież nie mógł liczyć na pomoc gospodarzy, w których szopie mieszkali. Z ich strony kocia rodzina mogła spodziewać się tylko kopniaków, kija i kamieni.

Pewnego dnia, podczas rutynowego obchodu okolicy i polowania na myszy, Riko spostrzegł zmiany. Na łąkę - dotychczasową oazę spokoju - przyjechali ludzie z ciężkim sprzętem: koparkami, spychaczami. Zaczął codziennie sprawdzać postęp robót i z niepokojem stwierdził, że budowane są domy, w których niedługo zamieszkają ludzie - a przecież na przykładzie swoich gospodarzy widział, że człowiek może zrobić kotu krzywdę.

Kiedy już nowe domy zostały zasiedlone, Riko jako cel najważniejszy postawił sobie obserwację jednego z domostw. Okazało się, że mieszkają tam kobieta, mężczyzna i kot - stary i chory Czorcik. Co wynikło ze znajomości Rika z tymi ludźmi? Jakie nawiązali relacje? Czy ogromny i silny kocur zaprzyjaźnił się ze staruszkiem, czy próbował się go pozbyć? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie naturalnie w książce Joanny Chełstowskiej i Ludwika Kozłowskiego.

Powieść napisana jest z punktu widzenia kota. I to kot jest w niej najważniejszy, a właściwie koty, bo z czasem pojawia się ich więcej. Autorzy napisali świetne dzieło, uświadamiające nam, jak należy traktować te małe, mruczące i ocierające się o nasze nogi stworzenia. Pokazali przekonująco, że koty czują, mają swoje potrzeby, że potrafią cierpieć. A my, ludzie, będąc przecież istotami myślącymi, powinniśmy opiekować się bezbronnymi zwierzakami. Bo jak kot ma sobie poradzić w zimie, gdy nie może upolować myszy, a gospodarz ciska w niego kamieniami, zamiast postawić miskę z ciepłym mlekiem? Nie z każdej choroby kot potrafi wylizać się sam - pomóżmy mu dojść do zdrowia, ale wcześniej wytłumaczmy zwierzęciu, co się dzieje.

Mimo że nie jestem "kociarą", książka mnie urzekła. Przeczytałam ją bardzo szybko i nawet w drodze do pracy, kiedy to jadę zaledwie dziesięć minut tramwajem, zdołałam zwykle zapoznać się z dwiema nowymi przygody kociaków. Jest to lekka opowieść, bardzo zabawna, ale i podejmująca trudny temat relacji człowieka z kotem oraz kota z kotem. Zaryzykuję twierdzenie, że to autorzy tej książki są jej bohaterami, bo czytając ją czujemy, że piszący mają "bzika" na punkcie miuczących futrzaków.

Na końcu książki znajduje się słownik kociej mowy, dzięki któremu możemy się nauczyć odczytywać zachowania naszego zwierzaka i rozpoznawać, kiedy jest zadowolony, a kiedy nie. Jeśli więc ktoś z Was potrzebuje miłej i odprężającej lektury, serdecznie polecam opowieść o czarującym kocie Riku. Rewelacja!


[Recenzja opublikowana wcześniej na moim blogu]



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 492
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: