Dodany: 07.07.2013 18:43|Autor: Monira
Annalena, twarda kobieta
Jestem świeżo po lekturze powieści i nie ukrywam, że czytałam ją kilka dni w odstępach pomiędzy gotowaniem, prasowaniem czy wieszaniem prania.
Ostatnimi laty nie czytam zbyt wiele, ale korzystając z nieobecności mojej połówki, której aktualnie w głowie zdobywanie szczytów gór, postanowiłam, że równie przyjemnie spędzę tydzień - na czytaniu.
W przypływie dobrego humoru porwałam pierwszą lepszą książkę. Wydanie Zakładu Narodowego im. Ossolińskich zawiera obszerny wstęp, który przerwałam w piątej części, dotyczącej problematyki twórczości Deleddy. Wystraszyłam się, że dogłębna analiza spowoduje, iż nie będę mogła wysnuć własnych wniosków po przeczytaniu "Annaleny Bilsini".
Wnioskami postaram się podzielić z wami.
Każda kończąca się cześć była bolesnym rozstaniem, a każda zaczynająca - obietnicą, że po wykonaniu kolejnych domowych obowiązków stanie się nagrodą za dobrze wykonaną pracę.
Bohaterka, mieszkanka wsi sardyńskiej we Włoszech lat 20.-30., przypadła mi do gustu, a jej rozterki, duma i nadzieja, że będzie dobrze, porwały mnie w jej czasy i świat. Ta twarda i zacięta kobieta, pracująca od świtu do nocy i pilnująca wszystkich, by życie na wsi było nie tylko znośne, ale coraz lżejsze i uczciwe, ma bogate wnętrze, a jej doświadczenia życiowe, rozwaga i trzymanie się tradycji wzbudzają we mnie szacunek dla autorki powieści.
Nie ukrywam, że poczułam ten klimat, bo bardzo przypomina mi czasy mojego dzieciństwa, które spędzałam podczas wakacji na wsi w okolicach Zakopanego. Twardy charakter i obycie, prostolinijność i poczucie humoru, czujność w stosunku do uczuć bliźnich i sielskie życie na łonie natury. Tak… I zapomniałabym - praca w pocie czoła i zadowolenie z niej. Tego nie czuła już dawno - miastowa żona wpatrzona w telewizor, komputer i sklepy z promocjami.
Szczerze polecam i zamierzam poszukać innych powieści - miłej mojej duszy od dziś - Grazii Deleddy.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.