Dodany: 04.07.2013 23:57|Autor: olina

„Nikt nie odważył się spojrzeć mu w twarz”[1]


W towarzystwie niektórych ludzi lepiej nie strzelać z papierowej torebki – huk mógłby spowodować, że skrywająca ich prawdziwe oblicze maska odpadnie. Z reguły fałsz trzyma nieźle i maska doskonale przylega do twarzy, a obłuda z rzadka tylko delikatnie deformuje fizjonomię. Nie zdziwi chyba nikogo, że uznawany za skandalistę Wilde metodycznie zdziera maski, ujawniając niechlubne strony ludzkiej natury. Wybór jego dzieł „Twarz, co widziała wszystkie końce świata” ujawnia jednak wiele więcej.

Oscar Wilde żył w czasach, gdy ludzie światowi imponowali inteligencją, wiedzą, darem wymowy, talentem, a nie ekskluzywnym samochodem, markowym odzieniem czy najnowszym i-czymśtam. On sam robił wielkie wrażenie. Kwiecisty styl, często zawoalowany dowcip, błyskotliwe koncepty przystrajają prozę, ale niezwykłym bogactwem jego utworów jest dojrzałość. Chociaż samo słowo „antologia” zapowiada zebranie kwiatu twórczości (od gr. „anthos” – „kwiat”[2]), zbiór ten ujął mnie... prostotą. Zwięzłość form i brak wszelkiej afektacji dają nie tylko osobliwym opowiadaniom, lecz przede wszystkim wzruszającym bajkom potężny ładunek emocji. W czasie lektury poematów prozą towarzyszyło mi wrażenie, że ich autor pisał je bez wysiłku. Słowa spływają szybko, tarmosząc nieco myśli, niosąc morał, ale nie zatruwając nim przyjemności czytania.

Irlandzki prozaik i dramatopisarz to nie tylko rzemieślnik biegle władający piórem. To przede wszystkim bystry obserwator, kreślący wiarygodne szkice psychologiczne. Młynarz z bajki „Prawdziwy przyjaciel”, chiromanta czy Hughie Erskine z opowiadań są skonstruowani ze sporym znawstwem ludzkich i nieludzkich zachowań. Rzadko się udaje, by jedno zdanie oddawało charakter postaci: „Mawialiśmy o nim, że byłby najlepszym kolegą, gdyby nie upierał się zawsze przy mówieniu prawdy (...)”[3].

Bajki Wilde’a, zwłaszcza „Słowik i róża” czy „Urodziny infantki”, są może trochę rzewne, a opowiadania takie jak „Zbrodnia lorda Artura Saville’a” lub „Sfinks bez tajemnic” – nieco cyniczne. Właśnie dlatego nie odmówię sobie przeczytania ich ponownie! Jeśli coś wzrusza więcej niż raz, to jest naprawdę mocne.

Erudyta i filolog klasyczny, w eseju „Krytyk jako artysta” potrafi się odnieść do Homera, Arystotelesa, Miltona czy Goethego, zmiażdżyć bzdurną krytykę sztuki, wykpić ponure zjawiska zachodzące w społeczeństwie: „Dawniej kanonizowaliśmy naszych bohaterów, dziś wulgaryzujemy ich. Tanie wydania wielkich książek mogą być wspaniałe, ale tanie wydania wielkich ludzi są absolutnie wstrętne”[4]. Dalekowzroczne i aktualne, prawda? Wilde w „Portrecie pana W. H.” nawiązuje do dedykacji zamieszczonej w jedynym wydaniu sonetów, jakie ukazało się za życia Shakespeare'a. Niepublikowane dotąd w Polsce „Narodziny krytyki historycznej” inspirują do szukania źródeł (Platon, Herodot, Eurypides), do podjęcia prób uświadomienia sobie, czym jest teoria euhemerystyczna, etyka Arystotelesowska, filozofia historii Tukidydesa i lampadoforie cywilizacji. Uff. Eseje absorbują z racji mozołu, jaki trzeba włożyć w ich zrozumienie, ale lśnią też takimi sentencjami: „Ach, nie mów, że się ze mną zgadzasz. Ilekroć ludzie zgadzają się ze mną, czuję, że się mylę”[5].

Można dyskutować o życiu prywatnym Wilde’a, jego paradoksach czy estetyzmie, ale po co, jeśli w zasięgu ręki mamy dowód jego geniuszu?



---
[1] Oscar Wilde, „Twarz, co widziała wszystkie końce świata”, przeł. Elżbieta Jasińska, Maria Feldmanowa, Ewa Berberyusz, Eres, Jadwiga Korniłowiczowa, Włodzimierz Lewik, Hanna Seidel, Cecylia Wojewoda, wyd. Państwowy Instytut Wydawniczy, 2011, s. 219.
[2] Władysław Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z almanachem, wyd. Muza SA, 2000, s. 39.
[3] Oskar Wilde, dz. cyt., s. 90.
[4] Tamże, s. 266.
[5] Tamże, s. 334.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1394
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Pok 26.02.2016 19:53 napisał(a):
Odpowiedź na: W towarzystwie niektórych... | olina
Świetna i strasznie zachęcająca recenzja! A widzę, że Portret Doriana Graya (Wilde Oscar) oceniłaś tak samo jak ja, czyli też tylko na 4. Zatem Twarz, co widziała wszystkie końce świata (Wilde Oscar) ląduje w schowku :)
Użytkownik: olina 26.02.2016 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna i strasznie zachę... | Pok
Dziękuję :) „Portret…” czytałam dawno i być może dziś oceniłabym inaczej. W „Twarzy…” najbardziej urzekły mnie bajki (czytałam je drugi raz), ale naprawdę cała antologia jest godna polecenia. Zresztą mogę Ci ją pożyczyć :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: