Dodany: 29.06.2013 20:50|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Drobne wprawki noblisty


Stosując do tego zbioru cezurę wersalską, jako klasykę można traktować tylko pierwszych sześć opowiadań, opublikowanych do roku 1912 włącznie; ale jeśli autor stał się klasykiem za sprawą utworów napisanych przed czterdziestką, a zdarzyło mu się jeszcze pożyć (i tworzyć) przez kolejnych czterdzieści kilka lat, zaliczenie i reszty jego dzieł do klasyki nie jest chyba wielkim nadużyciem?

Tak czy inaczej, jest to dość reprezentatywna próba twórczości Manna, jeśli chodzi o język i sposób narracji. Pięć z siedmiu opowiadań („Mały pan Friedemann”, „Pajac”, „Tristan”, „Tonio Kröger” i „Śmierć w Wenecji”) wiąże wspólny motyw nieszczęśliwej czy niespełnionej miłości; właściwie i jedno z dwóch pozostałych, „Mario i czarodziej”, też się o ten motyw ociera, choć w zupełnie inny sposób – narrator tym razem może się tylko domyślać, że dziewczyna, o której marzy młody kelner, albo o jego uczuciu nie wie, albo je nie całkiem odwzajemnia. A siódme, „Katastrofa kolejowa”, to króciutka scenka rodzajowa, całkowicie odmienna w klimacie od tamtych, dowodząca, że autor nawet nie musiał się głowić nad fabułą, by czytelnika urzec samą umiejętnością opisywania.

Eseje – można się zastanawiać, czy są esejami sensu stricto, bo „Sztuka powieści”, „Wstęp do »Czarodziejskiej góry«” i „Józef i jego bracia” to teksty wygłaszanych przez Manna wykładów/odczytów, zaś „O pewnym rozdziale »Buddenbrooków«” jest stosunkowo zwięzłym komentarzem, sprowokowanym umieszczeniem tegoż rozdziału w antologii arcydzieł literatury światowej – utwierdzają czytelnika w przekonaniu, że nie tylko o losach zmyślonych bohaterów, ale i o literaturze potrafił noblista opowiadać w sposób tyleż kunsztowny, co zajmujący.

Zdaje się, że tego rodzaju wybór dobry jest zwłaszcza dla nieznających jeszcze twórczości Manna, by mogli się zorientować w jego sposobie pisania, umiejętności tworzenia klimatu, zasobie stosowanych środków językowych i stylistycznych, nim się zabiorą za któryś z utworów powieściowych. Co nie znaczy, że po „Buddenbrookach” i „Czarodziejskiej górze” nie warto już sięgać po małe formy; warto, jak najbardziej, choćby po to, by krótko, lecz intensywnie poobcować z tym pięknym językiem, którym się zachwyciliśmy w powieściach.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 840
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: