Kiedy Bóg stwarzał swoje światy, jeden z nich oddał aniołom. Skrzydlatym duchom dostały się pod opiekę dwie całkowicie odmienne cywilizacje - miasta Arlen i Tanager. W Arlenie żyją elfy, gnomy, nimfy i inne fantastyczne istoty, to miejsce, w którym czas się zatrzymał gdzieś w okolicy średniowiecza i gdzie magia jest sprawą tak zwyczajną jak to, że słońce wschodzi co rano. Z kolei Tanager jest miastem na wskroś nowoczesnym - nauka i technika stoją w nim na wysokim poziomie, a jego mieszkańcy są utalentowanymi inżynierami i wynalazcami.

Miasta dzieli rzeka Gette - niby niewiele, jednak w myśl zawartego pomiędzy aniołami a mieszkańcami obu miast Przymierza jest to granica nieprzekraczalna: gdyby mieszkaniec jednego brzegu zapędził się na drugi, umrze w ciągu trzech minut.

Od czego jednak pomysłowość ludzka: Aimeric Tyren, marzyciel i wizjoner, wpadł na pomysł, jak obejść Przymierze - na jeziorze, przez które przepływa Gette, wybudowano miasto Getteim, które połączono mostami z obydwoma brzegami. Dzięki temu arleńczycy i tanageryjczycy mogli się ze sobą spotykać, prowadzić interesy, nawiązywać przyjaźnie, tworzyć mniej lub bardziej trwałe związki. Co więcej, okazało się, że istoty urodzone w Getteim mogły bez problemu poruszać się po obydwu brzegach...

Od czasu założenia Getteim minęło pięćdziesiąt lat, Aimeric już nie żyje, a jego jedyny syn, człowiek nieszczęśliwy i sfrustrowany, ma za sobą kilka prób samobójczych, właśnie zbankrutował i po raz kolejny postanawia rozstać się z życiem, tym razem skutecznie. Zanim to jednak nastąpi, przyjmuje wizytę niezwykłych gości - przybywa do niego dwóch aniołów z wiadomością, że dni Getteim są policzone i w najbliższym czasie grozi mu zagłada. Jest jednak niewielka szansa na uratowanie miasta - aby decyzja Rady Aniołów była wiążąca, musi być jednomyślna. Tymczasem za zagładą Getteim głosowało tylko 12 członków Rady. Joel, trzynasty anioł, zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Gdyby udało się go odnaleźć, mógłby zawetować decyzję pozostałej dwunastki...

"13. anioł" to powieść fantastyczna, ale równocześnie całkiem zgrabny kryminał. Zaginiony anioł to nie jedyny problem, z jakim przyjdzie się zmierzyć Mericowi - od jakiegoś czasu w mieście dochodzi do zagadkowych samobójstw wśród dzieciaków wałęsających się w okolicach dworca. A kilka tygodni wcześniej, w czasie bankietu po premierze najnowszego kinowego hitu, wybuchł tajemniczy pożar, w którym zginęło kilka osób. Czy te wydarzenia mają ze sobą coś wspólnego? Jaką rolę odgrywa w nich Joel? Czy aniołowie czegoś nie ukrywają przed Merikiem? To tylko część pytań, które pojawiają się w czasie lektury.

Oczywiście Tyren nie działa sam - pomagają mu elficka gwiazda filmowa imieniem Indil, prywatny detektyw Nataniel Andres oraz Aelis - kobieta, ze względu na domieszkę krwi elfickiej wyglądająca jak jedenastoletnia dziewczynka.

O ile fabuła jest oryginalna, ciekawie zaplanowana i dobrze poprowadzona, to gdy chodzi o bohaterów, widać pewien sprawdzony, ale jednak schemat. Piękna, nieosiągalna kobieta, cyniczny detektyw z ogromnym bagażem doświadczeń z przeszłości, główny bohater zupełnie nieprzystosowany do otaczającego go świata - Indil, Nataniel i Meric doskonale wpisują się w kanon czarnego kryminału, znanego chociażby z powieści Chandlera. Na ich tle świetnie odbija się postać Aelis i jej dwoista natura: z jednej strony dziecięcy wygląd, delikatność, altruizm i maniery panienki z dobrego domu, a z drugiej - umysł i emocje dorosłej i doświadczonej kobiety, pozbawionej złudzeń co do otaczającego ją świata.

Za samą Aelis należą się autorce wielkie brawa, a jeżeli dodać do tego intrygującą fabułę, nagłe zwroty akcji oraz fakt, że bardzo szybko okazuje się, iż nie wszystko jest tym, czym wydaje się na pierwszy rzut oka - czytelnik dostaje naprawdę wciągającą powieść, która zapewni mu kilka godzin dobrej rozrywki.

Ja w każdym razie polecam :).


[Tekst zamieściłam na swoim blogu]