Dodany: 16.06.2013 20:06|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

1 osoba poleca ten tekst.

Czepliwy czytelnik zgłębia opowieść z mroku dziejów


Czepliwy czytelnik [cz.cz.] mimo swej naturalnej czepliwości rzadko skreśla autorów po jednorazowym z nimi kontakcie, wychodząc z założenia, że każdemu zdarza się popełniać błędy, a debiutant, którego dzieło pozostawia co nieco do życzenia, może przecież z czasem dojrzeć i poprawić warsztat. Podobnie i wydawca, zauważywszy w mediach zastrzeżenia co do poprawności technicznej publikowanych utworów, może zatrudnić kompetentnego redaktora i korektora, którzy zadbają o to, by w tekstach nie pojawiały się w nadmiarze literówki, błędy interpunkcyjne, stylistyczne, ortograficzne etc.

Tak więc pełny nadziei, że po długiej przerwie przeczyta jakąś udaną powieść historyczną, sięgnął cz.cz. po drugi tom historii saskiego komesa Wichmana Billunga (Wichman: Upadek (Owcarz Piotr)) , którego niezwykłe dzieje splotły się z początkami państwa polskiego. Jak udane było to spotkanie, niech zaświadczy garstka… no dobrze, nie garstka, jeno parę kop… stosownych cytatów.

Ponieważ zażyte jednorazowo mogą być trudne do przełknięcia, cz.cz. będzie je spragnionym (tylko czy aby tacy są?) dawkował w odcinkach.


Część I,
czyli reminiscencje z placów boju tudzież krótki zarys sposobów naruszania integralności cielesnej człowieka

„Robert wstał, obszedł torturowanego, odchylił mu głowę do tyłu, lubieżnie oblizał ostrze swojego długiego noża i bez cienia skrupułów poderżnął gardło.” [25]

„Zamiast odpowiedzi usłyszał warczenie. Osobnik o wyglądzie małpy wyszczerzył zęby i rzucił się na niego z pazurami. Wichman łupnął go pięścią w mostek, szarpnął za kudłaty kark i wywrócił. Małpolud wciągnął powietrze. Zachłysnął się nim i zaniemógł.” [38]

„Jaskinia, której szukał, należała do typowych, jej wejście stanowił niewielki otwór w skale. Początkowo nie można było w nim dostrzec żywego ducha. Gdy jednak Ekbert wraz z resztą oddziału uczynili w oddali raban, załomotały kopyta, zaparskały konie, przemówili ludzie. Z pieczary wysypali się na wpół przytomni mężczyźni z maczugami w dłoniach i pobiegli w głąb lasu. Wichman skorzystał z okazji i wszedł do środka. Grota nie była zbyt duża, dlatego bez trudu znalazł w niej Skalla. (…) Niemiec ucapił Skalla za długie włosy, krótkim ruchem dobył sztyletu i dźgnął nim w brzuch. Rozległ się paskudny ryk, pomnożony echem. Śmiertelnie ranny Smok nadludzkim wysiłkiem wyjął żelazo z trzewi i odrzucił w kąt. (…)” [43]

„Złapali pierwszego z nich i zaczęli wykręcać mu ręce.
- Aaaaa! – krzyk katowanego był tak potworny, że wzbudził przerażenie u jego kompanów. (…)
- Daruj nam, wielki książę – skulił się szef złodziei i zaczął skomleć jak pies. – Złapalim kuriera przy granicy (…).” [49]

„Wyszedł z groty, rozwinął go, ale nie zdążył przeczytać, ponieważ runęła nań z góry naszpikowana ostrymi kolcami kula. W ostatniej chwili zdążył uskoczyć na bok, mimo to jeden z kolców przejechał mu po brzuchu.
- Ożeż ty! – ryknął.
Umocowany na łańcuchu, najeżony żelazem korbacz przewrócił stempel podpierający strop i wbił się w drewnianą obudowę. Posypały się kamienie. Resztkami podartej wcześniej koszuli owinął krwawiący brzuch, schował przedmiot i ruszył w drogę powrotną.” [68]

„Margrabina wyciągnęła z włosów szpilkę.
- Nie dałaś mi wyboru – wysyczała i wbiła ją dziewczynie w szyję po sam łepek. Słowianka upadła martwa na wznak”[82-83]

„Drugi usiłował wydrzeć Billungowi miecz, ale oberwał jelcem w czoło i odszedł w zaświaty z dziurą w czaszce. Poprzeczna sztabka lekko się wygięła. Przetarł ją rękawicą, po czym wziął się do zarzynania innych” [88]

„Do pozbawionego korda Asveda przyskoczyło dwóch łuczników. Wyszarpnął im z dłoni maczugi i podciął kolana. Legli z grymasem bólu. Stanął na nich jak na cyrkowych koniach i pociągnął do góry zawieszone na plecach łuki. Sztywne cięciwy podcięły nieborakom gardła. Następni chcieli nadziać niepokornego Normana na długie groty dzid. Skręcił ciało w bok i uniknął trafienia. Wyrwał broń napastnikom, łapiąc za drzewca. Do zdziwionych agresorów wykonał krótki gest, aby się zbliżyli. Gdy uczynili ruch, dostali drążkami po goleniach. Przewrócili się obaj. Podszedł do nich i nastąpił buciorami na osłonięte łuskami klatki piersiowe, jakby od niechcenia. Zmiażdżone żebra wywołały wewnętrzny krwotok. Ulżył cierpiącym dzidami. (…) Na zaciętych dotąd ustach pojawiło się rozluźnienie. (…)
Z mroku wyłoniły się ręce. Złapały Wikinga za nogę, stracił równowagę i usiadł na piachu. Zobaczył nad sobą olbrzyma. W jego wzroku paliła się nienawiść. Zęby miał wilczo wyszczerzone, a na wargach pianę.” [89]

„Jeden z hycli capnął sponiewieranego Wikinga za szmaty i poderwał do pionu. Dalej kroczył lekko utykając.” [94]

„W zaadoptowanej na katownię izdebce Donata świstał ostro bat. Podniecona matrona okładała nim bezbronną brankę. Nie miała na sobie zawoi tylko doskonale dopasowany do ciała napierśnik, rzymską spódniczkę utworzoną z szerokich rzemieni, dwie naszpikowane ćwiekami opaski na rękach, wysokie buty i twarz częściowo zakrytą przez maskę z czarnej skóry. (…)
Była zajęta sobą, a raczej leżącym u jej stóp żywym trupem. Strzelała batem, dopóki dziewka znów przestała się ruszać. Aby to zmienić, zaczęła ją na różne sposoby dręczyć. (…)
Osmolona, zmoczona, poraniona i oblepiona woskiem, potwornie zmaltretowana dziewczyna wyciągnęła do kapelana błagalnie ręce, by po raz kolejny prosić o litość. (…) Podniósł z klepiska [izba znajdowała się na najwyższej kondygnacji wieży – przyp. cz.cz.] brutalnym szarpnięciem, pociągnął i założył na głowę oraz ręce dyby. Znajdowały się koło łoża na prostym stojaku. Zadarł opończę z grubej wełny i na szybko niebogę wychędożył. Kiedy wyjął z niej to, co gwałtownie wsadził, ubrał stalową rękawicę zaopatrzoną w pazury wygięte jak haki.” [107-108]

„Ci z wojów, którzy poprzedniego dnia popili sobie miodu, potykali się o siebie i przewracali. Pozostali gubili buty i poszczególne elementy uzbrojenia” [121]

„Nie bacząc na hardość Lechitów, pchał im klingę w odsłonięte gardła. (…)
Saski rycerz ściął jakąś kędzierzawą głowę. Wydobywający się z szyi wulkan czerwonej brei obryzgał mu twarz. Zatrzymał się, starł ją z lica płaszczem. (…)
Chlastał przekątnie z biodra od prawej do lewej i od lewej do prawej, kosząc pojawiających się na swej drodze wciąż to nowych przeciwników. Pierzchali przed nim jak przed diabłem. (…)
Początkowo zadawali uderzenia z góry, z zamachem lub z przyskoku. Potem obrali sobie za cel dolne części ciała, za wyjątkiem nóg. Wichman w pewnym momencie wykorzystał impet lecącej z dużą prędkością broni i zdołał zablokować ją mieczem. (…)
Zaprawiony w bojach Billung postanowił nieco pokombinować. Zrobił wypad sztychem na korpus. Słowianin odruchowo się osłonił. Wichman zamarkował szarżę na uda, wykonał pełny obrót i walnął Piasta przedramieniem w kark. Zaskoczony władyk nie wydał głosu, wypuścił z dłoni oręż i osunął się na ziemię. (…)
Gniewomir wykorzystał zawahanie rycerza i z rozmachem wbił księciu w pierś to, co trzymał w dłoni. Otworzył ją prostym nacięciem i wyrwał bijące jeszcze serce.” [123]

„Kniaź leżał z dużą dziurą w piersi, mniej więcej na środku pobojowiska. Szeroko otwarte oczy i grymas bólu na twarzy świadczyły, że nie umarł od zadanego ciosu, a od doznanych później cierpień.” [124]

„On sam szedł miarowym galopem przyklejony do końskiego grzbietu. Nie zważał na latające pociski i biegających po polu ludzi.”[129]

„Po serii kopniaków w obydwa golenie, drągal wykonał widowiskowy, acz nieznacznie chybiony skok tyłkiem na klatę. (…) Przyszedł czas na równie efektowne duszenie” [131]

„Gwałtownie przekręcił Wilonowi głowę. Rozległ się trzask kości. Złamał mu wiotki kark. Ze stoickim spokojem ułożył trupa prosto” [160]

„Niemiec błyskawicznie wykonał zwód i drasnął wojewodę płomieniem [narzędziem walki były płonące pochodnie – przyp. cz.cz.]. Słowianin zasyczał, ale nie wypuścił maczugi z ręki. Nastąpiło to dopiero, gdy zderzył się w powietrzu ze snopem iskier. (…) [po utracie pochodni] Gniewomir próbował boksować, ale zmęczony Wichman kleił się do niego, klinczował, ograniczając swoją aktywność do szczypania i gryzienia. (…) Słowianin wzorem drapieżnego ptaka zanurkował, by dobić ofiarę, ale dostał ziemią w oczy. (…) Ludzie weszli na pole bitwy i jęli tyrpać nieprzytomnego Gniewomira butami (…)”[165]

„Wytarte nogawicą ostrze legionisty wjechało do pochwy” [194]

„Po chwili położył go trupem bez ćwierci szczęki” [234]

„Nagle coś nim targnęło. Natychmiast złapał się za brzuch i oświetlił rękę pochodnią. Była lepka i czerwona od krwi. Obejrzał mokre ubranie. Między dwoma poszarpanymi kawałkami pikowanego materiału pulsacyjnie bulgotały trzewia” [236] [po kilku dniach od otrzymania tej rany „przebiegł niewielki dystans i razem ze swoim wiernym żołnierzem rozpoczął właściwą ucieczkę” [242]– przyp.cz.cz.]

„Łomoty, jęki, sapania, stęknięcia z wysiłku świadczyły o tym, że odpierano zmasowany atak z zewnątrz” [242]

„Ciśnięty z wielką mocą kniaź rozpłaszczył się na klepisku.” [245]

„Zakwiczały wpierane w tłum bucefały. Weterani, nie potrafiąc uniknąć lecących zewsząd ciosów, zasłali trupem łąkę.”[ 285]

„Dziabnął pierwszego z brzegu sztychem potężnego katowskiego miecza. Na szyi nieszczęśnika pojawiła się z początku tylko cienka, czerwona kreska. Później chlusnęło. Odpadł mu od tułowia niemal cały czerep, odpadł i zawisł na skórze.
Zadowolony rębacz zakolebał się w siodle. Zaprawił setnika butem w zęby. Ten opluł się krwią, ogłuszony zgiął kark. Poprawił kordem, przeciął błyskawicznie kręgosłup i mięśnie gardła. Bordowa jucha wybiła z tętnicy jak z fontanny, a strącona głowa Hoiki z szeroko otwartymi ślepiami i wyrazem niebywałego zdumienia wpadła do błota.(…)
Ślązak ściągnął wodze, wyskoczył z kulbaki. W tym samym niemal czasie bezpański bełt ugodził go w serce. Zadrgał i rymnął pod kopyta tańczących w miejscu koni” [285]

„Z trudem zapanował nad szalejącym dzianetem. Rozpalony siwek chrapał i gryzł kiełzno. Stanął. Zabuczał mocno w róg. (…)
Przeciął drogę masywnemu brodaczowi z nad Wełtawy. Wysadził go z wierzcha i zadeptał. Zdjął oszczepem następnego Czecha z siodła (…)” [286]

„Zerwał się z podłogi, złapał za ławę i powalił nią napastników. Siła uderzenia była znaczna, mimo to prędko się podnieśli. Natarli na niego ponownie. Nie zdążył nieporęcznym siedziskiem zakryć tułowia, poczuł w trzewiach piekielny ból. Zawył. Charcząc, zamachnął się jeszcze raz, walnął dechą na odlew. Chrupnęły kości, pojawiła się krew. Polanie upadli srodze poranieni. Zebrali się jednak i opuścili gospodę. Gdy ta opustoszała, Billung odstawił mebel. Trzymając się oburącz, usiadł. Kilka cali pordzewiałego żelaza poraziło mu brzuch.” [287]




(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1672
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: anek7 16.06.2013 20:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Czepliwy czytelnik [cz.cz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Zachłysnęłam się i zaniemogłam...

Czemu oni wszyscy wyją???
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 16.06.2013 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachłysnęłam się i zaniem... | anek7
A czy można nie wyć, żyjąc w takim stresie? :-)
Użytkownik: Kuba Grom 17.06.2013 00:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Czepliwy czytelnik [cz.cz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Książka nazywa się Wichman? Sądząc po cytatach powinno to brzmieć "Witcher - moja wersja". Czy dobrze rozumiem, że niemiec walczy z jaskiniowcami?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 17.06.2013 07:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka nazywa się Wichma... | Kuba Grom
Zgodnie z treścią to byli skandynawscy berserkowie, ale gdzieś wcześniej czy później jest opis bójki z małpoludem (chyba go też wrzuciłam do czytatki, tylko nie pamiętam, czy w części przyrodniczej, czy socjologicznej :-).
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: