Dodany: 14.06.2013 22:37|Autor: Literadar

Asystentka pisarza fantasy. Portert pani Charbuque


Okładka

Rec. Karol Kosakowski
Ocena: 4/6


Polskiemu czytelnikowi interesującemu się literaturą fantastyczną Jeffrey Ford (m.in. wielokrotny zdobywca World Fantasy Award, laureat Nebuli oraz nagrody im. Edgara Allana Poe) może być znany z wydanej kilka lat temu przez Solaris, zbierającej powszechnie dobre opinie, Trylogii Cley'a. Niedawno wydawnictwo MAG dało nam kolejną okazję do obcowania z twórczością Amerykanina. Asystentka pisarza fantasy / Portret pani Charbuque wpisuje się w zwyczaj wydawanych w serii Uczta Wyobraźni książek łączących zbiór opowiadań z formą dłuższą, pomysł z pozycji czytelnika jak najbardziej słuszny – przede wszystkim pozwalający szerzej zapoznać się z twórczością danego autora, a także dający możliwość przeczytania dzieł, które być może samodzielnie nie miałyby szansy ukazać się w Polsce.

Rozpoczynający książkę zestaw opowiadań przypomina bombonierę ze źle dopasowanymi smakami – między tekstami zdecydowanie gorszymi, znajdują się błyskotliwie, które wybijają się przed szereg (Zombie Malthusiana), niebanalne i zaskakujące, pełne pomysłów i autoironii (Jasny poranek), odwzorowujące sny, wtapiające się w nierozerwalną część onirycznego szaleństwa. Jak zauważa we wstępie Michael Swanwick – zaburzające nie tylko ciąg czasowy, ale też ciąg przyczynowo skutkowy – łącząc z jednej strony czytelniczą lekkość z wysiłkiem intelektualnym, wychodząc przy tym bez wysiłku poza konwencje, myląc czytelnika, kreując oniryczny nastrój, który krąży między wersami. W dodatku teksty te okraszone są subtelnym stylem z prostotą ujawniającą się w precyzyjnie dobranych zwrotach, dając przyjemność czysto estetyczną.

Asystentka pisarza fantasy cierpi na chorobę powszechną wśród zbiorów opowiadań – chroniczną nierówność. Teksty dobre przeplatają się z opowiadaniami zaledwie poprawnymi, czy po prostu słabymi. Największa bolączką utworów staje się ich „obiecujący” charakter – często poprzez niesamowite pomysły autor wzmaga oczekiwania czytelnika, zawieszając sobie poprzeczkę niezwykle wysoko, by później nie być w stanie ani jej przeskoczyć, ani do niej choćby się zbliżyć pozostawiając smutne uczucie zawodu – tym większego, że przez większość czasu zdają się zmierzać w dobrym kierunku (np. Miasto Egzo-Szkieletów czy Reparata). Inne teksty wydają się poprzycinane, pełne jakby przedwcześnie zakończonych zdań (W drodze do Nowego Egiptu). Drażnić może też delikatne nacechowanie metafizyką – jakby pisarz nie do końca mógł się zdecydować ile filozofii będzie czytelnik w stanie strawić nie tracąc lekkości, przez co momentami stwarza uczucie pewnej płytkości – robiąc wrażenie poligonu doświadczalnego. Występujące po każdym opowiadaniu „wyznania” pisarza szkicujące historię tekstów oraz podsuwające pojedyncze klucze do interpretacji zazwyczaj są zadziwiająco krótkie i nie dające możliwości głębszego wglądu w utwór.

W Portrecie pani Charbuque Ford opowiada o zdolnym malarzu, rozmieniającym swój talent na drobne, który staje przed nietypowym zleceniem namalowania portretu tytułowej damy bez oglądania jej, wysłuchując jedynie historii jej życia i odpowiedzi na zadane pytania. Z jednej strony mamy nad wyraz sprawnie poprowadzony wątek kryminalny, z drugiej analizę procesu twórczego, problemy relacji mistrz-uczeń i zjawisk z jakimi zmaga się twórca – obojętnie czy malarz czy pisarz (zresztą proces tworzenia, czy ogólniej „powołania” artystycznego jest u Forda stale powracającym leitmotivem) – oba te wątki przenikają się subtelnie i dopełniają. Powieść zaskakuje i trzyma w napięciu, najwięcej radości daje jednak obserwowanie relacji jaka powstaje między głównymi bohaterami, jak zaczyna wpływać na ich życie stając się ich obsesją. Nie zawodzi też wyobraźnia autora, który podobnie jak w opowieściach o fizjonomiście Cley'u, ukazuje ciekawe podejście do elementów fantastycznych nie czyniąc z nich fetyszu, ale używając ich twórczo i z dużą pomysłowością. Warstwa filozoficzna, potrafiąca razić w opowiadaniach, w powieści zdaje się idealnie współgrać z resztą składników. Czyni z niej najlepszą część lektury, do której opowiadania są zaledwie wstępem, przystawką.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1233
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: midori. 30.04.2014 16:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Rec. Karol Kosakows... | Literadar
Opowiadania były na tyle słabe, że po połowie po prostu postanowiłam dać sobie spokój. Każde kolejne było coraz gorsze. Miałam rzucić książkę w kąt, ale postanowiłam sprawdzić powieść. Na szczęście.

Bardzo dobrze zbudowany klimat, wciągająca akcja. Pochłonęłam ją w dzień. Największą wadą powieści są umieszczone przy niej opowiadania, od których się zaczyna, a które o mały włos zniechęciły mnie do zupełnego odrzucenia kolejnego tomu z serii "uczty wyobraźni".

Książkę dodaję do schowka- na wymianę! Zapraszam :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: