Dodany: 12.06.2013 09:20|Autor: anna-sakowicz

O kotach, ludziach, przyjaźni i zaufaniu


Istnieją dwie rzeczy, które potrafią mnie wzruszyć do łez: dzieci i zwierzęta. A że od 7 lat jestem szczęśliwą posiadaczką kocura, zwierzęta sprowadzają się w moim przypadku do miauczącego „sierściucha”. Z powodu tej nieograniczonej miłości do kotów sięgnęłam po książkę „Riko i my” Joanny Chełstowskiej i Ludwika Kozłowskiego. Kiedy wydawnictwo przesłało mi egzemplarz książki (Wydawnictwo Pierwsze, 2013), byłam dość sceptycznie nastawiona. Okłada przeciętna, na niej wizerunek kocura o pięknych zielonych oczach. W zasadzie nic nadzwyczajnego, bo przecież mój błękitnooki zwierzak jest piękniejszy.

Zaczęłam czytać i już od pierwszych stron musiałam zaopatrzyć się w pudełko chusteczek. Wzruszałam się niesamowicie losami Rikiego i jego rodziny. Bo trzeba tutaj powiedzieć, że Riko jest nietypowym kotem. Założył rodzinę. Wybranką jego serca była Szarosrebna. Doczekali się licznego potomstwa. Autorzy opisują przygody kociej rodzinki. Riko ze swoim stadem mieszkał w nieciekawych warunkach, jednak pewnego dnia trafił na dziwnych ludzi, którzy zostawiali miseczkę z jedzeniem na tarasie. Po jakimś czasie postawili budę w ogrodzie, chociaż nie mieli psa. Joanna i Wugi zaprosili do siebie Rikiego z całą jego rodzinką, a buda okazała się rezydencją dla kotów. Od tej pory zaczęła się piękna miłość pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem. Właściwie całym stadem zwierząt, bo nie od razu udało się je wysterylizować. A jakby tego było mało, w domu mieszkał jeszcze stary kocurek Czorcik, po jakimś czasie zjawił się też niesforny Groszek. Ponadto do stada Rikiego dołączyło kilku innych członków. Koty przybywały tu niemalże jak do mekki.

Autorzy zabawnie, ale też często wzruszająco opowiadają o kotach. Tłumaczą ich zachowanie i język. Na końcu nawet załączają „Podręczny słownik kociej mowy”. Przygody Rikiego są czasem niezwykłe (między innymi kot poszukuje swojego zaginionego synka), czasem zwykłe. Każdy, kto ma własnego kota, zacznie od razu porównywać bohatera książki z własnym pupilem. Ja czasami ze swoim rozmawiam. On miauknięciami odpowiada tak, jakby doskonale rozumiał, o co mi chodzi. Dokładnie tak, jak Riki Wugiemu.

Może książka nie jest arcydziełem literatury, ale wzrusza, rozśmiesza i uczy zachowania wobec kotów. Daje sporo pozytywnych emocji, a to w książkach lubię najbardziej. Myślę, że jest przeznaczona przede wszystkim dla miłośników kotów. Ale że podobno ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na tych, którzy jeszcze o tym nie wiedzą, na pewno każdy znajdzie tutaj momenty, które go poruszą.


[recenzja została również zamieszczona na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 439
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: