Dodany: 28.05.2013 16:47|Autor: anna-sakowicz

Książka: Kronos
Gombrowicz Witold

3 osoby polecają ten tekst.

Tania sensacja – „Kronos”


Ostatnio media ogłosiły sensacyjne wydanie intymnego dziennika Witolda Gombrowicza. Książkę uważa się za najważniejsze wydarzenie literackie XXI wieku. Faktycznie, dla miłośnika twórczości Gombrowicza mogła to być niezwykła niespodzianka. Po ponad czterdziestu latach mamy okazję czytać osobiste zapiski autora „Ferdydurke”.

Z pewnym podnieceniem czekałam na tę pozycję. Dziennikarze, a także spece od sprzedaży głośno mówili głównie o seksualności Gombrowicza. Zrobili z tego tanią sensację. Zachęcali nas do czytania przede wszystkim sugestią, że w końcu poznamy odpowiedź na pytanie, czy Gombrowicz był gejem. Jeśli ktoś liczył po tych „zachęcaczach” na pikantną opowieść i opis jakichś wyuzdanych scen erotycznych, to się głęboko rozczaruje. Choć jednoznacznie po lekturze można stwierdzić, jeżeli to dla kogoś tak istotne, że pisarz był biseksualistą.

Już pierwsze strony ukazują zupełnie inną książkę niż te, do których Gombrowicz nas przyzwyczaił. Czekałam na charakterystyczne słowa klucze, specyficzny styl, prowokację. I niestety tego w „Kronosie” nie ma. Styl bardzo lakoniczny, wręcz hasłowy. Całość składa się z krótkich zapisków. Gdyby nie przypisy, nie zawsze dałoby się je zrozumieć. W pierwszej chwili przychodzi więc rozczarowanie. Dopiero później, kiedy przyzwyczaimy się do formy, zaczynamy rozumieć, co to za książka.

Dla mnie to przede wszystkim zapis nie zdobyczy seksualnych, ale chorób oraz wzlotów i upadków finansowych artysty. Ponadto miałam poczucie niesamowitej samotności Gombrowicza. Ciągłe kłopoty z mieszkaniem. Ponadto te wszystkie kobiety i mężczyźni pojawiający się tylko na chwilę, zaraz znikający. Podejrzewam, że tak byłoby również z Ritą. Rozumiem, jak trudno było jej podjąć decyzję o wydaniu tak intymnej książki. Nawet nie można powiedzieć, że Gombrowicz romansował, on po prostu „zaliczał” i kobiety, i mężczyzn. Kobiety określał często jako „kurwy”, czasami pisał, jak którejś śmierdziały nogi. Były pensjonarki, służące, parobkowie, ale przedstawiciele wyższych warstw również. Gombrowicz nie pisał o swoich emocjach związanych z życiem seksualnym. O Ricie też wspomina, że to ona wlazła mu do łóżka. Traktował wszystkich bardzo przedmiotowo. Być może dlatego to poczucie samotności. A może nie? Może to tylko mnie, jako współczesnej czytelniczce, tak się wydaje. Może Gombrowicz odczuwał inaczej, tylko tego nie zapisywał. Zdziwiło mnie, że nigdzie nie napisał, co czuł do Rity. Tylko, jak się pokłócili, jak było „erotycznie” („Odkąd jestem z Ritą, więcej niż 15 razy [?], 4-ry orgazmy – ale od dwóch tygodni +/– nic”[1]) – i nic więcej. Za to emocje odczuwa się, kiedy Gombrowicz pisze o swoim stanie zdrowia. Czytając, ma się wrażenie, że pisarz boi się śmierci. Czuje, że umiera. „(Śmierć). (Śmierć). Dziwnie przyzwyczajam się do myśli o samobójstwie”[2]. Wiedział, że odchodzi. Ten strach przed śmiercią wyrażał w dość skrupulatnym zapisywaniu swoich dolegliwości. Na początku myślałam, że mam do czynienia z hipochondrykiem. Potem zrozumiałam, że to strach przed przemijaniem, starością i w końcu śmiercią. A chorób miał cały arsenał: wrzody, syfilis, egzema, tryper, alergia, bóle wątroby i serca, ciągłe anginy, po kilka razy w roku grypa itp.

Według Rity, geneza „Kronosa” przypada na lata 1952-1953. Jednak pierwsze zapiski w książce pochodzą z 1922 r. Pewnie trudno było pisarzowi odtworzyć wydarzenia sprzed lat, dlatego te początkowe wpisy są bardzo ogólne, jednowyrazowe. Później już pisze więcej. Każdy rok ocenia pod kątem zdrowia, finansów, życia erotycznego i literatury. Na przykład 1960 podsumował: „Rok niezły pod względem zdrowotnym. Literatura: niespodzianka z Porno, Ferdy niemiecka (…). Duży wzrost prestiżu. Zaczynam nowy utwór. Ero – nieźle. Finanse – wzrost”[3].

Niewątpliwym walorem tej książki jest jej edycja. Wydawnictwo Literackie stanęło na wysokości zadania i przygotowało ją bardzo starannie, uzupełniając tekst zdjęciami, mapkami miast, w których mieszkał pisarz. Dodano również przedrukowane rękopisy Gombrowicza, dzięki czemu łatwiej można wyobrazić sobie sposób powstawania tego dziennika. Co ciekawe, pisarz często stosował oś czasu, na którą nanosił zapiski.

Myślę, że „Kronos” jest cenny przede wszystkim dla miłośników i badaczy twórczości Witolda Gombrowicza. To niezłe uzupełnienie jego portretu. Jednak ja (mimo że przeczytałam go z przyjemnością) chyba wolę pamiętać Gombrowicza z „Ferdydurke” i „Kosmosu” – moich ulubionych powieści tego autora. Nie chcę myśleć o nim w kontekście chorób i depresji, które go męczyły. Wolę, by wciąż przyprawiał mi gębę.



---
[1] Witold Gombrowicz, „Kronos”, Wydawnictwo Literackie, 2013, s. 322.
[2] Tamże, s. 309.
[3] Tamże, s. 250.


[recenzja została opublikowana również na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1316
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: