nie mam tylu sposobow ale mam tyle ksiazek a nawet wiecej - na kazdy dzien, na kazdy humor i humorek i na wszystko inne;
ksiazki to moje zycie od kiedy nauczylam sie czytac; wypelniacz na kazda przypadlosc a jest ich wiele; w zasadzie czytam jak leci aby tylko mnie zainteresowalo; jak sie pokazaly siekance z serii harlequin to tez czytalam - bo nowe, bo o seksie w sposob przystepny, a potem to juz z ciekawosci jaka salatka im wyjdzie; az do momentu ze zaczelo mna wstrzasac ze ktos nazywa TO ksiazkami;
na podrecznej polce mam WSZYSTKIE Muminki, Jezycjade, Chmielewska, Sapkowskiego tez w calosci- up to date, Lysiaka nie calego, The Forsyte Saga po angielsku bo kupiona juz w Kanadzie, tak samo Chronicles of the Whiteoak Family (calosc po polsku zstala w Polsce) i wiele wiele innych bo ta moja podreczna biblioteczka to tak zajmuje 2 metry na 3 i ciagle za malo to sie wspomagam biblioteka blisko RBC czyli High Park Library; a tam wybor duzy ale ...maly; nowosci dziwne (te po angielsku) a na te po polsku to trzeba sie zapisywac; po ksiegarniach nie chodze bo nie mam kiedy, to czytam co mam; smutne nie? ale teraz WRACAM do Rodziewiczowny HA!