Dodany: 10.05.2013 23:06|Autor: Literadar

Dziennik Helgi


Okładka

Rec. Iwona Partyka
Ocena: 6/6

Dziennik Helgi to pozycja wyjątkowa. To nie tylko kolejne świadectwo najstraszniejszej z nazistowskich zbrodni, ale jak czytamy w podtytule „świadectwo dziewczynki o życiu w obozach koncentracyjnych.” Jak najbardziej autentyczne. Ocalone. Obok Dziennika Anne Frank, to jedyne tak obszerne i prawdziwe wspomnienie z pobytu w obozie koncentracyjnym spisane przez dziecko.

Już na samym początku, po wzięciu Dziennika Helgi do rąk, nasuwają się pytania w jaki sposób te wspomnienia zostały spisane, jakiego trzeba było cudu, aby przetrwały. Helga zaczyna pisać pamiętnik w roku 1938, tuż przed wybuchem wojny, kiedy mieszka z rodzicami w Pradze. Dzieło swoje kontynuuje, kiedy wojna już wybucha i kiedy zaczynają się prześladowania Żydów. Niedługo potem zaczynają się pierwsze deportacje. Rozłąka z ukochaną przyjaciółką, a zaraz potem wywiezienie rodziny Helgi do obozu w Terezinie, skąd po trzyletnim pobycie jej ojciec trafia do Auschwitz. Kiedy podobny los spotyka Helgę i jej matkę, wujek dziewczynki ukrywa pamiętnik Helgi, zamurowując go w ścianie. Oto jak Helga Weissova sama w Przedmowie wspomina to wydarzenie: „Przed deportacją z Terezina (październik 1944) przekazałam zeszyty memu stryjowi Josefowi Polakovi, który ukrył je wraz z moimi rysunkami i w ten sposób ocalił. Zaraz po wojnie (1945-1946) dokończyłam dziennik, opisując swoje przeżycia w innych obozach koncentracyjnych (Oświęcim, Freiberg, Mauthausen), gdzie oczywiście nie sposób było prowadzić żadnych notatek. Zapisywałam swoje przeżycia tak, jak je zapamiętałam”. I może tylko dzięki temu, że dziewczynce udaje się przeżyć zarówno pobyt w Auschwitz jak i tułaczkę ostatnich dni wojny, ta haniebna karta ludzkiej historii mogła być wzbogacona o zupełnie nowy wymiar. To świadectwo pisane ręką dziecka, jeszcze wówczas nieświadomego całej grozy przyszłości (ale już intuicyjnie przeczuwającego, co ma nastąpić) i może właśnie dlatego warto się jemu przyjrzeć nieco bliżej.

Jedną z najbardziej porażających rzeczy, na które czytelnik z pewnością zwróci uwagę (i to już po kilku stronach lektury), będzie nie tylko ocalona dziecięca wrażliwość, ale i dojrzałość, z jaką mała Helga relacjonuje bieżące wydarzenia. Oto co pisze dziewięcioletnia dziewczynka: „Wybuchła wojna. Nikogo to nie zdziwiło. Wszystko od dawna na to wskazywało. Strach pomyśleć, że czeka nas chyba wojna światowa, ale to jedyna nadzieja na lepsze jutro, nie tylko dla nas, ale dla wszystkich uciemiężonych narodów”.

Rodzina Helgi zostaje deportowana do Terezina w grudniu 1941 roku. Jak pisze tłumacz, Aleksander Kaczorowski, w Posłowiu: „W obozie (Terezinie) odwiedzanym przez misję Międzynarodowego Czerwonego Krzyża panowały nieporównywanie lepsze warunki bytowe niż choćby w getcie warszawskim czy krakowskim”. Z pewnością tylko dzięki temu, do rąk czytelnika mogło trafić świadectwo tak długiego pobytu dziecka w obozie i tak dokładne opisy obozowego życia. To właśnie z nich dowiadujemy się jak dzieci organizowały sobie obozowe obowiązki i rozrywki. Niestety, to nie tylko organizowane lekcje geografii, historii czy koncerty, teatrzyk, a nawet i pierwsze miłości, ale też przeciągające się w nieskończoność oczekiwanie na wezwanie do transportu. Gdzie? Choć większość już przeczuwała miejsce ostatecznego przeznaczenia, były to jednak tylko przeczucia zabijane przez wolę życia.

Październik 1944. Helga pisze: „Kończę mój dziennik z Terezina. Ten rozdział mojego życia dobiegł końca. Zostają tylko wspomnienia. Zaczynam nowy zeszyt, jutro zacznę wypełniać jego niezapisane strony. Czy i ten zeszyt uda mi się dokończyć?” Czytelnik wie, że nie będzie to do końca możliwe. Wówczas tylko nieliczni posiadali większą świadomość swojego przyszłego losu. Po doświadczeniach w Oświęcimiu, Helga wyznaje: „Boję się tylko jednego, aby nie zginęła tylko jedna z nas. Jak tylko zawyje syrena, od razu jestem u mamy na drugim piętrze. Potem jest mi już wszystko jedno czy zginiemy, czy nie”. Jest to już zima 1945 roku. Już i dopiero, ponieważ czeka je jeszcze dalszy transport i mordercza szesnastodniowa podróż, która zabija wiele osób. Mauthausen. Jest maj 1945 roku. Tak Helga opisuje koniec szesnastodniowej tułaczki: „Kazali nam się zatrzymać. Ostatnie minuty na świeżym powietrzu. Za kilka minut, za pięć, za dziesięć, zamkną się za nami te olbrzymie wrota. A wtedy…? Zachodzące słońce grzeje w plecy, a świeża zielona trawa delikatnie faluje na wietrze. Tu gramoli się żuczek, tam znów motyl przysiada na kwiatku. Nie wiedziałam, że tak kocham ten świat. Ile na nim przeżyłam? Piętnaście lat, z tego trzy i pół roku w obozie. A teraz, kiedy mam tyle planów na przyszłość, teraz, kiedy dopiero naprawdę zaczynam żyć…” Na szczęście lęk Helgi był nieuzasadniony, gdyż niedługo potem Mauthausen się poddało. Wojna się skończyła.

Dziennik Helgi ukazuje się ponad sześćdziesiąt lat po wojnie. Obecnie Helga Weissova jest cenioną czeską artystką, a jej prace można podziwiać w galeriach na całym świecie. Na pytanie dziennikarza (wywiad został zamieszczony w książce) „Na czym, Pani zdaniem, polega znaczenie Pani dziennika? Dlaczego powinniśmy przeczytać kolejną powieść o Holokauście?, Helga Weissova odpowiada: „Sądzę, że pomoże ludziom zrozumieć tamte czasy”.


Iwona Partyka jest autorką powieści „Faber”. Jej autorski blog: http://iwonapartyka.eu/

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1047
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: