Dodany: 01.04.2013 00:06|Autor: AnEvelin

Stateczna, postrzelona i zaskoczona


Znacie "przysłowie niedźwiedzie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie"? O jego prawdziwości przekonała się Emilia Siergiej. Utrzymanka (nazywajmy rzeczy po imieniu) bogatego biznesmena, który miast zdolnym marketingowcem okazał się capo di tutti capi rodzimego biznesu narkotykowego.

I właśnie wówczas, gdy prawda wychodzi na jaw, a Emilia zostaje bez dachu nad głową, z pomocą przychodzi jej przyjaciółka z lat dziecinnych - Ludwika Kiszczyńska.
Lula przyjmuje Emilkę pod swój dach, pozwala jej spokojnie przeżyć żałobę po utraconym życiu, a nawet zabiera na spotkanie ze starymi przyjaciółmi do chatki w górach, gdzie jako młode dziewczę poznawała tajniki konnej jazdy i przeżyła swoją pierwszą, do tej pory niespełnioną miłość. Co tam się dalej wydarzy, przeczytać musicie sami.

W tej opowieści dwie narratorki (wiadomo: postrzelona i stateczna) przedstawiają wydarzenia każda z własnej perspektywy. Wszystko się jednak ładnie zazębia, tworząc jednolitą całość. Język prosty, współczesny, pełen emocji, momentami zabawny.

Niestety im dalej w las, tym ciemniej. Bardzo wyraźnie nakreślone zostały główne cechy Lulu i Emilki. Lula to stateczna pani kustosz, mająca stałą posadę w muzeum i bezpieczne, acz chyba nie do końca szczęśliwe życie. Emilii przypadła zatem rola postrzelonej, której pomysły odmienią na lepszy los wielu osób.

Zaskoczona - to ja :). Zaskoczona, że udało mi się dobrnąć do końca, bo choć tę powieść czyta się przyjemnie, nie przykuwa do fotela na długie godziny. Zaskoczona, że tak doświadczona pisarka nie zauważyła, iż jej postaciom brakuje szarości. Chyba że weźmiemy pod uwagę dwie staruszki, które knują przeciwko swoim młodym podopiecznym (acz w dobrej wierze). Ogólnie wszystko jest jakieś takie pozytywne, różowe. Czegokolwiek się bohaterki tkną, zmienia się niemalże w złoto. Odrealnione. Dobrze, że narkotykowy boss nie znika z opowieści na 5 stronie.

Podsumowując: dla mnie to książka, która sprawdzi się w poczekalni u lekarza albo w pociągu. Zresztą sama autorka określiła ją mianem powiastki. Przerywnik, odskocznia. Nie będę tęsknić za Lulą i jej przyjaciółmi, no, może jedynie za babcią Stasią.


[Wcześniej opublikowałam recenzję na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 782
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: