Dodany: 27.03.2013 09:52|Autor: polter

Rozterki faceta w średnim wieku


Sięgając po książkę ze smokiem w tytule, w czytelniku, chociażby podświadomie, rodzą się pewne oczekiwania. Z owym fantastycznym stworzeniem od razu kojarzą się bowiem średniowieczne realia, dzielni rycerze i obowiązkowe walki na miecze. Łatwo więc zrozumieć zaskoczenie, gdy bohaterem powieści okazuje się emerytowany mężczyzna w średnim wieku, mający na karku żonę, trzy córki i marudnego wuja. Dodając do tego elementy science fiction, oryginalne postacie oraz mnóstwo nawiązań do naszej rzeczywistości, otrzymamy przedziwny miszmasz, który nie daje się łatwo ani sklasyfikować, ani ocenić.

Ram Dass Thatcher to emerytowany tajny agent Jego Królewskiej Mości, prowadzący obecnie spokojne, uregulowane i raczej nudne życie. Sen z powiek spędzają mu bardzo przyziemne problemy: spłata kredytu, bunt jednej z córek związany z okresem dojrzewania, pytanie, jak znaleźć pieniądze, by posłać najstarszą z pociech na studia, a także rutyna, która wkradła się do jego małżeństwa. Wszystko zmienia się pewnego wieczoru, kiedy to do domu trzydziestego ósmego baroneta O'Kirk przybywa z prośbą trójka obcych. Okazuje się, że planeta Niburu chyli się ku upadkowi, a uratować ją może tylko i wyłącznie Król Zachodnich Smoków, którego odnaleźć jest w stanie jedynie Sługa Boży Thatcher. Choć bohater z początku jest niechętny wyprawie i przez wzgląd na obietnicę daną żonie prawie odmawia podjęcia się tej misji, ostatecznie przystępuje do wykonania zadania, które ma go wyrwać ze szponów szarej codzienności oraz zapewnić sowitą zapłatę.

Skoro bohater otrzymał quest, to następnym jego krokiem powinno być zebranie drużyny. Pierwszym z kompanów zostaje zrzędliwy wuj Sean – weteran wojenny, wydający całą emeryturę na towary tyleż luksusowe, co w świecie przedstawionym deficytowe, mianowicie whisky i papierowe gazety. Starzec, dotąd niechętny programowi nieśmiertelności, polegającemu na wymianie zużytych części ciała i wyhodowaniu nowych narządów wewnętrznych, odrestaurowuje ciało, gdyż w wyprawie bratanka dostrzega szansę na wyrwanie się z domu i powrót do najlepszych lat życia. Szybko dołącza do nich także cudem ocalały android-nauczyciel z pobliskiej szkoły, przez dyrektora przeznaczony do rozbiórki – Ram Dass nie ma serca, by zostawić go na pastwę losu, więc przygarnia go i funduje nowe części. Poszukując wskazówek mogących ich doprowadzić do legendarnego smoka natykają się na cały wachlarz najróżniejszych osobliwości: owłosionego niczym wilkołak kierowcę dorożki handlującego relikwiami, starszawe nobliwe małżeństwo wędrujące po świecie w poszukiwaniu nawiedzonych miejsc oraz młodą tropicielkę wszelkiego nadnaturalnego tałatajstwa o chłopięcej urodzie, w której Ram Dass będzie się podkochiwał. Przez powieść przewija się ponadto cała kawalkada najdziwniejszych osobników i choć większość z nich nie odgrywa znaczącej roli w fabule, to każda z postaci w ten czy inny sposób nakłania czytelnika do przemyślenia pewnych spraw.

Podczas lektury trudno oprzeć się wrażeniu, iż autorka kierowała się maksymą, że droga jest ważniejsza niż cel czekający na jej końcu. Dlatego też wszyscy liczący na historię wypełnioną po brzegi pędzącą na złamanie karku akcją raczej nie powinni sięgać po "Ram Dassa...". Jeśli już trafia się jakaś scena walki, pościgu itp., to z reguły ani nie podnosi ciśnienia, ani nie wywołuje dreszczyku emocji. Julita Grodek znacznie lepiej radzi sobie z charakteryzacją ludzi i nieludzi oraz ich problemów, rozterek tudzież wątpliwości. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Warto więc zastanowić się nad tym, czy trzeba zawędrować na koniec świata, narażać życie i spotkać transcendentną istotę, by przypomnieć sobie, co w życiu ważne.

Problemy małżeńskie głównego bohatera to, oczywiście, niejedyny motyw, który może zachęcić czytelnika, by ten na dłuższy moment pochylił się nad problematyką powieści. Interesująco a jednocześnie groteskowo rysuje się chociażby sytuacja, gdy Ram Dass odwiedza szkołę swoich córek. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Odniesień tego typu jest znacznie więcej i tylko od czytelnika zależy, ile z nich uda mu się odnaleźć.

Było już o obcych przybywających na Ziemię oraz międzyplanetarnych organizacjach, wypada więc wspomnieć o realiach, w których owa historia została osadzona. W przypadku "Ram Dassa i Króla Zachodnich Smoków" mamy do czynienia z powieścią drogi, i co do tego nie ma wątpliwości; dużo trudniej jednak wpasować ową powieść w ramy gatunkowe. Akcja rozgrywa się w bliżej nieokreślonej przyszłości, gdzie loty w kosmos to codzienność, ludzkość skolonizowała spory kawałek układu słonecznego (wspomina się, że ojciec i wuj Ram Dassa brali udział kampanii na Marsie), a androidy uczące w szkołach to nic nowego – mamy więc do czynienia z science fiction. Ale jak w takim razie wytłumaczyć obecność zapijaczonych paladynów, bawiących się po nocach w szemranych dzielnicach, sabatu czarownic, usiłujących zalać dolinę, by utworzyć sztuczne jezioro, i, rzecz jasna, smoków? Po pierwsze, Grodek nie trzymała się żadnych ram i w ten sposób stworzyła bardzo specyficzny miks gatunkowy, po drugie zaś, wszystkie wymienione postacie oraz sytuacje, w które były uwikłane, to inteligentna zabawa kliszami, tak charakterystycznymi dla fantasy. Autorka świadomie sięga po znane wszystkim stereotypy (smok, paladyn, zły mag) i zestawia je z już na pierwszy rzut oka zupełnie niepasującymi sytuacjami, dzięki czemu uzyskuje komiczny efekt, wyśmiewający od lat kalkowane schematy.

Humor wynikający z absurdalnych, czasami wręcz groteskowych zestawień postaci i sytuacji to jedna z mocniejszych stron powieści. Grodek nie musi jednak za każdym razem sięgać po archetypy literatury fantastycznej, by rozbawić czytelnika. Uśmiech wywołują również zupełnie niefantastyczne sceny, a także dobrze napisane dialogi oraz cięte riposty bohaterów (w tych przodują przede wszystkim Ram Dass i jego wuj, choć i Mary potrafi się odgryźć). Na plus należy zaliczyć także bardzo przyjemny w odbiorze styl autorki – choć pierwsze skrzypce grają opisy, zarówno otoczenia, jak i przeżyć wewnętrznych bohaterów, to są one napisane na tyle sprawnie, by nie wywoływały chęci odłożenia książki. Narracja przypomina spokojnie i wolno płynącą rzekę, zewsząd otoczoną miłymi dla oka widokami. Dlatego jeśli ktoś woli raczej szybkie, pełne adrenaliny i emocji spływy kajakowe powinien powieść Grodek ominąć szerokim łukiem. Wydawnictwo Editio swoją rolę spełniło bez zarzutu, korekta nie puściła żadnych błędów i jedyne, co rzuca się w oczy, to spore odstępy między kolejnymi akapitami.

"Ram Dass i Król Zachodnich Smoków" to ani typowe fantasy, ani tym bardziej science fiction, co na uwadze powinien mieć każdy potencjalny czytelnik. W książce Grodek więcej jest elementów powieści obyczajowej, a fantastyczny sztafaż to jedynie przebranie, które autorka wykorzystuje, aby unaocznić oraz podkreślić pewne problemy i zjawiska. Przede wszystkim jest to jednak kawałek porządnej literatury, po którą powinien sięgnąć każdy, kto chce nabrać dystansu do pełnej klisz i stereotypów literatury fantastycznej.



[Autorem recenzji jest Clod.
Tekst pierwotnie opublikowany w serwisie Poltergeist: http://ksiazki.polter.pl]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 510
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: