Dodany: 01.03.2013 20:09|Autor: Justyna_El

"Triumf Lisa Reinicke"


"Triumf Lisa Reinicke" to moje kolejne spotkanie z Andrzejem Pilipiukiem, a piąte z kolei z cyklem "Oko Jelenia". Cała seria opowiada historię trójki bohaterów: szlachcianki Heli, Staszka i najstarszego z nich - Marka. Ta mała grupka zostaje przeniesiona do XVI-wiecznej Norwegii przez Skreta, kosmicznego stwora, dzięki któremu unikają ziemskiej śmierci. Niestety, wszystko ma swoją cenę. W tym przypadku główni bohaterowie stają się niewolnikami swojego "wybawcy" i to właśnie dla niego mają odnaleźć tytułowy artefakt zwany "Okiem Jelenia", bardzo często nadstawiając przy tym karku. Bezpośrednią kontrolę sprawuje nad nimi mechaniczna łasica Lina, która jest wyjątkowo bezwzględna, ale w bezpośrednim zagrożeniu służy pomocą.

W tym tomie wracamy do Gdańska, którego obraz znacznie różni się od współcześnie znanego nam miasta. Następuje tutaj ponowne połączenie się przyjaciół, rozdzielonych wskutek różnych kolei losu we wcześniejszych częściach. Wszystko zaczyna się od spotkania kompanów z królewskim justycjariuszem, ówczesnym odpowiednikiem wysoko postawionego pracownika policji. Ofiarą jego pracy pada Marek, którego jako podejrzanego przestępcę należy wtrącić do lochu. Nie wróży to nic dobrego, tym bardziej że tropem przyjaciół podąża grupa morderców i nikogo nie interesuje, czy czyha ona na ich życie, czy może z nimi współpracuje. Na fabułę składają się generalnie przygody Heleny i Staszka. Postać Marka tym razem Pilipiuk przeniósł na drugi plan, skupiając się przy tym na wątku kryminalnym... niestety zbyt przewidywalnym. Losy Hanzy również pozostają nieco w tyle, aczkolwiek wzbudzają dość dużą i nie do końca zdrową ciekawość justycjariusza Grzegorza Gerharda Grota.

Jeśli ciekawi was nadal, czy zesłańcom z przyszłości uda odnaleźć się tajemniczy artefakt, kto jest odpowiedzialny za morderstwa i znaczy ich szlak wilczym ogonem, kto poluje na rudowłosą Helenę, co łączy Grota i Hanzę i kim jest tytułowy Reinicke - odsyłam was do źródła.

Uważam, że ta część jest nieco gorsza od wcześniejszych, brakuje mi tutaj dynamizmu, do którego zdążyłam się przyzwyczaić czytając "Pana Wilków". Tak naprawdę akcja raczej stanęła w miejscu, więcej tu powieści historycznej niż science fiction.

Tom V utrzymany jest praktycznie w tym samym stylu co poprzednie, z którymi tworzy spójną całość i od których językowo niczym się nie różni. Na kartkach książki nie uświadczymy archaizmów, co dla jednych czytelników będzie plusem, dla innych z kolei obniżeniem wartości powieści. Mamy okazję przyjrzeć się za to ówczesnemu systemowi sądownictwa, realiom życia, normom społecznym.

Jednym słowem, znajdziemy tu wszystko, począwszy od morderstw, śmierdzących lochów, tortur, egzekucji, a skończywszy na miłości, romansie i konwenansach. Duży plus za ciekawe, choć dość powierzchownie nakreślone tło historyczne i kreacje zarówno nowych, jak i znanych już czytelnikowi postaci. Mam odczucie, że tym razem idealnie widać, jak różni się moralnie człowiek współczesny od XVI-wiecznego i jak bardzo zatracił wszelkie wartości etyczne.

Całość okraszona jest sutą dawką humoru, bo czego jak czego, ale poczucia humoru autorowi nie brakuje. Lektura najwyżej na dwa wieczory, książka nie wywołuje znudzenia, jest prosta i przyjemna, ale niestety brak jej głębi. Służyć może jako oderwanie od współczesności, teraźniejszości, lekki przerywnik, zresztą myślę, że takie jest przeznaczenie literatury rozrywkowej. Co prawda ta część nie wnosi do całej historii nic nowego, ale też nie przeszkadza. A może jest fundamentem pod kolejny tom i jej prawdziwy sens ujawni się dopiero po przeczytaniu całości... kto wie?


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 724
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: