Dodany: 17.02.2013 21:51|Autor: Literadar

Książka: W otchłani zła
Marshall Michael (Marshall Smith Michael)

1 osoba poleca ten tekst.

W otchłani zła


Okładka

Rec. Ewa Popielarz
Ocena: 4,5/6

O tym, czy natura człowieka jest z gruntu dobra, czy zła, toczą się spory od setek lat. Jedno jest pewne – zło kusi każdego, nierzadko odnosząc w tym kuszeniu niemałe sukcesy. Jest coś pociągającego w rzeczach zakazanych. Co więcej, tendencja do złego nie mija wraz z wiekiem. Można by przypuszczać, że dzieci ciągną do tego, czego „nie wolno”, z przekory albo nieznajomości świata. Czym jednak może się usprawiedliwić człowiek dorosły, którego wybory są w pełni świadome? Skąd taka popularność chociażby święta Halloween, kinowych i literackich horrorów czy thrillerów?

Stan Waszyngton, miejscowość Black Ridge. W skromnym domku nad jeziorem Mudro Pond mieszka czteroosobowa rodzina – John i Carol Hendersonowie z dwójką synów. Starszy, czteroletni Scott, któregoś dnia wchodzi na pomost, zamiera z wyrazem przerażenia na twarzy i… martwy wpada do wody. Tak rozpoczyna się książka Michaela Marshalla W otchłani zła. Na skutki owego wydarzenia nie trzeba długo czekać. Rodzina się rozpada, pojawia się depresja i alkoholizm. John Henderson, inteligentny, wykształcony prawnik, zatrudnia się jako prosty kelner w nadmorskiej knajpie. Po czterech latach, kiedy jego życie – jak by się mogło wydawać – powoli wraca już do normy, dostaje tajemniczy list. Ktoś twierdzi, że zna przyczynę śmierci jego syna. Zło powraca.

Bohater powieści Marshalla to połączenie Jamesa Bonda z McGyverem – na wszystko ma odpowiedź, radzi sobie nawet z największymi zabijakami, a środki na jego koncie nigdy nie topnieją. Przy tym wszystkim wcale nie jest idealny. Pomijając już kwestię alkoholizmu, który można by usprawiedliwiać traumą po śmierci syna, trzeba powiedzieć, że i przed tym tragicznym wydarzeniem nie był on chociażby dobrym mężem. Marshall wciąga nas w „otchłań zła” stopniowo, powoli odkrywa kolejne karty z życia Johna Hendersona. Coraz to nowe czarne plamy kalają oblicze herosa.

Z jednej strony mamy więc do czynienia z powieścią niemalże obyczajową – poplątaną historią życia pewnego Amerykanina. Z drugiej natomiast, niemalże mimochodem, rozgrywa się akcja thrillera. Wydarzenia, jakie miały i mają miejsce w Black Ridge poznajemy głównie z perspektywy głównego bohatera. John podchodzi do wszystkiego racjonalnie i spokojnie – przynajmniej na początku. Czytelnik zaś od pierwszych chwil czuje wzbierające gdzieś w oddali napięcie. John usiłuje każde wydarzenie tłumaczyć logicznie, tymczasem my odnosimy nieodparte wrażenie, że za realistyczną fabułą kryją się niezbadane siły. W zasadzie do końca nie wiadomo, która opcja – „real” czy „fiction” – przeważy.

W otchłani zła nie jest prostym thrillerem, z którego kart krew się leje strumieniami. Michael Marshall zanurza się w otchłań ludzkiej duszy, która – nawet jeśli nie jest z natury zła – z trudem potrafi się złu oprzeć. Ono zawsze jest blisko, zawsze kusi, a po zrealizowaniu swoich celów odchodzi tylko na moment, by wkrótce powrócić jak bumerang i to ze zdwojoną siłą. „Dobre uczynki nie zmieniają świata. […] Ale kiedy zrobi się coś złego, wszystko się zmienia. Grzesząc, człowiek staje się aktywną siłą” – pisze Marshall. Nie bez kozery wiele osób sugerowało Johnowi, by przypomniał sobie, jakie zło w życiu popełnił. Bo dobrym ludziom nie zdarzają się takie rzeczy jak niespodziewana i tragiczna śmierć syna. Henderson widocznie zasłużył sobie na swój los. Jednak nie tylko on zapoczątkował serię wypadków, jakie wstrząsnęły jego rodziną. Zło potrafi sobie zyskać wielu popleczników. Znajdzie też zapewne zainteresowanych… czytelników. Jednym z fanów prozy Michaela Marshalla jest Stephen King. Warto dołączyć do takiego grona.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1573
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: