Dodany: 03.02.2013 12:57|Autor: Reckless

Filmowy hit w wersji papierowej


Miliony widzów przed telewizorami oszalały z zachwytu. Film pt. „Stowarzyszenie umarłych poetów” zrobił furorę. Doceniła go również Akademia Filmowa, przyznając Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny. Takiego sukcesu nie można było zaprzepaścić. Stał się on znakomitą okazją do zarobku dla wielu osób podążających za gustem oraz potrzebami publiki. Na podstawie scenariusza powstała książka. Czy jednak było to udane przedsięwzięcie?

Analizując powieść napisaną przez Nancy H. Kleinbaum, amerykańską dziennikarkę i pisarkę, trudno byłoby nie odnieść się do filmowego pierwowzoru. To właśnie dzięki niemu książka powstała i z tego faktu wynika też większość niedoskonałości, jakich czytając nie da się nie zauważyć.

Historia, tak samo jak w filmie, skupia się wokół grupki nastoletnich uczniów elitarnej Akademii Weltona – zafascynowanego teatrem Neila, nieśmiałego Todda, zakochanego do bólu Knoxa, pewnego siebie Charliego i kilku innych chłopców. Postacie te wyszły jednak bezbarwnie. Autorka powieści nie skupiła się na nich, koncentrując się przede wszystkim na akcji. Bohaterowie wydają się przez to mniej realistyczni. Mało który z nich ma cechy typowe dla chłopaków w tym wieku, którzy powinni przecież być choć odrobinę psotni. Tymczasem zostali pokazani wyjątkowo bez wyrazu. O ile można zrozumieć ich posłuszeństwo i skruchę w stosunku do rodziców czy nauczycieli, o tyle w towarzystwie kolegów należało spodziewać się po nich bardziej spontanicznych i mniej sztywnych zachowań. W filmie dało się wyczytać młodość i kipiącą energię bohaterów, w książce jednak pozwalające na to szczegóły zostały pominięte, przez co postacie utraciły swoją „naturalność”.

Głównym tematem powieści jest rozpoznanie granicy między posłuszeństwem a wolnością, marzeniami i własnym zdaniem. Jak się okazuje, nie zawsze jest to sprawa oczywista. Działania Johna Keatinga, nowego nauczyciela angielskiego, który dąży do wpojenia swoim uczniom samodzielności myślenia, odnoszą różne skutki, niekoniecznie pozytywne. Osobliwy charakter wykładowcy i jego niecodzienne sposoby nauczania wywołują u chłopców chęć realizowania własnych, ukrytych marzeń i rozwijania prawdziwych zainteresowań, często niezgodnych z tym, co przygotowali dla nich rodzice. Wiąże się to z nieodzownym buntem. A takie usilne przeciwstawianie się woli dorosłych musiało nieść za sobą jakieś przykre następstwa.

Trudno powiedzieć, po czyjej stronie jest racja i kto tak naprawdę winien jest nieszczęściom, jakie wynikają ze starcia dwóch światów – dorosłej odpowiedzialności i młodzieńczej naiwności. Powieść stara się na te pytania odpowiedzieć. bardzo łatwo. Została napisana przystępnym językiem, w dodatku nie obfituje w opisy. Dzięki temu, mimo trudnego tematu, czyta się ją jednym tchem. W kilku momentach przydałyby się jednak jakieś retardacje, szczególnie charakterystyki postaci i opisy ich przeżyć wewnętrznych, bo zamiast być niezależnym, osobnym dziełem, powieść przypomina bardziej przełożony na prozę scenariusz. A pisana na podstawie filmu książka ma rację bytu tylko wtedy, kiedy wnosi coś nowego, nadaje przedstawionej historii nieco inny sens i w jakiś sposób ją rozwija. Powinna być samodzielnie istniejącym tworem, a nie ograniczać się do ubrania w słowa tego, co mogliśmy zobaczyć na ekranie.

Kino i literatura to dwie zupełnie inne dziedziny, charakteryzujące się odmienną formą przekazu. Świat książek rządzi się swoimi zasadami. Niektóre rzeczy dopuszczalne w filmie, są nie do zaakceptowania w książkach i na odwrót - to, co w filmie jest tylko drobnym, nieważnym szczegółem, w książce może okazać się niezwykle istotne. Pisząc „Stowarzyszenie umarłych poetów”, autorka najwyraźniej zapomniała o tych różnicach. Dlatego w tym przypadku ekranowa wersja zdecydowanie przewyższa papierową.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5606
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: mehor 08.10.2013 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Miliony widzów przed tele... | Reckless
bardzo rzeczowa wypowiedź. Nabytą tą drogą wiedzę wykorzystam w pracy zawodowej. Cieszyć się, że ludzie - jeszcze? - nie dają nabierać się na tani lep. Nie ulegają amerykanizacji kultury. Film, co prawda made in USA, był świetny...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: