Dodany: 16.01.2013 22:22|Autor: asia_

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

"TRANSMUTACJA czyli ALCHEMIA w LITERATURZE" - KONKURS nr 155


Przedstawiam przygotowany przez Panią_Wu KONKURS nr 155.



Transmutacja czyli alchemia w literaturze

Trwa karnawał, bawimy się, a zabawie towarzyszą pokazy sztucznych ogni.
Jako pierwsi sztuczne ognie stosowali Chińczycy około 206 roku p.n.e. Obecnie Chiny są największym producentem fajerwerków.
Samo słowo fajerwerk pochodzi od niemieckiego Feuerwerk.
Pierwsze znane pokazy sztucznych ogni zorganizowano na dworze cesarskim w Chinach w XII wieku. W zastosowanych wtedy racach użyto zwykłego prochu, stosowanego potem w Europie jako dymny proch strzelniczy.

Czyli chemia nie tylko leczy i ubiera, ale także bawi.
Podążmy dzisiaj tropem pierwszych chemików, którzy parali się sztuką alchemii, będącej połączeniem nauki i czarnej magii.

Zapraszam do zabawy! Za odgadnięcie osiemnastu fragmentów można zdobyć 36 punktów – po jednym za autora i tytuł.
Mataczenia wszelakie bardzo mile widziane, karnawał to czas zabawy, zatem – bawmy się!
Konkurs trwa do dnia 27 stycznia (niedziela), do godziny 23.59. Odpowiedzi proszę wysyłać na adres: [...]

Proszę o podawanie w każdym mailu swojego STAŁEGO NICKU biblionetkowego!


UWAGA!
Odpowiedzi nie zamieszczamy na Forum! Wysyłamy mailem!




DUSIOŁKI ALCHEMICZNE


1.


- Nie żartuję. Ten aramejski rękopis zawierał szczegółową recepturę sporządzania czerwonej tynktury.
- Recepturę sporządzania czego?
- Czerwonej tynktury, inaczej magisterium - czarodziejskiego proszku, który niekiedy bywa również nazywany kamieniem filozoficznym.
- Tego, nad którego wynalezieniem biedzą się alchemicy? Dzięki któremu każdy metal można zamienić w złoto?
„A może aptekarz nie jest przy zdrowych zmysłach? - pomyślał kapitan. - No jasne. Zachowuje się dziwacznie i wygaduje głupstwa”. Ale głos rozsądku natychmiast umilkł, zagłuszony oszalałym biciem serca. Całe złoto świata!
- No, może nie każdy – W. pokręcił głową - ale taki, który jest zbliżony do złota pod względem ciężaru. Na przykład rtęć. Widzi pan, mój dzielny przyjacielu, wewnątrz każdej cząsteczki materii drzemią potężne siły, które tylko czekają na odpowiednią chwilę, by się przebudzić. Od tego, w jakiej konfiguracji zastygły te siły, zależy właśnie, co to za substancja - żelazo, miedź czy cyna. Ta, którą nazywamy kamieniem filozoficznym, budzi tę tajemną siłę i wielokrotnie ją pomnaża, tak że cząsteczki materii zaczynają się poruszać, po czym zastygają na powrót już w zupełnie innym układzie. W następstwie tego procesu jeden element może przekształcić się w inny. Oczywiście, im owe elementy z natury są sobie bliższe, tym mniej kamienia filozoficznego potrzeba do transmutacji.
- I w traktacie Z. znajduje się recepta na uzyskanie z innych metali złota?
- Tak, wraz ze szczegółowym opisem kolejnych stadiów tego procesu i nawet próbką drobin złota. S. widział je na własne oczy i próbował badać ich reakcje z kwasem.
C. szarpnął kołnierz - zrobiło mu się nagle duszno, gorąco.
- A więc to wszystko prawda? Kamień filozoficzny nie jest wymysłem szarlatanów?
- W swoich zapiskach pastor przysięga na Pana Jezusa, że złoto jest autentyczne i recepta prawdziwa. S. zajmował się również alchemią, tak że znał się na tych sprawach.



2.


U nasady dziurek w nosie znajduje się nasz ośrodek zmysłu węchu, który nie odbiera jednak zapachów jako takich, lecz jedynie feromony, które są czymś w rodzaju intencji, romantycznego wezwania emitowanego przez skórę. Być może stąd właśnie bierze się coś, co w potocznym języku zwie się "alchemią" łączącą zakochanych, to wzajemne przyciąganie się, często niewytłumaczalne, które skłania nas do łączenia się w pary. Bo niby dlaczego podoba nam się ta a nie inna osoba albo konkretnie określone typy ludzkie? Często zadaję sobie pytanie, co widzą niektóre moje przyjaciółki w swoich mężach. Wszystkiemu winne są właśnie feromony, nic innego. W przypadku ludzi zdrowych i nie uprzedzonych, pierwsze bodźce prowadzące do bliższego poznania wywołane są przez te niewyczuwalne w żaden świadomy sposób specyfiki, które mają najistotniejsze znaczenie dla hormonów. Potem dopiero zwracamy uwagę na przestrogi matek i rady wszystkich przyjaciół i znajomych, a umysł przesącza wszystko przez filtry kulturowe, estetyczne, ekonomiczne i inne, aż wreszcie wybieramy partnera – czy partnerkę - by razem wykonać absurdalne zadanie przedłużania gatunku.



3.


Co więcej, Q. wiedział, że przy projektowaniu rozkładu współczesnych pastwisk używa się specjalnych programów komputerowych. W ten sposób kieruje się ruchem stad. Komputerowe metody umożliwiają identyfikację owiec i ich liczenie. Dzięki temu można było kontrolować ich rozrodczość, wzrost, jakość runa i prowadzić politykę eugeniczną.
„Laika uderza najbardziej - pisał w swoim felietonie - cała alchemia natury, która małe jagniątko obdarza bujnym włosiem, a następnie proces jego przetwarzania w dobrze nam znaną wełnę”.



4.


- Proszę go nacisnąć.
X. wykonał polecenie, przyciskając czubek palca do kropki.
Co według niego ma się stać?
- Niech pan przytrzyma palec. Naciśnie mocniej.
X. spojrzał na Y., która z zakłopotaniem wsunęła kosmyk włosów za ucho.
Po kilku sekundach staruszek skinął głową.
- Dobrze, a teraz proszę wyjąć rękę. Alchemia się dokonała.
Alchemia? X. wyjął rękę z kasetki i zamarł w milczeniu. Nic się nie zmieniło. Kamienne pudełko nadal stało na biurku.
- Nic nie widzę - powiedział.
- Niech pan spojrzy na swój palec. - Powinien pan dostrzec przemianę.
X. obejrzał czubek palca, lecz jedyną zmianą, jaką udało mu się dostrzec, było wgłębienie w skórze zrobione przez okrągłą grudkę - niewielki krąg z kropką pośrodku.
- Rozpoznaje pan ten symbol? - spytał dziekan.
Chociaż X. od razu go rozpoznał, był pod wrażeniem tego, iż starzec potrafił wyczuć go palcami. Najwyraźniej i tego można się nauczyć.
- To znak alchemiczny - wyjaśniła Y., przysuwając się bliżej, aby obejrzeć palec X.. Starożytny symbol złota.



5.


– Nie! Nie zaprzeczam istnieniu nauki. Długo czołgałem się ryjąc pazurami w ziemi, poprzez niezliczone rozgałęzienia tego lochu i zawsze widziałem przed sobą, w oddali, u samego końca ciemnego korytarza światło, płomień, coś, co jest chyba blaskiem oślepiającego, głównego laboratorium, w którym mądrym i cierpliwym udaje się zaskoczyć Boga!
– A więc – przerwał mu T. – cóż wreszcie uważacie za pewne i prawdziwe?
– Alchemię!
C. oburzył się:
– Dalibóg, ojcze K., alchemia to wielka nauka bez wątpienia, ale czemuż to bluźnicie przeciwko medycynie i astrologii?
– Wasza wiedza o człowieku jest nicością. Wasza wiedza o niebie jest nicością – rzekł archidiakon władczym głosem.
– Szybko rozprawiliście się z Epidaurem i Chaldeą – odparł medyk z drwiną.
– Posłuchajcie więc, imć J.. Będę mówił uczciwie. Nie jestem królewskim lekarzem i najjaśniejszy pan nie obdarował mnie ogrodem Dedala, bym obserwował stamtąd konstelacje. Nie obrażajcie się i posłuchajcie! Jakąż to prawdę zawdzięczacie już nie medycynie, która jest czystą niedorzecznością, ale astrologii? Wymieńcie mi właściwości pionowego bustrofedona, wskażcie odkrycie dokonane przy pomocy liczby ziruph i liczby zephirod.
– Czyżbyście nie uznawali sympatycznej siły kluczykowej kostki i kabalistyki, która z niej wynika?
– Jesteście w błędzie, imć J.! Żadna z waszych formułek nie prowadzi do prawdy rzeczywistej. Alchemia zaś dokonała odkryć. Czy możecie podać w wątpliwość takie oto jej wyniki: lód przez tysiąc lat leżący pod ziemią zamienia się w kryształ górski; ołów jest praojcem wszystkich metali – gdyż złoto nie jest metalem, złoto jest światłem; ołów potrzebuje zaledwie czterech okresów trwających po dwieście lat, aby przechodzić kolejno ze stanu ołowiu w stan czerwonego arszeniku, z czerwonego arszeniku w cynę, z cyny w srebro. Są to fakty, prawda? Ale ci, co wierzą w kluczykową kostkę, w linię losu i gwiazdy są równie śmieszni jak ci, co by razem z mieszkańcami Wielkiego Kataju wierzyli, że wilga zmienia się w kreta, a ziarna zboża w złote rybki.



6.


X., po wypowiedzeniu paru słów, których sensu Y. nie zdołał się domyślić z ruchu warg, wyciągnął ukryty na piersi biały pakiet, gęsto opatrzony pieczęciami, i wręczył go chrzestnemu synowi, ze sposobu zaś, w jaki Korneliusz ujął pakiet i schował go do jednej z szaf Y. powziął przypuszczenie, że chodzi tu o dokumenty najwyższej wagi. W pierwszej chwili Y. nawet pomyślał, że cenny pakiet może zawierać jakieś świeżo przysłane z Bengalu lub Cejlonu cebulki; szybko jednak zreflektował się, że przecież K. nie hoduje tulipanów, lecz kieruje swe zainteresowania na człowieka - podłą roślinę, znacznie mniej przyjemną do oglądania, a zwłaszcza znacznie oporniejszą do zakwitnięcia. Przyszło mu więc do głowy, że pakiet zawiera po prostu papiery i że te papiery dotyczą polityki.
Ale dlaczego X. wręcza papiery dotyczące polityki K., który szczycił się tym, że jest mu całkowicie obca ta gałąź wiedzy, znacznie, jego zdaniem ciemniejsza niż chemia, a nawet niż alchemia?



7.


- No i mamy wapno - powiedziała.
- Zamieniłyście złoto na wapno - uśmiechnął się S. – to antyalchemia. Tą drogą nie zdobędziecie bogactwa ani sławy. Zamienić kruszec w bezwartościowy kamień...
- To przełomowe odkrycie - zapaliłem się - Wystarczy włamać się do amerykańskich rezerw i można wywrócić do góry nogami gospodarkę światową...
- Przestańcie panowie błaznować - uśmiechnęła się Stasia. - To nie jest wapno w potocznym tego słowa znaczeniu, ale wapno alchemiczne.
Kasia przyniosła miskę destylowanej wody i wsypały do niej zawartość tygla. Zasyczało. Stasia wyłowiła kawałek i podała S. Wziął go ciekawie do ręki. Odłamek był sinobłękitny i faktycznie przypominał wapno.
- Cóż to jest takiego? - zagadnął mnie.
- Sądzę, S., że złoto związało się z rtęcią, a potem mieszanina uległa utlenieniu. To tłumaczyłoby, dlaczego kolor jest biały, a nie czerwonawy jak związki rtęci. Pewnie zawarte w tym złoto w jakiś sposób wpływa na barwę substancji. Trzeba by dać to do laboratorium...
S. wzruszył ramionami.
- Tylko właściwie po co?
Oddał okruszek Kasi, a ona wrzuciła go wraz z innymi do fiolki o długiej szyi. Teraz dolały do tego część likworu i podpaliły palnik. Masa wewnątrz zaczęła powolutku cyrkulować.
- Chyba się pogubiłem - powiedziałem. - Po co to wszystko?
- No cóż - uśmiechnęła się Stasia. - Robienie kamienia filozoficznego nie jest łatwą, prostą i przyjemną rzeczą.
- Jest dość proste i na swój sposób przyjemne - zaprotestowała Kasia. - Mnie w każdym razie jest miło.



8.


- Och, ja nie, ale mówiąc o „nas”, miałem na myśli całą brać alchemików. Nie masz pojęcia, jakie szaleństwo potrafi ogarnąć niektórych z moich braci-filozofów. Sprzedaliby wszystko, nawet własne dzieci; zawarliby każdą transakcję, choćby i z samym diabłem; spróbowaliby każdej metody, nieważne jak ohydnej... Byłybyście zdumione... płody, krew niemowląt, pot dziewicy... nazwijcie to, jak chcecie, nie cofną się przed niczym. Żadni z nich uczeni! Jak mogą spodziewać się wyników, pracując na chybił trafił?! Ja posługuję się w swych poszukiwaniach teorią znaków i korzystam z rad starożytnych, którzy byli znacznie mądrzejsi niż my. Jak wśród innych, także miedzy nami są głupcy, którzy popadają w szaleństwo, goniąc za złotem, jednak mimo to jesteśmy zwartą grupą. Musimy nią być, kiedy bowiem niewtajemniczeni słyszą, czym się zajmujemy, bardzo często, chcąc zdobyć informacje, organizują porwania lub... kilka sesji tortur.
- Och, nie miałam pojęcia... Sądziłam, że to niebezpieczne z powodu herezji, która jest w alchemii.
- Ach, to... - brat Malachiasz machnął ręką, lekceważąc tę uwagę. – Niektórzy powiadają, że jest, inni, że jej nie ma. W niektórych krajach alchemia jest całkowicie nielegalna. W innych, tak jak w naszym królestwie, monarcha mówi: „Im więcej złota, tym lepiej! Zezwalam im pracować!”. Powiadają też, że nawet pewien papież był jednym z nas. Są jednak ludzie bezwzględni i spragnieni pieniędzy, gotowi zrobić wszystko, byle tylko dostać w swoje ręce Sekret Przemiany.
- Cóż, muszę przyznać, że coś o tym wiem. Wszystko, co mi się ostatnio przydarzyło, w taki czy inny sposób wiązało się z pieniędzmi. Z przemianą jest oczywiście gorzej.
- To prawda. Nie jesteśmy jednak głupcami. Wszystko zapisujemy szyfrem. Kto nie jest biegły w tej sztuce, ten nie zrozumie ani słowa. Mamy swoje hasła, sekretne znaki rozpoznawcze i wiele innych rzeczy, o których nigdy wam nie powiem. I nawet my, biegli w swym kunszcie, nigdy nie mówimy wprost o tym, co robimy, lecz posługujemy się innymi wyrażeniami. Jednym z nich jest miano „Poszukiwaczy Szmaragdowego Lwa”.



9.


Ale muzułmanie nie czcili wizerunków Mahometa, któż więc mógł wywrzeć wpływ na templariuszy? Z zeznań wynika, że wielu z nich widziało te głowy, czasem zamiast głowy jest cały bożek z drewna, z kędzierzawymi włosami, okryty złotem i zawsze brodaty. Zdaje się, że prowadzący śledztwo znaleźli głowy i pokazywali je oskarżonym, ale w sumie po tych głowach nie został żaden ślad, wszyscy je zobaczyli, nikt ich nie widział. To jak z kotem, jeden widział, że był szary, drugi, że rudy, inny, że czarny. Ale wyobraźcie sobie tylko śledztwo prowadzone z użyciem rozpalonych cęgów: czy w trakcie inicjacji widziałeś kota? Jakżeby nie, folwark templariuszy, przy wszystkich zbiorach, które trzeba było chronić przed myszami, musiał być pełen kotów. W owych czasach kot nie był w Europie zbyt pospolity jako zwierzę domowe, natomiast w Egipcie - owszem. Kto wie, może templariusze trzymali koty u siebie wbrew obyczajom porządnych ludzi, którzy uważali te zwierzęta za podejrzane. To samo dzieje się z głowami Bafometa, może chodziło o relikwiarze w kształcie głowy, w owych czasach bywały takie w użyciu. Naturalnie są tacy, którzy utrzymują, że Bafomet był symbolem alchemicznym.
- Alchemia pojawia się wszędzie - oznajmił z wielkim przekonaniem X. - Templariusze znali prawdopodobnie sekret wytwarzania złota.
- Z pewnością go znali - potwierdził Y.. - Oblega się miasto saraceńskie, podrzyna gardła niewiastom i dzieciom, porywa wszystko, co wpadnie w ręce. Prawda jest taka, że cała ta historia to jeden wielki bajzel.
- A może mieli bajzel w głowach, rozumiecie, co im po doktrynalnych dysputach?
Historia obfituje w dzieje doborowych wojsk, które tworzyły sobie własny styl, trochę blagierski, trochę mistyczny, a oni też nie wiedzieli zbyt dobrze, co robią Naturalnie przychodzi potem ezoteryczna interpretacja, wiedzieli wszystko, byli adeptami wschodnich misteriów i nawet pocałunek w tyłek miał znaczenie inicjacyjne.
- Proszę wyjaśnić mi z grubsza inicjacyjne znaczenie pocałunku w tyłek – zażądał X..



10.


— Pomówmy o ziemiach biblijnych — cicho podjął arcybiskup. — Pismo święte, zdaje się, mówi, że król Salomon był jednym z pierwszych magów i wysłał statki do Ofiru, gdzie, z dala od niedyskretnych oczu, za pomocą transmutacji przemienił zwykłe metale w drogocenne? Historia mówi, że powrócił ze statkami wyładowanymi złotem.
— Historia mówi także, że po powrocie Salomon podwoił podatki, co dowodzi, że nie przywiózł ze sobą aż tyle złota, a przede wszystkim, że nie wiedział, kiedy zdoła odnowić swój zapas. Gdyby istotnie odkrył sposób wyrobu złota, nie podniósłby podatków ani nie trudziłby się wysyłaniem statków do Ofiru.
— Może w swej mądrości nie chciał mieszać podwładnych do sekretów, których oni mogliby nadużyć.
— Powiedziałbym więcej: Salomon nie mógł znać transmutacji metali w złoto, ponieważ jest to zjawisko niemożliwe. Alchemia jest sztuką, która nie istnieje. To ponura, pochodząca ze średniowiecza farsa, która zresztą wkrótce sama się ośmieszy, ponieważ nikt nie jest w stanie dokonać transmutacji!
— A ja ci mówię — krzyknął pobladły nagle arcybiskup — że na własne oczy widziałem, jak Becher zanurzył cynową łyżkę w kąpieli swego pomysłu i wyciągnął ją przemienioną w złoto!
— Nie została ona przemieniona w złoto, została złotem pokryta. Gdyby ten dzielny człowiek zadał sobie choć trochę trudu i poskrobał czymś ostrym tę pierwszą powłokę, natychmiast odkryłby pod spodem cynę.
— Zgoda, ale Becher twierdzi, że to początek transmutacji, faza wstępna tego zjawiska. Zapadło milczenie. Dłoń J. de P. przesunęła się po oparciu fotela A. i musnęła przegub jej ręki.
— Jeśli pan jest przekonany, że pański mnich odkrył magiczną formułę — odezwał się niedbale hrabia — po co przyszedłeś do mnie dziś rano?
Arcybiskup nawet nie mrugnął.
— Becher jest przekonany, że poznałeś pan najwyższy sekret, pozwalający na dokończenie transmutacji.
Hrabia de P. wybuchnął dźwięcznym śmiechem.
— Nigdy w życiu nie słyszałem bardziej komicznego stwierdzenia. Ja miałbym się bawić w te dziecinady? Biedny Becher, bardzo chętnie odstąpię mu wszelkie emocje i nadzieje fałszywej nauki, którą...
Przerwał mu okropny huk podobny do uderzenia gromu lub strzału armatniego. J. poderwał się i pobladł.
— To... to w laboratorium! Mój Boże, mam nadzieję, że Kouassi-Ba żyje!
Pospiesznie skierował się do wyjścia.



11.


Od dwóch lat mistrz K. mieszkał więc tylko z siostrą, staruszką, która uchodziła za czarownicę. Krawiec - sąsiad utrzymywał, że widywał ją często nocą na dachu, jak wyczekiwała godziny sabatu. Fakt ów zdawał się tym dziwniejszy, że stary skąpiec zamykał siostrę w alkierzu o zakratowanych oknach. Na starość K., wciąż okradany i wciąż w obawie, aby go ktoś nie okradł, znienawidził wszystkich z wyjątkiem króla, którego szacował wysoko. Wpadł w krańcową mizantropię, lecz jak u większości skąpców namiętność do złota, jednoczenie owego metalu z własną istnością stawało się u K. sprawą coraz bardziej osobistą, a z wiekiem wzrastało na sile. Jął podejrzewać nawet siostrę, chociaż była chyba oszczędniejsza i skąpsza od brata: górowała nad nim pomysłowością w sknerstwie. W życiu więc rodzeństwa było coś problematycznego i tajemniczego. Stara panna kupowała chleb u piekarza tak rzadko i tak rzadko zjawiała się na rynku, iż obserwatorzy nawet najtrzeźwiejsi jęli w końcu przypisywać dwojgu tym dziwacznym stworom znajomość jakiegoś eliksiru życia.
Ci, którzy zajmowali się po trosze alchemią, powiadali, że mistrz K. umie fabrykować złoto. Uczeni twierdzili, że wynalazł panaceum. Dla chłopów okolicznych, którym o K. opowiadali ludzie z miasta, bankier był postacią baśniową.
Ten i ów z wieśniaków przychodził pod jego dom z ciekawości i przyglądał się fasadzie. Siedząc na ławie przed domem naprzeciwko siedziby mistrza K., szlachcic popatrywał to na pałac Poitiers, to na Dom Diabła; księżyc obrzeżał swoim blaskiem występy murów, barwił mieszaniną świateł i cieni wypukłości rzeźb. Igraszki tych białawych lśnień nadawały obu domostwom ponurą fizjonomię; rzekłbyś, że sama przyroda wspomaga zabobon unoszący się nad tą budową.
Młodzieniec wspominał kolejno opowieści, które czyniły mistrza K. osobistością ciekawą i groźną zarazem.



12.


— A więc przyjechałeś do nas z przyjaciółmi w imieniu Afiliacji spisać wszystkie nasze dobra?
— Tak. Właśnie dlatego zwróciłem uwagę na pole naftowe. Jeden z nas będzie musiał policzyć pracujące na nim wieże...
— Mogę oszczędzić wam kłopotu, W.. Jest ich dziewiętnaście.
— Jestem twoim dłużnikiem. — Chłopak skinął głową. — Ale powinniśmy także, jeśli się nam uda, określić, ile ropy pompuje te dziewiętnaście wież.
— Czy w Nowym Kanaan pracują maszyny wymagające oleju? No, bo tak bardzo cię to interesuje... Znacie alchemię, która zmienia olej w paliwo dla maszyn?
— Mogę się mylić, ale w tym wypadku nazywa się to rafinacja, nie alchemia, i owszem, istnieje chyba jedna rafineria zdolna tego dokonać. Nie, nie dysponujemy wieloma maszynami, chociaż Wielką Salę Gilead oświetla jeszcze kilka żarowych szkieł.
— Nieprawdopodobne! — krzyknęła uradowana jak dziecko S.. Widziała świecące szkła i elektryczne światła na obrazkach, ale nigdy żadnego rzeczywiście działającego.



13.


Przed następnym odezwaniem się H. oderwał od dolnej wargi kilka włókienek tytoniu.
- Mogę to doskonale zrozumieć, powiedział spokojnie. Mam odwagę twierdzić, że Irlandczyk musi tak rozumować. Czujemy w Anglii, że potraktowaliśmy was trochę nieuczciwie. Zdaje się, że trzeba winić historię.

Dumne, władcze godła rozgrzmiały w pamięci Stefana tryumfem swych spiżowych dzwonów: et unam sanctam catholicam et apostolicam ecciesiam: powolny wzrost, zmiana obrządku i dogmatu, podobne do zmiany jego własnych, niezwykłych myśli, alchemia gwiazd. Symbol apostołów w mszy papieża Marcellusa, zespolone głosy, śpiewające jak jeden w donośnej afirmacji: a ukryty za ich śpiewem czujny anioł wojującego Kościoła rozbraja i gromi herezjarchów. Horda herezji uciekających z przekrzywionymi mitrami: Focjusz i plemię szyderców, z których jednym był Mulligan, i Ariusz, wojujący przez całe życie przeciw współistotności Ojca i Syna, i Walentyn, gardzący ziemskim ciałem Chrystusa, i Sabelius, przebiegły herezjarcha afrykański, utrzymujący, że Ojciec jest swym własnym Synem. Słowa, które Mulligan wypowiedział przed chwilą, drwiąc w obecności obcego. Próżna drwina. Nicość oczekuje z pewnością tych wszystkich tkaczy wiatru: groza, obezwładnienie i zniweczenie ze strony gotowych do boju aniołów Kościoła, Michałowych zastępów, które swymi włóczniami i tarczami niezmiennie osłaniają Kościół w godzinie walki.

Słuchajcie, słuchajcie. Przedłużające się oklaski. Zut! Nom de dieu!

- Oczywiście, jestem Brytyjczykiem, zabrzmiał głos H., i czuję jak Brytyjczyk. Nie chcę także przyglądać się, gdy kraj mój wpada w ręce niemieckich żydów. Obawiam się, że w tej chwili jest to nasz narodowy problem.



14.


— Powiem to panu. Ściślejsza reguła stanowiła pogłębienie i rozszerzenie tradycji Zakonu, przesunięcie jego historycznych początków w świat tajemnic, w tak zwane mroki średniowiecza. Wielcy mistrzowie byli wtajemniczani w physica mystica, byli znawcami magicznej wiedzy przyrodniczej i na ogół bywali wybitnymi alchemikami...
— Teraz muszę się usilnie starać, aby sobie uświadomić, jak mniej więcej rzecz się miała z alchemią. Alchemia to wyrabianie złota, kamień mądrości, aurum potabile...
— Tak, mówiąc popularnie. A mówiąc nieco bardziej uczenie, jest to oczyszczanie, przekształcanie i uszlachetnianie materii, jej transsubstancjacja, zamienianie na wyższe postacie, a więc potęgowanie; lapis philosophorum, męsko-kobiecy produkt siarki i rtęci, res bina, ta dwupłciowa prima materia, nie była niczym więcej, ale też niczym mniej niż zasadą potęgowania rzeczy, podpędzania ich w górę za pomocą wewnętrznego oddziaływania — była magiczną pedagogiką, jeśli pan chce.
H. C. zamilkł. Mrugając oczami patrzał skośnie w górę.
— Symbolem alchemicznej transmutacji — ciągnął dalej N. — był przede wszystkim grobowiec.
— Grób?
— Tak, miejsce rozkładu. Jest to pojęcie obejmujące całą hermetykę, jest naczyniem, starannie strzeżoną kryształową retortą, w której materia jest poddawana ostatecznej przemianie i oczyszczeniu.



15.


- Liczba trzydzieści trzy?
Odpowiedź C. była krótka i stanowcza:
- To, oczywiście, wiek Chrystusa. Ale także liczba pieśni Boskiej komedii oraz liczba szczebli „mistycznej drabiny”.
T. chciała zapytać o znaczenie wspomnianej drabiny, ale zadała w końcu inne pytanie, które od jakiegoś czasu cisnęło się jej na usta.
- A atanor?
C. roześmiał się szczerze.
- Wybaczcie - powiedział - ale to właśnie w tym symbolu niektórzy upatrują związków G. z alchemią. Ale zostawmy te dywagacje na boku, atanor oznacza piec hutniczy i piec do wypiekania chleba. Jeśli spojrzymy na niego przez pryzmat psychologii Junga, zobaczymy, iż zapalony w nim ogień symbolizuje energię życiową, a wygaszone palenisko, przez swój wydrążony kształt, może być symbolem macierzyństwa. I gdy byśmy wrócili do baśni, do Jasia i Małgosi na przykład...
Na wspomnienie tej baśni Marię przeszedł dreszcz.
- ... piec chlebowy, gdzie dzieci pieką czarownicę, która chce zjeść Jasia, przywodzi na myśl płonący na stosie ogień, który oczyszcza, wypala to cale zło do cna, nie pozostawia śladu po jego ziemskiej materii. A jeśli wrócimy znów do Biblii, w Księdze Daniela przeczytać możemy, że ogień nie strawi wybrańców Pana. Tak dzieje się w przypadku trzech młodzieńców, których Nabuchodonozor każe spalić w rozgrzanym piecu za to, że nie chcą oddać pokłonu złotemu cielcowi. W dziele G., moim skromnym zdaniem, piec i kadź są hołdem dla przodków architekta, dla ojca i dziadka kotlarzy. Nie znaczą nic więcej.



16.


S. zachowywał się, jakby nie słyszał mojego pytania.
- Jedyną formą sztuki, którą dopuszczę, będą koncerty trąbuzonowe - ponieważ w rzeczywistości nie jest to żadna sztuka, tylko nauka. Myśli pan pewnie, że to, co pan wczoraj usłyszał, było muzyką. Muszę wyprowadzić pana z błędu - to była alchemia akustyczna. Hipnoza poprzez wibracje. Muzyka jest najpotężniejszą ze wszystkich sztuk - musiałem to po prostu wykorzystać. Niech pan spróbuje zmusić publiczność wierszem do tańca! Albo do maszerowania. Niemożliwe! Tylko muzyka to potrafi. Odkryłem tu na dole partytury Doremiusa Fasolatiego, Ronda Optometryczne i od razu rozpoznałem ich potencjał. Uporządkowanie nut w okręgu trafiło do mnie, zanim przeczytałem jakąkolwiek nutę. Wszystko krąży, mój drogi! Za pomocą Mławcowej Orkiestry Trąbuzonowej udało mi się przekształcić muzykę we władzę. Nuty w żołnierzy. Instrumenty w broń. Słuchaczy w niewolników! Myśleliście, że słuchacie muzyki, ale to wszystko były jedynie rozkazy w hipnozie. Wczoraj kazaliśmy wam kupić książki, a jutro może spalicie miasto. Moglibyśmy rozkazać wam nawet pożreć się wzajemnie i uczynilibyście to z radością. Jakkolwiek nieprzyjemna byłaby ta sytuacja, nie czułem się zagrożony.
Całkowicie dorównywałem grubemu robakowi masą ciała i znałem drogę powrotną.
- Czy wręczy mi pan teraz mój manuskrypt? - spytałem raz jeszcze, tak uprzejmie i stanowczo, jak tylko było to możliwe. Jeśli nie zareaguje teraz, po prostu sobie pójdę i własnoręcznie postawię na głowie cały dom, aż go znajdę.
- Och, przepraszam pana bardzo - powiedział S. i ponownie stał się uprzejmym gospodarzem. - Rękopis! Trochę się zapędziłem z tą pogawędką.



17.


- Od razu gdy cię zobaczyłem, byłem pewien, żeście uciekli z Hiszpanii, bo jesteście konwertytami, ale to nie moja sprawa. Również w naturze lorda Roberta nie leży prześladowanie kogokolwiek za wiarę jego przodków, zwłaszcza gdy ten ktoś przyjął już nowe wyznanie. Chodzisz do kościoła, prawda? Przestrzegasz postów? Wierzysz w Jezusa Chrystusa i Jego miłosierdzie?
- Och tak, milordzie. - Nie było sensu mu mówić, że nikt tak skrupulatnie nie przestrzega chrześcijańskich praktyk, jak Żyd, który chce się ukryć.
- Co do mnie - podjął po pauzie pan Dee - modlę się, aby nastały czasy, gdy nie będziemy prowadzić już takich dyskusji i zajmiemy się tylko dociekaniem prawdy. Są tacy, którzy myślą, że Bóg, Allah ani Elohim nie istnieje... Drgnęłam z zaskoczenia, słysząc święte imię jedynego Boga.
- Och, milordzie, czyżbyś był synem Ludu Wybranego?
- Nie. Wierzę w wielkiego Stwórcę wszechświata, lecz nie znam Jego imienia, chociaż znam te, które nadali Mu ludzie. Nie sądzę, by któreś z tych imion miało być lepsze od innych. Tym co pragnę poznać, jest Jego Boska Natura; pragnę pomocy Jego aniołów, by posuwać naprzód Jego dzieło. Zwykły metal przekształcać w złoto, a z tego co pospolite, tworzyć świętość. Czy moje słowa coś dla ciebie znaczą?
Starałam się zachować obojętną minę. W bibliotece mego ojca w Hiszpanii były książki mówiące o tajemnicach powstawania świata, znałam też uczonego, który przychodził je czytać i pewnego jezuitę, któremu nie wystarczało to, czego nauczał Kościół.
- Mówisz o alchemii, milordzie? - spytałam cichutko.
- Tak. Nasz Stwórca dał nam świat pełen tajemnic, lecz ja wierzę, iż pewnego dnia je poznamy. Teraz niewiele z nich rozumiemy, zwłaszcza że Kościół, zarówno papieski, jak i królewski, a także prawa tego kraju mówią, iż nie należy ich dociekać. Ja jednak nie wierzę, aby taka była wola Boga. Uważam, że właśnie dlatego stworzył ten świat na podobieństwo wspaniałego mechanizmu rządzącego się swymi własnymi prawami, byśmy je mogli poznawać. Pomaga nam w tym alchemia, sztuka przemian. Dzięki niej dowiadujemy się na przykład, jak i z czego zrobione są różne rzeczy, a wiedza ta z kolei pozwala nam samym je tworzyć. Z czasem gdy już zdobędziemy całą boską wiedzę, sami ulegniemy transformacji, będziemy jako aniołowie... - Przerwał na chwilę, by zaczerpnąć tchu. - Czy twój ojciec ma jakieś dzieła o alchemii? To co mi pokazał, dotyczyło tylko religii. Może ma pisma jakichś alchemików po hebrajsku? Gdyby tak było, mogłabyś mi je przeczytać.
- Znam tylko dozwolone książki, bo mój ojciec nie trzyma nic zakazanego - zapewniłam go szybko. Nawet on, choć zawierzył mi swoje sekrety, nie był w stanie mnie skłonić do mówienia prawdy. Nigdy nie zrzucałam maski, tak mnie wychowano. - Czytam po hebrajsku – powiedziałam głośno - ale nie znam żydowskich modlitw. Oboje z ojcem jesteśmy dobrymi chrześcijanami. Nigdy też nie widziałam żadnych pism o alchemii, bo mój ojciec nie ma ich w swych zbiorach. Jestem zresztą za młoda, żeby coś z nich zrozumieć. I nie wiem, milordzie, czy ojciec życzyłby sobie, bym czytała ci po hebrajsku.



18.


Powszechnie znane były artystyczne, alchemiczne i astrologiczne zainteresowania Rudolfa II. Na praskim dworze, przy znacznym wsparciu ze strony cesarza, trwały poszukiwania magicznego Lapis philosophorum – kamienia filozoficznego, mającego mieć dar przeistaczania, transmutacji metali nieszlachetnych w złoto.(…) Pod koniec XVI w. pochodzący z walońskiej Brugii Anselmus Boetius de Boot, który był osobistym lekarzem i alchemikiem Rudolfa II, penetrował Zamek Wieczorny, a w potokach Polany Izerskiej poszukiwał pereł oraz materiałów dla wykonywania gemm. Ze względu na rozległą wiedzę A, de Boot nosił przydomek „Salomo Bohemicus” – „czeskiego Salomona”. W mineralogicznych poszukiwaniach towarzyszył mu Heinrich Koberscheit, urzędnik cesarski. W wyniku tej wyprawy w 1609 r. A. de Boot opublikował słynną księgę „Gemmarum et lapidarum historiae” – „Historia kamieni drogocennych i pospolitych”, zamieszczając w niej wiele cennych informacji o kamieniach szlachetnych i metodach ich obróbki. Było to pierwsze, tak szerokie rozpoznanie mineralogicznej zasobności Gór Izerskich, a jej kolejne wydanie ukazało się w 1636 r. A. de Boot wprowadził do mineralogii nazwę glinokrzemianu berylu – zwanego jako akwamaryn, od łacińskich słów aqua marina czyli woda morska, które powiązał z jego kolorem i przejrzystością. Był on posiadaczem dużego zbioru sudeckich kamieni szlachetnych.


===========


Dodane 28 stycznia 2013:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:

Rozwiązanie konkursu
Wyświetleń: 11385
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 59
Użytkownik: asia_ 16.01.2013 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam przygotowany... | asia_
Rzadko spotykane składniki, tajemnicze przemiany... Pani_Wu zabiera nas dzisiaj na spotkanie z bractwem alchemików.

Zapraszam!
Użytkownik: Pani_Wu 16.01.2013 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam przygotowany... | asia_
Oj, będzie się działo, będzie :)
Zobaczcie jak piękne logo i hasło powstały w atanorze! Dziękuję :)
Użytkownik: Pani_Wu 17.01.2013 00:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam przygotowany... | asia_
Podczas, gdy śpicie, dwóch czeladników pracowicie miesza w moździerzach składniki. I są już na drodze do odkrycia kamienia filozoficznego :)

Nie prześpijcie okazji! :)
Użytkownik: Neelith 17.01.2013 13:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam przygotowany... | asia_
Piękne hasło pod logo BiblioNETki ;) Obyśmy na takie "złoto" trafiali jak najrzadziej!
Użytkownik: sowa 17.01.2013 14:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękne hasło pod logo Bib... | Neelith
Prawda? I jakie (niestety) aktualne :-).
Sznajperku, kolejny raz wielkie brawa za hasło konkursowe (hasło jak złoto po prostu ;-D).
Użytkownik: Pani_Wu 17.01.2013 23:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam przygotowany... | asia_
Już pięciu Czeladników krząta się po pracowni i pracowicie miesza w tygielkach składniki. Destylat miło bulgocze w alembiku, od atanora bije ciepełko, od czasu do czasu coś wybucha i uczeń ma osmalone uszy.
Ale do otrzymania kamienia filozoficznego coraz bliżej, coraz bliżej... :)
Użytkownik: Pani_Wu 18.01.2013 19:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam przygotowany... | asia_
Posłuchajcie no Kandydaci na Czeladników u Alchemika - czy nie prosiłam o podanie w mailu STAŁEGO NICKU biblionetkowego? Prosiłam. Tak się młódź przejęła, że tajniaczy się jak może :)))

No! Mieszać mi w tygielkach, mieszać, wyprażać w atanorze, uważać na ręce, żeby się nie poparzyć :)

A mataczenia to gdzie są, ja się pytam, co? No gdzie? :)
Użytkownik: Marylek 18.01.2013 20:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Posłuchajcie no Kandydaci... | Pani_Wu
No właśnie! Kto mi zamataczy 14?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 18.01.2013 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie! Kto mi zamata... | Marylek
W 14 pan N. z panem S. wiedli długie rozmowy na tematy, spośród których ten poruszony we fragmencie był nader marginalny, a H.C. się przysłuchiwał. Miał na to duuużo czasu, gdyż przybył tam na długo. I wcale nie po żadne zjawiska nadprzyrodzone :-).
Użytkownik: joanna.syrenka 18.01.2013 23:39 napisał(a):
Odpowiedź na: W 14 pan N. z panem S. wi... | dot59Opiekun BiblioNETki
Bez podpowiedzi bym nie zgadła, to świadczy jak słabo pamiętam czytane książki :|
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 00:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Bez podpowiedzi bym nie z... | joanna.syrenka
Ja jeszcze gorzej, bo dalej nie wiem... :(
Użytkownik: Pani_Wu 19.01.2013 01:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja jeszcze gorzej, bo dal... | Marylek
Ale masz cudny torcik! Wszystkiego najbiblionetkowszego!
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 06:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale masz cudny torcik! Ws... | Pani_Wu
Dziękuję! :)
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Bez podpowiedzi bym nie z... | joanna.syrenka
A po wyspaniu się chyba jakoś lepiej dotarło... ;)
Użytkownik: mika_p 18.01.2013 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Posłuchajcie no Kandydaci... | Pani_Wu
A kto mi 1 i 17, bo to jedyne, co mi się z czymś kojarzy (no, mam jeszcze 9 oraz pół 3)?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 18.01.2013 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: A kto mi 1 i 17, bo to je... | mika_p
W 17 - gdybyśmy żyli w tamtych czasach - z przyjemnością odwiedzilibyśmy bohaterkę w jej pierwszym miejscu pracy. Za to drugie chyba nie przypadłoby nam do gustu - za dużo tam intryg i nietolerancji religijnej, a do tego profesja taka... niepoważna...
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 08:42 napisał(a):
Odpowiedź na: A kto mi 1 i 17, bo to je... | mika_p
To ja Ci podowiem drugie pół 3: obadaj cały cykl i pomyśl, co może robić alchemik wieczorem? ;)
Użytkownik: mika_p 19.01.2013 11:26 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja Ci podowiem drugie ... | Marylek
Alchemik wieczorem może szukać dachu swojej gildii, jeśli wybuch był popołudniowy i bardzo silny.
:)
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Alchemik wieczorem może s... | mika_p
Dobra, przy założeniu, że wybuchu nie było bądź był umiarkowany, a wszystkie składniki zostały zużyte i na razie (do rana) nie ma skąd wziąć nowych. ;)
Użytkownik: mika_p 19.01.2013 14:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobra, przy założeniu, że... | Marylek
Jak wybuchu nie było, to pójdzie spać :)
A jak był, to jeszcze może iść do koleżanki, na przedłużoną kolację, ale to w innej bajce :)
Musiał być wybuch zmiatający dach.
Mam potwierdzenie :))
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 19.01.2013 16:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobra, przy założeniu, że... | Marylek
Urodzinowe życzenia mnóstwa wspaniałych lektur (ze szczególnym uwzględnieniem wierszyków o kotach :-), mnóstwa udanych spotkań miejscowych i wyjazdowych, oraz mnóstwa czasu na konkursowanie i udzielanie się na forum!
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Urodzinowe życzenia mnóst... | dot59Opiekun BiblioNETki
O, tak, tak, ze szczególnym uwzględnieniem. ;) Dziękuję!
Użytkownik: Cirilla 19.01.2013 18:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobra, przy założeniu, że... | Marylek
Marylku koci!!!

Wszystkiego książkowego,
albionistycznego,
grajrozmruczanego,
generatorów uśmiechu w życiu,
zielonej fali i szerokich dróg,
wielu radości i braku biblioNETkowych rozczarowań,
pociechy forumowej i dobrych wieści na 4 łapach
na następną ośmiolatkę -

życzy Ciri :****
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylku koci!!! Wszyst... | Cirilla
Och, jakże kocio i mrucząco dziękuję! Miau! :)
Użytkownik: mariolawiki1 21.01.2013 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobra, przy założeniu, że... | Marylek
Marylku, spóźnione, ale z serca płynące życzenia wszystkiego NAJ pod każdym względem!!!
Użytkownik: Marylek 21.01.2013 07:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylku, spóźnione, ale z... | mariolawiki1
Dziękuję Ci jak najpiękniej, Mariolu! :)
Użytkownik: mika_p 19.01.2013 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja Ci podowiem drugie ... | Marylek
Ooooo, Marylku, masz dziś biblionetkowe urodziny!
Wszystkiego najlepszego, wielu miłych lektur i długiego forumowania!
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ooooo, Marylku, masz dziś... | mika_p
Bardzo dziękuję! :)
Użytkownik: Annvina 19.01.2013 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja Ci podowiem drugie ... | Marylek
Wszystkiego najlepszego z okazji Biblionetkowych urodzin!!! A myślałam, że będę pierwsza...
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystkiego najlepszego z... | Annvina
Dziękuję ślicznie! :)
Użytkownik: jakozak 19.01.2013 14:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję ślicznie! :) | Marylek
Dobrze, że zauważyłam przed wyjazdem na bal.
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin biblionetkowych, Marylku. :-)
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze, że zauważyłam prz... | jakozak
Na bal!
Dziękuję i udanego balu! :)
Użytkownik: misiabela 19.01.2013 15:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Na bal! Dziękuję i udane... | Marylek
Marylku kochany! Najlepsze życzenia i mocne uściski! Miau-miau, hau-hau!
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 15:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylku kochany! Najlepsz... | misiabela
Dziękuję pięknie, Misiabelu! Miau-hau! :)
Użytkownik: ilia 19.01.2013 18:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję pięknie, Misiabe... | Marylek
Bardzo, bardzo dużo gorących uścisków z okazji 8 biblionetkowych urodzin, wielu wspaniałych lektur i ... czasu na delektowanie się nimi :)
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 19:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo, bardzo dużo gorąc... | ilia
Dziękuję ślicznie!
Użytkownik: emkawu 19.01.2013 16:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Na bal! Dziękuję i udane... | Marylek
To ja też! To ja też! Stu lat z bNETką : )
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 19:31 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja też! To ja też! Stu... | emkawu
Dziękuję bardzo! :)
Użytkownik: mafia 19.01.2013 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Na bal! Dziękuję i udane... | Marylek
Wszystkiego książkowego. :)
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 19:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystkiego książkowego. ... | mafia
Pięknie dziękuję! :)
Użytkownik: ktrya 19.01.2013 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Na bal! Dziękuję i udane... | Marylek
Najlepsze książkowe i kocie życzenia! :)
Użytkownik: Marylek 19.01.2013 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Najlepsze książkowe i koc... | ktrya
Dziękuję bardzo! :)
Użytkownik: anek7 18.01.2013 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam przygotowany... | asia_
Mam tylko 5 i 7:(
Reszta to zupełna czarna magia... Przyjmę każde mataczenie - najchętniej do 4, 6, 9, 12 i 17...
Użytkownik: mika_p 18.01.2013 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam tylko 5 i 7:( Reszta... | anek7
9. to spiskowa teoria wszystkiego. Znaczy, wszystkie spiski świata w jednej. Takiej niestabilnej...
Użytkownik: mika_p 18.01.2013 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam tylko 5 i 7:( Reszta... | anek7
9. to spiskowa teoria wszystkiego. Znaczy, wszystkie spiski świata w jednej. Takiej niestabilnej...
Użytkownik: Marylek 18.01.2013 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam tylko 5 i 7:( Reszta... | anek7
4 - najnowsze chyba dzieło tatusia, który zasłynął opisując szyfr ponoć zastosowany pzez geniusza pewnej epoki.
6 - ten płodny tatuś najbardziej jest znany z przygód grupy kumpli. A dusiołek kolorystycznie smutny.
9 - o, ten też płodny, a jaki ambitny! Dusiołek kabalistyczno-temporalny.

7 nie mam. Możesz coś powiedzieć?
Użytkownik: joanna.syrenka 18.01.2013 23:03 napisał(a):
Odpowiedź na: 4 - najnowsze chyba dzieł... | Marylek
Lubię jak podpowiadasz :)
Użytkownik: anek7 19.01.2013 00:44 napisał(a):
Odpowiedź na: 4 - najnowsze chyba dzieł... | Marylek
7 - to takie dwa w jednym. Alchemiczne trio, czyli Kasia, Stasia i tajemniczy S. (bardzo ważna postać) to jedna bajka, a osobnik chcący zniszczyć światową gospodarkę to całkiem inna historia.

W tym dusiołku spotkali się jednorazowo, chociaż literatura na ich temat jest dosyć obszerna, szczególnie tajemniczy narrator mógłby opowieściami o sobie i pewnej swojej ruchomości nie jedną półkę zapełnić. W swoim czasie wszyscy o nim czytaliśmy - tyle, że wtedy miał innego rodzica...
Użytkownik: Pani_Wu 19.01.2013 01:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam przygotowany... | asia_
Już 9 uczniów miesza mikstury w tygielkach.

Najbardziej rozpoznawane dusiołki to 5, 7, 9. Skutecznie opiera się nr 2 i 15.

Odnośnie 2 - alchemia jest tam, gdzie jest ogień. Gdzie, oprócz atanora i innych specjalistycznych wynalazków, jest ogień, a konkretnie piec z ogniem? I po co?

15 - kryminał, kolejna spiskowa teoria, bohaterem jest człowiek, który istniał naprawdę, geniusz w swojej dziedzinie, ma coś wspólnego z Piotrem Curie i Fridą Kahlo.

Miłych snów moi drodzy Czeladnicy :)
Użytkownik: Pani_Wu 20.01.2013 23:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam przygotowany... | asia_
Dziesięciu czeladników miesza w tygielkach, niektórzy są już blisko odkrycia sekretu.
Najbardziej rozpoznawalne dusiołki to nr 4, 5, 7 i 9.
Opierają się jeszcze dusiołki nr 2, 10 i 15.

Miłych snów :)
Użytkownik: Neelith 21.01.2013 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziesięciu czeladników mi... | Pani_Wu
2 - bogini z przepisami na miłość i erotyczną zupę, przydatna pozycja na namiętny wieczór ;)
10 - piękna i uwodzicielska dziewczyna w romansie historycznym, z Republiki, ale absolutnie nie politycznie tylko muzycznie.
Użytkownik: Pani_Wu 22.01.2013 23:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam przygotowany... | asia_
Atanor jest rozgrzany do czerwoności, w alembikach bulgoce, opary zasnuwają laboratorium. Słychać odgłosy ucierania ingrediencji w moździerzach, brzęk tłuczonego szkła, od czasu do czasu jakieś "psia kość" i "kto gwizdnął księgę z recepturami?".

Dwunastu Czeladników pracowicie sporządza mikstury w tygielkach. Wszystkie dusiołki już padły. Zdolną mamy brać alchemiczną.

Spokojnych snów :)

Użytkownik: Pani_Wu 25.01.2013 00:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam przygotowany... | asia_
Pragnę zauważyć, że konkurs kończy się w niedzielę, za trzy dni. To w zupełności wystarczy, by zdążyć zrobić sobie kamyczek filozoficzny :)
Użytkownik: Pani_Wu 26.01.2013 15:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam przygotowany... | asia_
Jeszcze tylko dziś i jutro jest czas na odgadywanie fragmentów. Konkurs kończy się jutro (niedziela), nie przegapcie :)
Udział bierze 12 osób.
Użytkownik: Mag.ma 26.01.2013 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze tylko dziś i jutr... | Pani_Wu
Czy mój e-mail z przedwczoraj dotarł? Bo odpowiedzi brak.
Użytkownik: Pani_Wu 26.01.2013 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy mój e-mail z przedwcz... | Mag.ma
Już odpisałam.
Użytkownik: Pani_Wu 27.01.2013 15:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam przygotowany... | asia_
Przypominam Kandydatom na Alchemików, że dzisiaj jest ostatni dzień poszukiwań Kamienia Filozoficznego!
Użytkownik: Neelith 27.01.2013 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Przypominam Kandydatom na... | Pani_Wu
A w kontrkonkursie czeka jeszcze łatwy i sympatyczny antyfragmencik dla Organizatorki ;)
Użytkownik: Pani_Wu 27.01.2013 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: A w kontrkonkursie czeka ... | Neelith
O, dzięki, już antylecę antypatrzeć :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: