Dodany: 02.11.2007 23:00|Autor:
z okładki
Moja przygoda z "Polityką" zaczęła się dziesięć lat temu. Dekada ta (choć na początku nie była to współpraca regularna) przyniosła ponad pięćset felietonów. Szaleństwo hop-sa-sa, jak mawiał Kłapouchy w "Kubusiu Puchatku". Było lepiej i gorzej, acz nie żałuję niczego. Wszelako, co wybrać z pięćsetki? Felieton jest gatunkiem o tyle subiektywnym, iż postanowiłem iść z jego duchem. Wybrałem te publikacje, które mi samemu najbardziej się podobają; te, które uważam za najważniejsze i te, w których się przedstawiam. To ostatnie nie wynika z próżności, czy kokieterii. Poprzez list, czy internet nawiązało się tyle serdecznych związków z czytelnikami, że mają prawo wiedzieć, jak to jest naprawdę; z Basią, z czereśnią, z białym winem. Jedno mogę przysiąc. Przez te dziesięć lat mogłem się mylić, mogłem wygłupiać, ale nigdy (tak jak to być może) nie kłamałem. A "Polityka" mnie tolerowała. Wielkiem jej winien podziękowania.
Serdeczne pozdrowienia
Ludwik Stomma
[Wydawnictwo Sens, 2000]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.