Dodany: 01.11.2007 20:08|Autor: mamyth
Nora OK, wydanie do bani
"Błękitna dalia" Nory Roberts, wydana przez Prószyńskiego i S-kę (roku wydania wydawnictwo nie podaje).
Nora jak Nora, wiadomo, czego się spodziewać i tu rozczarowań nie ma. Natomiast jakość wydania woła o pomstę do nieba! Technicznie OK: twarda oprawa, znośny papier, ale redaktor (pani Ewa Witan*) się nie postarała ani trochę. Pierwsze zdanie mnie poraziło: "Urodzenie bastarda nie leżało w jej planach"**. "Bastarda"?! Dobrze, że znam angielski, domyśliłam się, że chodzi o bękarta po prostu. Słowa "bastard" nie ma w słowniku języka polskiego, można je znaleźć w słowniku wyrazów obcych, ale oznacza "nieślubnego potomka królewskiego" (a nie takiego Roberts miała na myśli). Słowo "bękart" natomiast w języku polskim funkcjonuje i ma się dobrze, nie rozumiem, co pani redaktor ma przeciwko?
Dalej, niestety, wcale nie lepiej: "Kobieta o jej pozycji miała odpowiednie kontakty"**. Chyba raczej: "kobieta z jej pozycją"? I fragment: (akapit) "Liznęła też po drodze trochę wykształcenia. Ale wiedza o muzyce i literaturze była niczym w porównianiu z jej wiedzą o sztuce flirtu i uwodzenia. (akapit) Po raz pierwszy sprzedała się w wieku piętnastu lat. Ale prostytucja nie była celem jej życia (...)"**. Stylistycznie do bani. To, że w tym krótkim fragmencie są dwa akapity, nie usprawiedliwia powtórzeń (dwa razy zdanie zaczynające się od "ale"). Z tymi przesadnie krótkimi zdaniami też można by coś zrobić. A to leży w gestii redaktora (wyżej wspomniana pani Ewa Witan), pani korektor (Grażyna Nawrocka) też powinna zwracać uwagę na takie rzeczy, a nie tylko na ewentualne literówki. Wszystkie zacytowane fragmenty pochodzą z pierwszej strony powieści! Jak się łatwo domyślić, dalej stylistyka też nie rzuca czytelnika na kolana. Oczywiście, Nora Roberts nie jest pisarką, która czytelnika na kolana rzucać powinna, ale aż tak źle nie pisze (zdarza mi się czytać w oryginale). O tłumaczce się nie wypowiadam, od tego jest redaktor, żeby błędy i niedociągnięcia tłumacza poprawić.
Nie jest to literatura najwyższych lotów, ale to nie oznacza, że tego typu książkę przeczyta tylko niewykształcona gospodyni domowa (taka osoba tym bardziej nie zrozumie słowa "bastard"!) - nie obrażając gospodyń domowych. Norę Roberts czytają też inni, choćby po to, żeby się rozerwać, a przez taką kulawą polszczyznę powoduje niesmak, zamiast być miłą, lekką i nieskomplikowaną rozrywkę. Kto może, niech przeczyta "Dalię" w oryginale. Kto nie może, niech weźmie głęboki wdech lub czyta z przymkniętymi oczami... Powodzenia.
---
* Przepraszam, że operuję nazwiskami, ale są podane do publicznej wiadomości na stronie redakcyjnej.
** Nora Roberts, "Błękitna dalia", tłum. Katarzyna Kasterka, wyd. Prószyński i S-ka, (brak roku wydania), str. 9.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.