Dodany: 31.10.2007 21:06|Autor: Ayame
październik 2007: jesiennie i tramwajowo
J. Irving: „Świat według Garpa” (5)
Uroczyście postanawiam, że jak tylko przebiję się przez stos książek czekających na przeczytanie, to udaję się obrabować bibliotekę ze wszystkich dzieł Irvinga. Moje pierwsze spotkanie z twórczością tego pana przebiegło nadzwyczaj pomyślnie. Książka jest po prostu czarująca i czyta się błyskawicznie. Na uwagę zasługują fragmenty twórczości Garpa, książki w książce. Poza tym mamy tu kopalnię mądrych cytatów i umiejętnie przemycone prawdy o nas samych.
L. Carroll: „Alicja w Krainie Czarów” (5)
W dzieciństwie oglądałam film o Alicji tysiące razy, a jakoś nigdy nie miałam okazji zabrać się za książkę w oryginalnej (niedisneyowskiej) wersji. Przyznam, że lektura mnie rozbawiła, pomimo tego, że doskonale wiedziałam, co się za chwilę stanie. Udało mi się dorwać dobre tłumaczenie, na którym mi zależało, w bibliotece widziałam bowiem różne (co? kot Alicji ma na imię Wacek?!). Najbardziej urzekły mnie stłumione świnki morskie i picie herbatki przez całą dobę (myślę, że powoli zbliżam się do tego stanu, chyba zostanę Szalonym Kapelusznikiem).
A. Frossard: „36 dowodów na istnienie diabła” (4)
Dosyć słabe 4, ale jednak 4. Tłumaczenie momentami dosyć ciężkie, niełatwo było wszystko zrozumieć tak sobie od niechcenia. Sama tematyka i pomysł ciekawe. Kilka interesujących myśli i refleksji, szczególnie podobały mi się te dot. modlitwy „Ojcze nasz”. Mimo wszystko, właśnie bez żalu pozbywam się ten cienkiej w objętości książeczki na podaju, mam nadzieję, że wymienię ją na coś fajnego.
D. Adams: „Autostopem przez Galaktykę” (4)
Może daleko mu do Pratchetta, to jednak w kilku momentach można było się solidnie pośmiać. No i przez to wszystko zachciało mi się Lema. Ogólnie dobra książka, zwariowana i nieprzewidywalna. Czyli taka, jakie lubię. Wprawdzie fabuła nie była zbyt głęboka, postacie w sumie też trochę nijakie, ale mimo wszystko chyba sięgnę kiedyś po kontynuację, żeby się dowiedzieć, co dalej.
T. Jansson: „Tatuś Muminka i morze” (5)
Wyśmiana i wytknięta palcami przez moją grupę, stwierdzam, że książka była naprawdę dobra i niech sobie mówią, co chcą i dalej czytają „Jeźdźca miedzianego”. Ja tam wolę Muminki. Spisałam górę cytatów, nieźle się uśmiałam przy tekstach Małej Mi, pozachwycałam się przepięknymi ilustracjami. Brakowało mi tylko Włóczykija i Paszczaka. Ciągle gdzieś mi się kołatała po głowie animowana wersja tej opowieści, pamiętam, że w dzieciństwie uważałam ją za niesamowitą i trochę straszną.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.