Dodany: 31.10.2007 16:28|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Portret i klucz do twórczości Konstantego Ildefonsa


Jak to się stało, że spod tego samego pióra wychodziły wiersze niewiarygodnie prostolinijne, niemal pozbawione ozdobników, a równocześnie pełne emocji („Śmierć braciszka”, „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”) i kunsztowne poematy („Niobe”, „Wit Stwosz”), spływały nieprzebrane pokłady liryzmu („Pyłem księżycowym”, „Dzika Róża”), mniej lub bardziej zjadliwej drwiny („Skumbrie w tomacie”, „Strasna zaba”) i najczystszego absurdu („Okulary szydercy”, niezliczone „Zielone Gęsi”)? Co ukształtowało ten talent i tę przedziwną osobowość? Skąd się brały dziesiątki charakterów i motywów, którymi poeta żonglował z wprawą zawodowego iluzjonisty?

Suchy życiorys, zamieszczany zwykle jako aneks na końcu obszerniejszych wyborów poezji, dostarcza tylko pobieżnych i fragmentarycznych odpowiedzi na te pytania.

Tę lukę w wiedzy, dotkliwie odczuwaną przez – nadal dość licznych – miłośników poezji Gałczyńskiego, uzupełniła po latach córka poety. Uczyniła to z maksymalną starannością i wielkim oddaniem, łącząc typową biografię z obszernym studium twórczości ojca, obejmującym historię powstania wielu utworów i objaśnienia zawartych w nich aluzji czy symboli. Jedyną cechą pozwalającą odgadnąć, że nie mamy do czynienia z dziełem profesjonalnego biografa, jest mocno emocjonalny stosunek autorki do wszelkich krytycznych wypowiedzi pod adresem portretowanej postaci. Lecz czy bez tego osobistego nacechowania powstałaby rzecz równie wymowna i przejmująca – któż to może wiedzieć...

Ci, którym tak jak mnie wpadła w ręce biografia muzy i żony poety pióra tejże autorki („Srebrna Natalia”), bez trudu odnajdą podobieństwa pewnych fragmentów obu książek, lecz nie jest ich aż tyle, by mogło to mieć negatywny wpływ na odbiór całości. Dla mnie ta lektura okazała się niezwykle wzbogacająca, pozwalając po latach odczytać na nowo wiele wierszy, na których się bez mała wychowałam (dwutomowy wybór poezji Gałczyńskiego był jedną z pierwszych moich „dorosłych” książek, a cytaty zeń weszły na stałe do rodzinnego zasobu powiedzonek).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2002
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: jakozak 01.11.2007 10:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak to się stało, że spod... | dot59Opiekun BiblioNETki
Zielonego Konstantego nie czytałam, ale po Kirze bardzo zmieniło się moje podejście do wierszy Gałczyńskiego. Na plus. Nie lubiłam tego poety. Drażniły mnie jego wiersze, z wyjątkiem Zaczarowanej dorożki, czy jeszcze kilku takich "srebrnych". Teraz już się to zmieniło.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 01.11.2007 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Zielonego Konstantego nie... | jakozak
Mnie i do dzisiaj niektóre drażnią, bo ja, jak się tu już gdzieś przyznawałam, nie trawię zbyt dużej dawki groteski czy absurdu. Ale za liryki go uwielbiam.
Na przykład ten:
"A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.

Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowę gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością".

(nie wiem, czy bezbłędnie zacytowałam, bo z pamięci- nie chciało mi się lecieć po tomik do drugiego pokoju).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: