Dodany: 03.01.2013 19:48|Autor: Literadar

Książka: Reamde
Stephenson Neal

1 osoba poleca ten tekst.

REAMDE


Okładka

Rec. Karol Kosakowski
Ocena: 5/6

Neal Stephenson jest pisarzem szczególnym, niewielu bowiem potrafi z taką łatwością jak on poruszać się wśród różnorodnych odmian gatunkowych, pisząc w dodatku dzieła co najmniej niebanalne. Po (post)cyberpunku, powieści historycznej, filozoficznej przyszła pora na powieść sensacyjną, czy też jak chcą niektórzy techno-thriller. Jeszcze mniej twórców potrafi (i może sobie pozwolić) na snucie opowieści tak rozbudowanych i pełnych dygresji przez ponad 1000 stron nie zanudzając przy tym czytelnika.

Akcja Reamde rozpoczyna się na corocznym zjeździe wielopokoleniowej rodziny Forthrastów - znajdzie się tu miejsce dla Richarda, milionera z niezbyt chwalebną przeszłością zawierającą między innymi przemyt narkotyków oraz uzależnienie od gier sieciowych, Zuli dwukrotnej sieroty pochodzenia eretryjskiego, a nawet „prawicowych świrów” z pogranicza Tea Party i National Rifle Association. Postaci jest mnóstwo, jednak w tym wypadku ilość przechodzi w jakość - to nie dekoracje, ale pełnokrwiste, ciekawie nakreślone i zapadające w pamięć osobowości.

Sama intryga zawiązuje się wokół wirusa komputerowego, tytułowego Reamde, który rozprzestrzenia się wśród graczy T’Rain i szyfruje znajdujące się na dyskach użytkowników informacje. Gdy przez przypadek zakodowane zostają dane rosyjskiej “przestępczości zorganizowanej” w sprawę wplątują się kolejne osoby: hakerzy, zajmujący się na co dzień gold farmingiem, agenci tajnych służb oraz muzułmańscy terroryści. Zawiedzie się jednak ten, kto liczy na rozbudowane wątki technologiczne i flirt z literaturą science-fiction. Mimo kilku interesujących pomysłów wątek gry komputerowej jest dla opowieści drugorzędny i dość szybko znika z pierwszego planu ustępując miejsca innym pasjom autora na przykład broni palnej (szczegółowe opisy, wyczerpujące wyjaśnienia i ogromny nakład pracy, który został tu wykonany napawa szacunkiem).

Reamde ani na chwilę nie daje czytelnikowi odpocząć, cały czas podkręcając napięcie. Styl autora, dość analityczny i skłony do dygresji, potrafiący kilkusekundowe sceny rozciągać na kilka czy kilkanaście stron (poprzez rozczłonkowanie narracji na wiele postaci) tworzy swego rodzaju następujące raz za razem etiudy sensacji, które rozładowuje częściowo specyficzne stephensonowskie poczucie humoru. Powieść nie jest łatwa w odbiorze, to nie masowa historia sensacyjna, dotyka wielu zagadnień z różnych zakresów wiedzy od geologii po prawa organizacji ruchu powietrznego. Losy poszczególnych postaci często krzyżują się ze sobą, tło wydarzeń nakreślone jest inteligentnie i z rozmysłem.

Choć lżejsza od choćby Peanatemy czy Cryptonomiconu Reamde nie jest pozbawione cech, którymi autor zasłużył na swoją ogromną popularność. Stephensom może nie zrewolucjonizował gatunku i nie stworzył “powieści totalnej”, ale w pełni wykorzystał tkwiący w konwencji potencjał i napisał świetną książkę.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1533
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: